Polityk zaznacza jednak, że "w gospodarce i polityce zagranicznej nie liczą się przemówienia, czy słowa (tylko), lecz konkrety, fakty, pieniądze". - A tam, gdzie o nich się dyskutuje i podejmuje decyzje Polski, niestety, brakuje. A konkretnie brakuje rządu Tuska - uważa Czarnecki, a jako przykład podaje niedawne posiedzenie ministrów finansów krajów strefy euro. Odbyło się ono cztery dni przed sesją Europarlamentu w Strasburgu.
- Rząd Tuska wybłagał, aby minister Rostowski był obecny w pierwszej części tego spotkania - ale biedakowi, nie dano nawet prawa głosu i siedział cicho - bo musiał- jak mysz pod miotłą. Nie mógł zabrać głosu, mimo że sprawy dotyczyły całej UE, a nie tylko eurolandu - pisze Czarnecki i dodaje: - Jeszcze gorzej było w części drugiej, gdy po prostu, mówiąc metaforycznie - pokazano mu drzwi. To był niestety sprawdzian rzeczywistego znaczenia, albo braku znaczenia rządu Tuska w Europie.
ps