Zakusy interwentów i bierny opór

Zakusy interwentów i bierny opór

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rząd rozważa możliwość interwencji na rynku walutowym, by obniżyć wartość złotego. Przeciw występują fachowcy z sektora bankowego.
Interwencja to alternatywny do obniżki stóp procentowych sposób nad osłabienie złotego. Marek Belka, minister finansów oświadczył, że przed wejściem do  europejskiego systemu kursów walutowych możliwa byłaby jednorazowa dewaluacja złotego.
W środę Belka powiedział, że złoty jest obecnie zbyt mocny i rząd powinien podjąć inicjatywę w sprawie polityki kursowej w celu jego osłabienia oraz rozpocząć dyskusję z Radą Polityki Pieniężnej na  ten temat. Część rynku odczytała to jako zachętę do interwencji na  rynku walutowym.
W odpowiedzi wiceprezes NBP Andrzej Bratkowski uznał, że  interwencja banku centralnego na rynku walutowym byłaby w obecnej sytuacji nieefektywna oraz groziłaby stratami finansowymi NBP, a  pośrednio - budżetowi państwa.
Polemizując z tym poglądem Belka ocenił, że zbyt mocny złoty jest bardziej kosztowny niż ewentualna interwencja na rynku walutowym.
W mijającym tygodniu o przewartościowaniu złotego mówili też -  premier Leszek Miller, minister gospodarki Jacek Piechota oraz  prezydent Aleksander Kwaśniewski, obarczając odpowiedzialnością za  zbyt mocny kurs złotówki bank centralny.
Pomysł interwencji skomentowała też b. prezes NBP, a obecnie wiceprezes EBOiR Hanna Gronkiewicz- Waltz.
-Próbowaliśmy interweniować w 1997 i  1998 roku, ale wtedy system walutowy był inny - mówiła, dodając: -Interwencja nie byłaby skuteczna, bo byłaby kosztowna. Trzeba byłoby ściągać nadpłynność z rynku, a to stanowiłoby koszty dla  budżetu.
Lepiej pogodzić się z mocnym złotym - przekonywała.
les, pap