Grzegorz Schetyna zaproponował listę 60 projektów ustaw, nad którymi prace powinny zostać ukończone do końca obecnej kadencji parlamentu. Schetyna podkreślił, że to jest propozycja i zaznaczył, że czeka na uwagi posłów, jeżeli chodzi o ewentualne uzupełnienie listy.
- Chcemy dziś odpowiedzieć panu marszałkowi Grzegorzowi Schetynie na zadane pytanie dotyczące naszych preferencji, co do uchwalania ustaw w Sejmie do końca tej kadencji - oświadczyła wiceszefowa klubu PJN Elżbieta Jakubiak. Zapowiedziała, że PJN przygotowuje i złoży w Sejmie kilka projektów ustaw. Jakubiak przekonywała do poparcia projektu dotyczącego likwidacji obowiązku szkolnego dla sześciolatków. Tłumaczyła, że polskie szkoły nie są obecnie gotowe na przyjęcie sześciolatków, dlatego Sejm jeszcze w tej kadencji powinien zająć się obywatelskim projektem znoszącym obowiązek szkolny dla dzieci w tym wieku. - Ten projekt zyskał poparcie ponad 300 tys. obywateli polskich - przypomniała.
Kolejny projekt, którym - według PJN - Sejm powinien się zająć w najbliższym czasie, zakłada powołanie funduszu klęsk żywiołowych i katastrof. Jakubiak tłumaczyła, że fundusz "z jednej strony zabezpieczyłby obowiązkowe ubezpieczenia rolnicze, a z drugiej - byłby funduszem, z którego wypłacane są środki rolnikom w przypadku klęski żywiołowej".
PJN proponuje także powrót do dyskusji nad propozycją partii dotyczącą franka szwajcarskiego. Partia chce, by rząd i banki porozumiały się tak, aby Polacy mogli spłacać raty kredytów zaciągniętych we frankach szwajcarskich po stałym kursie do 2015 roku. Należy również - przekonywał szef klubu Paweł Poncyljusz - jeszcze przed końcem kadencji rozmawiać o środkach pozyskanych z gazu łupkowego. Według PJN, pieniądze te powinny spływać do specjalnego funduszu rozwojowego, a nie być wykorzystywane na bieżąco. - W przyszłym tygodniu złożymy w Sejmie projekt ustawy mówiący o tym, że pieniądze wprost nie mogą iść do budżetu państwa, tylko dlatego że minister finansów nie radzi sobie z budżetem państwa - zapowiedział.
PJN proponuje też zmiany w ustawie o zamówieniach publicznych. Chodzi o to - jak wyjaśniał Poncyljusz - by w przypadku rezygnacji inwestora dokończenie inwestycji można było powierzyć "kolejnemu oferentowi, który nie został wybrany w przetargu". W ten sposób - tłumaczył poseł - udałoby się uniknąć długiej procedury wyłaniania kolejnego wykonawcy.PAP, arb