W sobotę rano, kilka godzin po wejściu w życie ustaw o Agencji Wywiadu i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ponad 500 funkcjonariuszy UOP otrzymało wypowiedzenia.
W sobotę przestał istnieć Urząd Ochrony Państwa, który 12 lat temu zastąpił Służbę Bezpieczeństwa PRL. Tego dnia weszła w życie ustawa o Agencji Wywiadu i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak pisze poniedziałkowa prasa, już w sobotę ponad 500 funkcjonariuszy UOP, zwykle młodych stażem straciło pracę. Według "Rzeczpospolitej" i "Super Expressu", pierwsze zwolnienia wręczono nad ranem.
Nie znalazło się dla nich miejsce w agencjach Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wywiadu. Zdaniem byłego kierownictwa UOP, to zwykła czystka. Szef ABW uważa, że nie, bo zwolniono "tylko 9 procent".
To było do przewidzenia, motywy tych zwolnień są polityczne - uważa poseł PO, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych i były szef kontrwywiadu UOP, Konstanty Miodowicz. "Wielokrotnie przestrzegałem, także z trybuny sejmowej, że celem działań kadrowych rządzącej koalicji będą czystki personalne, które będą zmierzały do politycznego podporządkowania służb" - powiedział Miodowicz.
Jego zdaniem, w zwolnieniach nie chodzi o oszczędności, ponieważ w służbach specjalnych powstają "dziesiątki nowych stanowisk biurokratycznych". "Nie, tutaj mamy do czynienia z pewnym wyborem dokonanym kosztem funkcjonariuszy rekrutowanych po roku 1990, są to przedsięwzięcia ewidentnie motywowane politycznie".
Wręczenie wypowiedzeń w sobotę wcześnie rano to - według Miodowicza - "styl preferowany przez SLD w sektorze służb specjalnych". "Już wtedy, kiedy tworzono podstawy prawne - ustawę o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu - wielokrotnie usiłowano zaskakiwać opozycję nadzwyczajnym trybem pracy nad nią, odbywaniem debat w trybie natychmiastowym w godzinach nocnych i w innych sytuacjach, które nadawały przedsięwzięciu wymiar spektakularny. Obecnie również usiłuje się wykorzystać efekt zaskoczenia. Tyle tylko, że wszystko, co się w służbach dzieje, było do przewidzenia i opozycja przed tego typu działaniami przestrzegała".
em, pap
Nie znalazło się dla nich miejsce w agencjach Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wywiadu. Zdaniem byłego kierownictwa UOP, to zwykła czystka. Szef ABW uważa, że nie, bo zwolniono "tylko 9 procent".
To było do przewidzenia, motywy tych zwolnień są polityczne - uważa poseł PO, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych i były szef kontrwywiadu UOP, Konstanty Miodowicz. "Wielokrotnie przestrzegałem, także z trybuny sejmowej, że celem działań kadrowych rządzącej koalicji będą czystki personalne, które będą zmierzały do politycznego podporządkowania służb" - powiedział Miodowicz.
Jego zdaniem, w zwolnieniach nie chodzi o oszczędności, ponieważ w służbach specjalnych powstają "dziesiątki nowych stanowisk biurokratycznych". "Nie, tutaj mamy do czynienia z pewnym wyborem dokonanym kosztem funkcjonariuszy rekrutowanych po roku 1990, są to przedsięwzięcia ewidentnie motywowane politycznie".
Wręczenie wypowiedzeń w sobotę wcześnie rano to - według Miodowicza - "styl preferowany przez SLD w sektorze służb specjalnych". "Już wtedy, kiedy tworzono podstawy prawne - ustawę o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu - wielokrotnie usiłowano zaskakiwać opozycję nadzwyczajnym trybem pracy nad nią, odbywaniem debat w trybie natychmiastowym w godzinach nocnych i w innych sytuacjach, które nadawały przedsięwzięciu wymiar spektakularny. Obecnie również usiłuje się wykorzystać efekt zaskoczenia. Tyle tylko, że wszystko, co się w służbach dzieje, było do przewidzenia i opozycja przed tego typu działaniami przestrzegała".
em, pap