Narodowości śląskiej nadal nie ma

Narodowości śląskiej nadal nie ma

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd znów odrzucił wniosek organizacji (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Działacze ubiegającego się od 14 lat o sądową rejestrację Związku Ludności Narodowości Śląskiej chcieli zarejestrować inne stowarzyszenie, skupiające osoby deklarujące narodowość śląską w spisie powszechnym. Także ten wniosek został odrzucony przez sąd.
O odmowie zarejestrowania stowarzyszenia „Nasz wspólny śląski dom" z siedzibą w Rybniku poinformował jeden z liderów obu niezarejestrowanych organizacji, Andrzej Roczniok. Zapowiedział, że inicjatorzy powołania stowarzyszenia odwołają się do instytucji europejskich. W statucie stowarzyszenia, którego nie zarejestrował gliwicki sąd, napisano, że jest to „stowarzyszenie osób deklarujących narodowość śląską w czasie spisu powszechnego”. W spisie w 2000 r. taką deklarację złożyły 173 tys. osób, a w spisie w 2010 r. - według nieoficjalnych informacji prasowych – ok. 400 tys.

Jak powiedział Roczniok, w odmowie rejestracji stowarzyszenia napisano m.in., że jego statut narusza ustawę o mniejszościach narodowych, dopuszczając „byt prawny narodu śląskiego". Pomysłodawcy stowarzyszenia zaprzeczają tym zarzutom, a odmowę uważają za dyskryminację. Zapowiadają odwołanie do sądu oraz trybunału w Strasburgu.

Roczniok jest jednym z liderów ubiegającego się od 14 lat o sądową rejestrację Związku Ludności Narodowości Śląskiej. Sądy konsekwentnie uznawały, że rejestracja organizacji wiązałaby się z uznaniem śląskiej mniejszości narodowej i związku nie zarejestrowano, mimo zmiany proponowanej nazwy na Stowarzyszenie Osób Deklarujących Przynależność do Narodowości Śląskiej.

W 2001 r. Trybunał w Strasburgu uznał, że polskie sądy nie złamały prawa, odmawiając związkowi rejestracji. Kolejna skarga Związku, złożona w 2007 r., czeka na rozpatrzenie w Strasburgu.

Roczniok stwierdził, że stowarzyszenie „Nasz wspólny śląski dom" miało być zastępczą formą działalności niezarejestrowanego związku. - Chcielibyśmy działać legalnie; mamy do tego prawo - ocenił współzałożyciel obu organizacji.

zew, PAP