Rutkowski stwierdził, że są osoby, które znają prawdę na temat śmierci Madzi, ale nie ujawniają ich do końca. Jego zdaniem, gdy zdecydują się one mówić, nastąpi też przełom w śledztwie.
Rutkowski wyznał także, że przeprowadzony przez jego biuro detektywistyczne eksperyment z lalką dowiódł, iż Magda nie mogła się wyślizgnąć z kocyka, którym była owinięta (tak zeznała w śledztwie Katarzyna W.). - Nie było takiej możliwości. Mieliśmy lalkę o takiej samej wadze co waga dziecka, w tym samym kocu - przekonywał.
Kolejne przesłuchanie Rutkowskiego
Rutkowski, który uczestniczył w poszukiwaniach dziecka po tym, gdy matka zgłosiła jego uprowadzenie, ma w tej sprawie status świadka. Rzeczniczka katowickiej prokuratury prok. Marta Zawada-Dybek potwierdziła, że Rutkowski został przesłuchany przez śledczych. Nie podała jednak, czego przesłuchanie dokładnie dotyczyło.
- Było to kolejne przesłuchanie tej osoby. Nastąpiło z naszej inicjatywy, to znaczy świadek stawił się na wezwanie prokuratury – powiedziała rzeczniczka, przypominając, że dla dobra postępowania prokuratura nie informuje o jego szczegółach. Inna prokuratura – gliwicka – bada natomiast, czy w działaniach Rutkowskiego w sprawie Magdy nie doszło do naruszenia prawa. W tym śledztwie nikomu nie postawiono dotąd zarzutów. W środę w tej sprawie przesłuchano kolejnego świadka - jednego z pracowników biura Rutkowskiego.
Matka jedyną podejrzaną
- W toczącym się w Katowicach śledztwie w sprawie śmierci dziewczynki na bieżąco wykonywane są liczne czynności dowodowe, nie ma jednak zmian, jeśli chodzi o liczbę podejrzanych lub charakter stawianych zarzutów - powiedziała Zawada-Dybek. Nadal jedyną podejrzaną jest matka dziewczynki, Katarzyna W., której prokuratura postawiła zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, powiadomienia o niepopełnionym przestępstwie (rzekomego porwania) oraz tworzenia fałszywych dowodów (kierowania śledztwa przeciwko rzekomemu porywaczowi). Grozi jej pięć lat więzienia.
Fałszywe porwanie
Zaginięcie Magdy zgłoszono 24 stycznia. Jej matka sugerowała, że dziecko zostało porwane. Potem przyznała, że dziewczynka zmarła, gdy wypadła jej z rąk i uderzyła główką o próg w mieszkaniu. Katarzyna W. jej ciało ukryła, potem wskazała policji to miejsce. Kobieta spędziła blisko dwa tygodnie w areszcie. Prokuratura wciąż bada, czy śmierć dziewczynki nie była wynikiem celowego działania oraz czy w całej sprawie - co najmniej w ukryciu ciała Magdy - brał udział ktoś oprócz Katarzyny W.
ja, PAP, TVN24