"Won prowokatorko" czyli logika Azraela

"Won prowokatorko" czyli logika Azraela

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dlaczego wysoka blondynka została zgwałcona? Bo miała seksowną sukienkę i szpilki - takim rodzajem argumentacji posłużył się na łamach Wprost.pl Azrael Kubacki.
Zwolennicy Platformy Obywatelskiej mają problem - Stefan Niesiołowski zachował się wobec kobiety w sposób niegodny. Gdyby był z PiS -  można byłoby wbić go w ziemię, załamując przy tym ręce nad brutalizacją polskiego życia publicznego (wiadomo z czyjej winy) i zastanawiając się do czego jeszcze zdolni są barbarzyńcy z PiS-u. Ale Niesiołowski jest przedstawicielem partii miłości, jest swój, a swoi mogą więcej.

Azrael Kubacki, dla którego PiS jest złem w czystej postaci, poczuł się w obowiązku dołączyć do chóru proplatformerskich komentatorów, którzy dwójmyślenie mają w małym palcu. "Małpa w czerwonym" była dla nich przejawem prostactwa, chamstwa i ordynarności. Grożenie rozbiciem kamery i fizyczny atak na kobietę to drobiazg.

Furia Niesiołowskiego to dla Azraela "scysja". Dalej jest jeszcze zabawniej. Azrael napisał: "Stankiewicz uparcie krążyła wokół byłego wicemarszałka Sejmu, wyraźnie go prowokując"; "Stankiewicz (...) wiedziała, że (...) poseł Platformy w końcu wybuchnie". Oto azraelowska narracja: podstępna "polityczna propagandzistka" "poszła z kamerą pod Sejm tylko po to, aby dokonać prowokacji", zasadziła się na biednego, oddanego ojczyźnie polityka, by zmusić go, aby się na nią rzucił. Ostatni raz z tego typu rozumowaniem spotkałem się w filmie, w którym Jodie Foster grała ofiarę gwałtu. Oprawcy bronili się używając tej samej "logiki", po którą sięgnął Azrael: winna jest ofiara, bo prowokowała. Stankiewicz sprowokowała pytaniem, Foster - krótką spódnicą.

Stefan Niesiołowski ma obowiązek reprezentować naród - za to bierze pensję i cieszy się licznymi przywilejami. Nawet jeżeli nie ma ochoty na rozmowę z dziennikarzem (nie musi mieć), to nie ma prawa rzucać się z pięściami na kamerę. Szef sejmowej komisji obrony narodowej mógł przecież powiedzieć: "Bardzo panią przepraszam, obrzucają mnie tu epitetami, jestem nieco podenerwowany, porozmawiajmy później, dobrze? Ma pani mój numer, proszę zadzwonić wieczorem". Trudne? Dla człowieka, który miejsce w Sejmie zajmuje tylko dzięki seryjnie rzucanym obelgom - najwyraźniej zbyt skomplikowane.

Czy Stankiewicz była natarczywa? A czy dziennikarz może nie być natarczywy? Ilu dziennikarzy poddaje się po pierwszym "nie"? Niesiołowski to żółtodziób, który nigdy nie rozmawiał z mediami? Bądźmy poważni.

Na koniec jedno pytanie. Według Azraela, Ewa Stankiewicz nie ma prawa nazywać się dziennikarką, gdyż jest stronnicza. Czy w takim razie dziennikarzami nie mogą też się nazywać Jacek Żakowski, Tomasz Lis, Agnieszka Kublik czy Monika Olejnik - którzy również mają wyraziste poglądy polityczne (choć zdecydowanie inne niż Stankiewicz) - i nie mają zamiaru ich ukrywać? I czy Azrael zna dziennikarza zajmującego się polityczną publicystyką, który poglądów politycznych nie ma?