Kamiński chce znów kierować CBA. "Mam moralne prawo"

Kamiński chce znów kierować CBA. "Mam moralne prawo"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mariusz Kamiński, fot. PAP/Rafał Guz
Sąd niejednogłośnie umorzył proces byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego trzech podwładnych, oskarżonych o nadużycia prawa przy prowadzeniu przez Biuro "afery gruntowej". Prokuratura i oskarżyciele posiłkowi nie wykluczają zażalenia. Kamiński mówi o powrocie do CBA.
Za zamkniętymi drzwiami specjalnie zabezpieczonej sali w Sądzie Najwyższym, Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście uwzględnił wniosek obrony o umorzenie sprawy Kamińskiego (dziś posła PiS), byłego wiceszefa CBA Macieja Wąsika (dziś stołecznego radnego PiS) oraz byłych dyrektorów Zarządu Operacyjno-Śledczego CBA Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela.

We wrześniu 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła ich o przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne CBA (w tym podsłuchy) oraz podrabianie dokumentów i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. Zdaniem prokuratury, Biuro stworzyło fikcyjną sprawę odrolnienia ziemi, choć nie miało wcześniej wiarygodnej informacji o przestępstwie - a tylko to pozwala służbom zacząć akcję "kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej" wobec podejrzewanych. Groziło im do 8 lat więzienia. Nie przyznali się do zarzutów.

Uzasadnienie - bardzo obszerne

Przed otwarciem procesu obrona wniosła o umorzenie sprawy z braku cech przestępstwa. Jej zdaniem CBA działało zgodnie z prawem. Prokuratura i pokrzywdzeni byli przeciwni umorzeniu. Przez prawie dwie godziny strony ustosunkowywały się do tego wniosku. - Były też wzajemne repliki - ujawnił jeden z uczestników rozprawy. Ok. godz. 15 trzyosobowy skład sędziowski pod przewodnictwem sędziego Michała Kowalskiego ogłosił decyzję o umorzeniu - tak samo niejawnie. Jeden z trojga sędziów złożył zdanie odrębne (nie zostało ono wygłoszone).

Sąd w całości umorzył postępowanie - poinformował rzecznik Sadu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek. Dodał, że uzasadnienie jest bardzo obszerne; jest też niejednogłośne. Dlatego rzecznik powiedział, że będzie mógł przedstawić jego szczegóły dopiero w czwartek.

"Wszystkie nasze decyzje były legalne"

Po wyjściu z sali Kamiński powiedział dziennikarzom, że sąd w każdym z zarzutów stwierdził brak znamion przestępstwa. - Nie ma cienia wątpliwości, że nie popełniliśmy żadnego przestępstwa; wszystkie nasze decyzje były legalne - dodał. Podkreślił, że ma wielką satysfakcję.

Poseł zwrócił uwagę, że jest to "klęska prokuratury, która wymaga analizy - jak mogło dojść do sytuacji, że szefowi służby postawiono zarzuty, a w wyniku tych zarzutów premier uniemożliwił mi dalsze pełnienie funkcji". - Jeśli ktoś szuka śladów używania prokuratorów do zwalczania osób niewygodnych w państwie, to ta sprawa jest doskonałym przykładem na tego typu działania - dodał były szef CBA. Podkreślił, że po uprawomocnieniu się tej decyzji zastanowi się nad "dalszymi krokami prawnymi", bo m.in. z powodu tego oskarżenia jego kadencja szefa CBA "została przerwana". Podkreślił przy tym, że nie będzie miał roszczeń finansowych.

"Jaka jest odpowiedzialność tego człowieka"

Kamiński oświadczył, że decyzja o kształcie zarzutów dla niego zapadła - jak powiedział - 25 sierpnia 2009 r. w gabinecie ówczesnego szefa Prokuratury Krajowej Edwarda Zalewskiego (dziś stojącego na czele Krajowej Rady Prokuratury), 13 dni po przekazaniu Tuskowi przez Kamińskiego informacji o aferze hazardowej. - Jaka jest odpowiedzialność tego człowieka? - spytał Kamiński.

Na późniejszym briefingu w Sejmie Kamiński zaapelował do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta "o przeanalizowanie pracy tych prokuratorów i przeanalizowanie procesu decyzyjnego, w wyniku którego postawione zostały zarzuty". Wyraził nadzieję, że Seremet "wyciągnie daleko idące konsekwencje". - Tego wymaga przyzwoitość i praworządność - mówił były szef CBA.

"Będę miał moralne prawo, by zostać szefem CBA"

Jak podkreślił, jeśli prawnicy uznają, że jest droga prawna, by mógł powrócić na stanowisko szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, "bez wahania złoży mandat poselski i zrezygnuje z działalności w partii politycznej (Kamiński jest posłem PiS - red.)" i będzie kontynuował misję kierowania Biurem. - Uważam, jeśli wyrok się uprawomocni, że będę miał wtedy pełne moralne prawo, by oczekiwać, że zostanę dopuszczony do pełnienia funkcji szefa CBA - ocenił Kamiński.

Prok. Bogusław Olewiński powiedział, że prawdopodobnie złoży zażalenie na decyzję sądu. Podobnie mówili pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych. - Myślę, że pan prokurator powinien zapaść się pod ziemię - replikował Kamiński.

Łapówka dla Leppera?

CBA zakończyło operację specjalną wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. (nie zgadza się na podawanie swych danych) łapówki za "odrolnienie" w ministerstwie gruntów na Mazurach. Na potrzeby operacji CBA sfabrykowało - zdaniem prokuratury bezprawnie - dokumenty (opatrując je pieczęciami gminy Mrągowo), które przedłożono Rybie i K. do "przepchnięcia" przez ministerstwo. Prasa pisała, że łapówka miała być przeznaczona dla Leppera, który miał zostać ostrzeżony o akcji i nie doszło do wręczenia mu pieniędzy (on sam twierdził, że była to prowokacja CBA). Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka (śledztwo wobec niego potem umorzono). Ryba i K. zostali zatrzymani i oskarżeni o płatną protekcję.

Afera, która przewróciła rząd

"Afera gruntowa" doprowadziła w 2007 r. do dymisji z rządu Andrzeja Leppera - ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa; rozpadu koalicji PiS-Samoobrona-LPR i przedterminowych wyborów, a także do oskarżenia o płatną protekcję dwóch osób, których proces jest do dziś w toku. - Ze spokojem czekam na końcowy rezultat procesu, jestem przekonany, że dowiodę swej niewinności przed niezawisłym sądem - mówił wiele razy Kamiński. Wiązał on przedstawienie mu w 2009 r. "absurdalnych i politycznych" zarzutów oraz odwołanie go wtedy z funkcji szefa CBA przez premiera Donalda Tuska z tym, że nieco wcześniej przekazał Tuskowi "informacje dotyczące łamania prawa podczas prac nad ustawą hazardową".

Kamiński ironizował też, że odpowiadać powinni także prokuratorzy i sędziowie, którzy zatwierdzali wniosek CBA o kontrolę operacyjną w "aferze gruntowej". W czerwcu 2011 r. weszła w życie zmiana prawa, zgodnie z którą służby mają obowiązek dołączania do takiego wniosku materiałów operacyjnych uzasadniających go - tego wymogu wcześniej nie było.

Będą dochodzić odszkodowań?

Prokuratura nadała grupie osób status pokrzywdzonych, m.in. w związku z tym, że CBA miało ich bezprawnie podsłuchiwać. Są to m.in. Lepper (a po jego samobójczej śmierci w 2011 r. najbliższa rodzina), Ryba i Andrzej K., a także politycy Samoobrony, wśród nich Janusz Maksymiuk, Stanisław Łyżwiński, Piotr Kozłowski. W środę w sądzie pojawili się m.in. Maksymiuk, Ryba oraz adwokaci brata Leppera i Andrzeja K. Zostali oni oskarżycielami posiłkowymi. Daje to możliwość zadawania pytań oskarżonym, składania wniosków dowodowych, a także dochodzenia odszkodowań. Roszczenia finansowe przeciw oskarżonym zapowiedzieli Ryba i adwokat K. Pełnomocnik brata Leppera mec. Ryszard Lubas powiedział, że jeszcze zastanawia się, czy wystąpić z takim roszczeniem.

zew, PAP