- Oczywiście mówimy o liście ok. 3,8 tys. jeńców aresztowanych na Białorusi, którzy zostali rozstrzelani na mocy tej samej decyzji Biura Politycznego z 5 marca 1940 roku, na mocy której rozstrzelano jeńców z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz aresztowani z więzień zachodniej Ukrainy. Być może kilka osób z wydrukowanej listy należy do jeńców białoruskich, ale jako lista nie jest to lista białoruska - ocenił Pamiętnych. - W każdym razie to na pewno nie jest lista białoruska, w tym sensie jak te listy wywózkowe, które znane są dla jeńców z obozów kozielskiego, ostaszkowskiego i starobielskiego i tak, jak jest znana lista ukraińska. A ta lista, która chyba jest teraz w posiadaniu "Gazety Wyborczej" to może być lista osób rzeczywiście aresztowanych na Białorusi - dodał.
- Potem część z nich została rozstrzelana i należy do tzw. katyńskiej listy białoruskiej, jednak część z tych jeńców trafiła również do różnych obozów m.in. do Workuty, także to są rzeczy znane. I wydaje mi się, że z powodu jakiegoś nieporozumienia została zrobiona sensacja, której na razie - z tego, co jest opublikowane - nie ma i nie ma żadnej nowej informacji. Oczywiście opieram się na tym, co "Gazeta" wydrukowała, a Natalia Lebiediewa jest badaczem bardzo wnikliwym i być może znalazła coś nowego w tych archiwach, ale na podstawie dotychczas wydrukowanych danych mogę powiedzieć, że sensacja jest zrobiona niepotrzebnie, to wszystko jest znane, a to, co zostało wydrukowane to nie jest tzw. lista białoruska - powiedział.
eb, pap