Producent filmu "Wałęsa" o byłym prezydencie Polski Lechu Wałęsie oddało już pieniądze, które Amber Gold przeznaczył na sponsorowanie obrazu. - To duża luka w naszym budżecie, ale ważniejszy jest dla nas dobry wizerunek - mówi przedstawicielka Akson Studio.
Kwota 3 mln zł została przelana na konto syndyka masy upadłościowej spółki Amber Gold. Producent zapewnia, że w momencie, w którym otrzymywało pieniądze od firmy Marcina P. nie wiedziało o żadnych nieprawidłowościach a samo Amber Gold działało legalnie i miało dobrą opinię. - Kiedy szukaliśmy źródeł finansowania, rozglądaliśmy się wśród instytucji funkcjonujących legalnie na polskim rynku. Taką firmą był wówczas Amber Gold. Gdy okazało się, że firma nie działa w sposób uczciwy, postanowiliśmy oddać pieniądze, chociaż współpracowaliśmy z nią w dobrej wierze. Teraz nie chcemy, żeby na filmie ciążyło odium, że został sfinansowany z pieniędzy pochodzących z przestępstwa - tłumaczy przedstawicielka producenta Małgorzata Fogel-Gabryś.
Sponsorowanie filmu o "Wałęsie" to nie jedyne z przedsięwzięć jakie hojnie wspierał Marcin P. i jego firma. Z pieniędzy Amber Gold dzięki darowiźnie P. skorzystać mogli również Kościół, ogród zoologiczny a także władze miasta Gdańsk.
Nie wiadomo, czy zwrot 3 mln złotych nie wpłynie na tempo prac przy filmie i termin jego ukończenia. Producenci zapewniają, że robią wszystko co w ich w mocy. - Brak tej sumy jest dla nas poważnym osłabieniem, musimy tych pieniędzy szukać. Na razie, żeby je zwrócić, sięgnęliśmy do własnych środków, a część pożyczyliśmy. Zostajemy z długiem, ale zrobimy wszystko, by nie wpłynęło to na termin skończenia filmu - podkreśla Fogel-Gabryś, ale zaznacza też, że producent nie znalazł jeszcze nowego sponsora.
mp, "Gazeta Wyborcza"
Sponsorowanie filmu o "Wałęsie" to nie jedyne z przedsięwzięć jakie hojnie wspierał Marcin P. i jego firma. Z pieniędzy Amber Gold dzięki darowiźnie P. skorzystać mogli również Kościół, ogród zoologiczny a także władze miasta Gdańsk.
Nie wiadomo, czy zwrot 3 mln złotych nie wpłynie na tempo prac przy filmie i termin jego ukończenia. Producenci zapewniają, że robią wszystko co w ich w mocy. - Brak tej sumy jest dla nas poważnym osłabieniem, musimy tych pieniędzy szukać. Na razie, żeby je zwrócić, sięgnęliśmy do własnych środków, a część pożyczyliśmy. Zostajemy z długiem, ale zrobimy wszystko, by nie wpłynęło to na termin skończenia filmu - podkreśla Fogel-Gabryś, ale zaznacza też, że producent nie znalazł jeszcze nowego sponsora.
mp, "Gazeta Wyborcza"