Policyjne lanie wody

Policyjne lanie wody

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bydgoska policja nakazuje sprzedawcom dolewać wodę karpiom. Nikt jednak nie wie ile wody karpie muszą mieć, jej ilość jest szacowana na oko. Ale sprzedawcy nie protestują.
Systematyczną kontrolę punktów sprzedaży karpi prowadzi bydgoska policja. Funkcjonariusze sprawdzają, czy ryby nie cierpią z braku wody, czekając na sprzedaż.

Kontrole prowadzone są na podstawie ustawy o ochronie zwierząt, która nie precyzuje jednak, jakie warunki trzeba spełnić, aby sprzedaż żywych ryb odbywała się w humanitarnych warunkach. Kontrola sprowadza się głównie do oceny ilości wody w  sklepowych zbiornikach z rybami. "Niestety, nawet specjaliści nie potrafią nam powiedzieć, czy jest jakaś norma ilości wody, jaka powinna przypadać na jedną rybę. Stąd policjanci prowadzący kontrolę muszą zdać się na własne wyczucie i za każdym razem ocenić sytuację samodzielnie" -  tłumaczy rzeczniczka bydgoskiej policji Ewa Przybylińska.

Policyjna kontrola to efekt monitów ze strony Bydgoskiego Klubu Przyjaciół Zwierząt "Animals". Ponieważ w ubiegłym roku domagano się od społeczników formalnych doniesień o każdym przypadku dręczenia ryb, tym razem Klub na długo przed świętami przypomniał po prostu funkcjonariuszom o konieczności egzekwowania przepisów ustawowych.

"Przede wszystkim ryby nie powinny leżeć jedna na drugiej w  płytkiej wodzie. Muszą swobodnie pływać" - powiedziała Alina Janowska, szefowa Klubu.

W ciągu kilku dni bydgoscy policjanci skontrolowali kilkadziesiąt sklepów i targowisk. W kilkunastu przypadkach nakazali dolanie wody do zbiorników z rybami.

"Na szczęście sprzedawcy zastosowali się bez oporu do poleceń i dotychczas obyło się bez mandatów" - podsumowała rzeczniczka policji.

sg, pap