Pol naprawił część tego, co Pol zepsuł

Pol naprawił część tego, co Pol zepsuł

Dodano:   /  Zmieniono: 
27 września 1996 r. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz rosyjski Gazprom podpisali tajny kontrakt na dostawy gazu do naszego kraju. Uczynił on nasz kraj na 25 lat praktycznym niewolnikiem rosyjskiego giganta. W przygotowaniach kontraktu uczestniczył także Marek Pol. Naprawił część tego, co wcześniej zepsuł.
Do podpisania kontraktu przyłożyły się w zasadzie wszystkie rządy III RP. Znaczący udział miał jednak obecny wicepremier infrastruktury Marek Pol, który był w latach 1993 - 1995 (a więc wtedy, gdy negocjowano najważniejsze części gazowego kontraktu) ministrem przemysłu i handlu.

Cóż wówczas podpisaliśmy? Najbardziej brzemienną w skutki częścią kontraktu było zobowiązanie się PGNiG do tego, że będziemy odbierać od Rosjan po 12,5 mld m sześc. gazu rocznie. Po kilkunastu latach owa kwota miała być powiększona. Kontrakt podpisany był zgodnie ze specyficzną regułą - bierz, albo płać. Znaczy to tyle, że gdybyśmy chcieli (lub byli w stanie) odebrać mniej gazu - i tak musielibyśmy zapłacić za wszystko. Negocjatorzy tłumaczą się, że wynikało to z badań, iż już w 2010 r. będziemy zużywać od 27 do 45 mld m sześc. gazu. Tymczasem, zużycie gazu stanęło w miejscu! Obecnie potrzeba go nam 11 - 12 mld m sześc. rocznie. Co najmniej 4 mld m sześć. uzyskujemy z własnych źródeł (a nie są one w pełni wykorzystywane!). W tej sytuacji nie było mowy o jakiejkolwiek dywersyfikacji dostaw gazu.

Co naprawił Pol? Teraz jesteśmy zobligowani do odbioru 6,6 mld m sześc. Po 2010 r. ilość ta wzrośnie do 9 mld m sześc. Sukces? Tak, ale niewielki. Już nie będziemy musieli płacić za gaz, którego nie zużyjemy. Ale nadal nie ma mowy o rzeczywistej dywersyfikacji! Jeśli zużycie gazu w Polsce nie zacznie szybko wzrastać, to i tak naszym głównym dostawcą będzie Gazprom. Tak więc, mimo starań naszego wicepremiera, do końca nie wyszliśmy spod groźby razu Gaz(prom)rurką.

Mirosław Cielemęcki