Jarosław Wałęsa mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" o tym, jak wyglądają jego relacje z tabloidami. - Ja się tym nie przejmuję, choć to dziwne uczucie, gdy człowiek zdaje sobie sprawę, że nie może nawet puszki z rybą kupić, żeby ktoś tego nie opisał - stwierdził.
- Ostatnio napisali: "Wałęsa kupuje makrelę w garniturze!". Chciałbym zobaczyć tę makrelę ubraną w garnitur. W dodatku kupowałem akurat makrelę w oleju. Trzy dni to wałkowali, w końcu podpowiedziałem im na Facebooku, żeby zajęli się jeszcze tym, że robię zakupy w niedzielę. Napisali. I na tym się skończyło - tak Wałęsa opowiada o artykułach na jego temat, które często pojawiają się w tabloidach. - Moją żonę jednak denerwuje taki wgląd do naszego życia. Do tej pory mówiłem dziennikarzom sporo o moim życiu. Teraz, ze względu na żonę, to się zmieniło. Ona nie jest osobą publiczną, ma prawo do prywatności - podkreślił.
Polityk przyznał, że nie można zakazać robienia zdjęć. - Ale już np. analizowanie, czy moja żona jest w ciąży, czy będziemy mieć syna, a może córkę, czy został poczęty w noc poślubną, to przekroczenie granicy prywatności - stwierdził.
Wałęsa ocenił, że niewiele może zrobić, żeby ochronić rodzinę przed paparazzi? - Świetnym przykładem było nasze wesele. Paparazzi robili zdjęcia zza płotu. Byliśmy na terenie prywatnym, mieliśmy prawo czuć się swobodnie. Tymczasem największą furorę zrobiło to, że moja mama, wkurzona, że ktoś zagląda jej do kuchni, do prywatnego życia, pokazała środkowy palec. Tabloidy były tym zbulwersowane. Przecież ona była u siebie! - powiedział.
eb, Gazeta Wyborcza
Polityk przyznał, że nie można zakazać robienia zdjęć. - Ale już np. analizowanie, czy moja żona jest w ciąży, czy będziemy mieć syna, a może córkę, czy został poczęty w noc poślubną, to przekroczenie granicy prywatności - stwierdził.
Wałęsa ocenił, że niewiele może zrobić, żeby ochronić rodzinę przed paparazzi? - Świetnym przykładem było nasze wesele. Paparazzi robili zdjęcia zza płotu. Byliśmy na terenie prywatnym, mieliśmy prawo czuć się swobodnie. Tymczasem największą furorę zrobiło to, że moja mama, wkurzona, że ktoś zagląda jej do kuchni, do prywatnego życia, pokazała środkowy palec. Tabloidy były tym zbulwersowane. Przecież ona była u siebie! - powiedział.
eb, Gazeta Wyborcza
