Biało-Polacy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak rozpoznać Żyda po twarzy, anarchistę po ubiorze - 10 tys. nastolatków "wyszkolą" tego lata w Polsce neonaziści.
Jak rozpoznać Żyda po twarzy, anarchistę albo pacyfistę po ubiorze, kim są "brudasy zagrażające białej rasie" - w takich prelekcjach, wspartych projekcjami filmów i slajdów, brali udział uczestnicy obozów, które na początku maja odbywały się m.in. w lasach wokół Ślęży i okolicach Świdnika na Lubelszczyźnie. Na filmach mogli oglądać sceny wieszania Murzynów przez Ku-Klux-Klan, a z kaset słuchać nazistowskich pieśni. Podczas lekcji karate uczyli się uderzyć "brudasa" w krtań tak, żeby się nie podniósł. Przy okazji zabawy w paint-ball strzelali do kartonowych sylwetek przedstawiających Żyda, Araba i świnię na dwóch nogach. Byli też informowani, jak skonstruować petardy, które można wrzucić do restauracji prowadzonej przez Arabów lub Wietnamczyków, do synagogi bądź schroniska Monaru (zwanego śmieciarnią).

Na początku maja ruszyła w Polsce narodowa akcja letnia. Do września w trzystu szkoleniach organizowanych przez faszystowską międzynarodówkę International Third Position (ITP), reprezentowaną w Polsce przez Narodowe Odrodzenie Polski (NOP), Polską Ligę Obrony, White Legion (grupy piłkarskich kibiców skinheadów), grupę Narodowi Socjaliści czy neopogański Niklot, weźmie udział ponad 10 tys. młodych ludzi. Kolejne kilka tysięcy będzie uczestniczyć w nazistowskich koncertach rockowych i nacjonalistycznych pikietach. Najwięcej obozów i szkoleń organizują ITP oraz NOP, m.in. doroczny Narodowo-Rewolucyjny Obóz Letni w Dusznikach. Szkolenia i obozy dla narodowców przygotowuje też na swojej mazurskiej farmie Janusz Bryczkowski, przywódca Polskiego Frontu Narodowego.

Mimo rozmachu narodowej akcji letniej polscy neofaszyści nie są poważną siłą polityczną - ich liczba nie przekracza pięciu tysięcy, a naprawdę radykalnych aktywistów jest nie więcej niż tysiąc. Znacznie większe znaczenie mają kilkudziesięciokrotnie liczniejsze niż w Polsce neofaszystowskie grupy w Rosji, Niemczech, Austrii, na Ukrainie czy w Szwecji, których przedstawiciele są zapraszani na obozy do Polski jako wykładowcy i instruktorzy. Problemem jest to, że 70 proc. obozów i szkoleń jest organizowanych przez narodowców pod szyldem survivali (w dużej części bezpłatnych), co przyciąga osoby nie zorientowane w ich charakterze, najczęściej tzw. blokersów. Tylko nieliczni mają odwagę zrezygnować z tych szkoleń przed czasem. Co roku więc kilka tysięcy młodych ludzi uczestnicy w faszystowskiej i rasistowskiej indoktrynacji. Obok nich szkolą się oczywiście zdeklarowani neofaszyści, bardzo często wywodzący się z grup radykalnych kibiców piłkarskich - tzw. ultras. Najwięcej neofaszystów pochodzi z największych miast i z małych miejscowości.

Na obozach Narodowego Odrodzenia Polski młodzi ludzie poznają m.in. siedem tez programu tej partii. Trzecia z tych tez głosi: "Duchowego odrodzenia i materialnego rozwoju Polski nie osiągniemy bez kreacji Nowego Człowieka - świadomego swych obowiązków wobec Ojczyzny i Narodu, twórczego, dynamicznego, dostojnego, rozwijającego nieustannie i wszechstronnie swą osobowość. Dlatego naszym podstawowym zadaniem jest praca wychowawcza, przekazywanie młodym pokoleniom miłości do Ojczyzny i wskazywanie dróg do budowy Jej potęgi". Strzelanie (na razie kulkami z farbą) do sylwetek Żyda czy Araba oraz oglądanie egzekucji "brudasów" ma wychować prawdziwego Polaka, "Nowego Człowieka". Ogolone głowy, ciężkie buty, czarne koszulki i spodnie, szelki, kurtki typu flyers albo harrington - pięćdziesięciu tak ubranych młodych ludzi rozbiło w tzw. długi majowy weekend namioty w lesie u podnóża Ślęży, niedaleko Sobótki. Reporterzy "Wprost" rozmawiali z Maciejem Rybarczykiem i Piotrem Zielińskim, dwoma uczestnikami tego obozu, zorganizowanego przez skinheadów z neonazistowskiej grupy White Revolution działającej m.in. w Polsce, Niemczech, Wielkiej Brytanii i we Włoszech. W obozie wzięło udział również ośmiu członków Narodowego Odrodzenia Polski oraz pięciu członków Narodowo-Demokratycznej Partii Niemiec (NPD). Obóz zorganizowano według wojskowych reguł: o szóstej rano była pobudka i zaprawa (bieg na dystansie 3 km). Po śniadaniu odbywały się wykłady, które prowadzili goście z Niemiec. Na przykładzie napadów na Turków, akcji podpalania sklepów należących do Arabów i Wietnamczyków oraz ulicznych starć z policją i anarchistami omawiali techniki i sposoby walki z "brudasami" i "zdrajcami aryjskiej rasy". Po południu odbywały się zajęcia na prowizorycznych leśnych strzelnicach: strzelano z wiatrówek i karabinków na farbę, rzucano nożami i siekierami. Na tarczach widniały podobizny izraelskich polityków, m.in. Ariela Szarona i Szimona Peresa, oraz czarnoskórych sportowców - Michaela Jordana, Carla Lewisa i Tigera Woodsa. Uczestnikom obozu rozdawano narodowe i faszystowskie pisemka: "Szczerbiec", "Krucjata", "Jestem Polakiem", "Nowa Sztafeta", "Templum", "Łódzki Szaniec", "Żywioł Narodowo-Radykalny", "Nowe Pokolenie" oraz przywiezione przez gości z Niemiec "Deutsche Stimme" i "Michael Journal".

Większość obozów jest bezpłatna, bo polscy narodowcy otrzymują pomoc z zagranicy od bratnich partii i międzynarodówek, na przykład z International Third Position. Stałe wpływy przynosi im też sprzedaż materiałów propagandowych, choćby za pośrednictwem internetowej strony Narodowego Odrodzenia Polski. Można tam kupić ponad sto tytułów książek, na przykład autorstwa Romana Dmowskiego, Adama Doboszyńskiego, Feliksa Konecznego, Dariusza Ratajczaka czy Bogdana Byrzykowskiego. Można też nabyć sześć pism narodowych, a ponadto kasety i płyty z muzyką White Power, koszulki, plakaty, "wyroby srebrne" czy chorągiewki z krzyżem celtyckim oraz znakiem NOP (ręka trzymająca miecz).

Piotr Kudzia

Grzegorz Pawelczyk

Pełny tekst artykułu "Nibyland Polen" w najnowszym numerze "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 12 maja.

W numerze także: Nibyland Polen (W odczuciu niemieckich elit politycznych, RP wciąż pozostaje nibylandem niedorozwiniętego społeczeństwa nieudaczników.)