Nieunikniona klęska reformy

Nieunikniona klęska reformy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Reforma systemu ochrony zdrowia nie mogła się udać i przy istniejących warunkach musiało tu dojść do nieprawidłowości - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli.
Wkrótce raportem NIK, dotyczącym tych problemów w okresie do 2002 roku, będzie zajmować się Sejmowa Komisja Zdrowia.

Czynnikami wpływającymi na powstanie wielu uchybień w ochronie zdrowia było, zdaniem Izby, m.in. wadliwie skonstruowane prawo, zaniechania we wprowadzaniu aktów wykonawczych, brak analizy poprzedzającej wprowadzane zmiany, niewłaściwy nadzór lub jego brak ze strony różnych organów administracji publicznej oraz  nadmierna samodzielność kas chorych.

NIK przytacza opinię ekspertów, którzy wątpią, czy także wprowadzona 1 kwietnia 2003 roku ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia przyniesie spodziewane efekty. Ta reforma - zdaniem ekspertów - jest jedynie wprowadzeniem centralistycznego zarządzania, ale nie usuwa nierównowagi w systemie ochrony zdrowia.

W dalszym ciągu płatnik świadczeń zdrowotnych musi się "zmieścić" w pieniądzach gromadzonych ze składek, bo nie ma  alternatywnego lub dodatkowego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. W  takiej sytuacji przewidywane w ustawie planowanie potrzeb zdrowotnych może być jedynie zbiorem "niemożliwych do  zrealizowania życzeń". Bez zmian pozostaje wciąż wadliwa formuła samodzielnego zakładu opieki zdrowotnej - uważają eksperci.

Odnosząc się do przyczyn złego stanu ochrony zdrowia (m.in. wielomiliardowy dług publicznych szpitali, rosnące kolejki pacjentów i ich niezadowolenie z systemu nieprawidłowości), Izba bardzo negatywnie oceniła działalność Ministerstwa Zdrowia. Jej zdaniem, źródeł nieprawidłowości widocznych w ostatnich latach należy upatrywać znacznie wcześniej. "W latach 1991-2002 Ministerstwo Zdrowia było niezdolne do skutecznego pełnienia funkcji podmiotu wspierającego zarządzanie skomplikowanym i  rozbudowanym systemem ochrony zdrowia" - ocenia NIK.

Izba przypomina, że już w 1991 roku nakreślono główne założenia reformy ochrony zdrowia. Kolejni ministrowie zdrowia i rządy nie  zajęli jednak konsekwentnego stanowiska wobec zadłużania się zakładów opieki zdrowotnej. "Praktycznie nie istniała żadna miarodajna wiedza na temat kosztów leczenia" - wylicza NIK. Za to  trwały dyskusje na ten temat. W 1998 roku w końcu wprowadzono rozporządzenie dotyczące liczenia kosztów w ochronie zdrowia, ale - według Izby - wskutek tego, że jest je trudno zinterpretować, nie  przyniosło spodziewanych korzyści.

Ministerstwo, zlecając wykonanie procedur wysokospecjalistycznych (finansowanych z budżetu państwa, a nie kas chorych) nie  sprawdzało przebiegu ich realizacji. Opracowując program restrukturyzacji nie ustrzegło się też od angażowania w jego powstanie osób, co do których można było podejrzewać konflikt interesów - wskazuje NIK.

Za kolejne zaniechanie organizatorów ochrony zdrowia przy wprowadzaniu kas chorych Izba uznała brak ich wiedzy o  zapotrzebowaniu i realizacji świadczeń zdrowotnych. "Umowy zawierane były z oferentami wyłonionymi w drodze konkursu. Kasy nie dysponowały (...) wiedzą o faktycznych kosztach usług zdrowotnych, oferowanych przez podmioty biorące udział w  konkursie. Nie mogły więc, w sposób optymalny, korzystać z  możliwości racjonalizacji ich kosztów" - napisano w materiałach NIK.

Brak lub wadliwe rozporządzenia dotyczące kontraktacji dodawały problemów i pozwalały kasom na zbyt dużą samodzielność w  podziale środków ze składek. NIK nie wyklucza też możliwości korupcji - często umowy opiewały bowiem na zupełnie inne ceny niż  ustalone w trakcie negocjacji; niejednokrotnie brakowało dokumentacji dotyczącej negocjacji; często kasa chorych płaciła inne stawki różnym świadczeniodawcom za te same usługi.

Dużą samodzielność kasy chorych wykazały, zdaniem NIK, w kosztach administracyjnych. Przykładami są tu wysokie pensje, umowy o  dzieło i zlecenia na czynności, które powinny być wykonane przez pracowników kas, zakupy luksusowych aut. Takie działania były możliwe, według NIK, dzięki temu, że brakowało spójnych przepisów dotyczących wydatków administracyjnych kas i w wyniku braku nadzoru. Izba zaznacza, że także ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia nie zawiera odpowiednich przepisów dotyczących kosztów administracyjnych tej instytucji.

To, że sytuacja samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej z roku na rok pogarszała się jest wynikiem braku właściwego nadzoru i konsekwencji ze strony resortu zdrowia -  wskazuje NIK. Ani zakładów, ani przejmujących ich od Skarbu Państwa samorządów terytorialnych (do końca 1998 roku), nie  przygotowano bowiem organizacyjnie, prawnie i finansowo do  funkcjonowania w nowych warunkach.

Przejmując ZOZ-y, samorządy terytorialne otrzymały obowiązki, ale  nie pieniądze. Nadto przed usamodzielnieniem zakładów nie  przeprowadzono inwentaryzacji majątku, ani nie sprawdzono jego stanu prawnego. W tej sytuacji - uważa NIK - musiało dojść do  dekapitalizacji majątku. Kasy chorych finansowały jedynie świadczenia zdrowotne, nie uwzględniając amortyzacji sprzętu, na  co z kolei nie miały pieniędzy samorządy terytorialne. Ponadto samorządy, nie dysponując odpowiednią informacją o stanie swych placówek, nie mogły sprawować nad nimi należytego nadzoru.

Przy limitowaniu świadczeń zdrowotnych przez kasy chorych i  niewłaściwym nadzorze doszło do powstania korupcjogennych mechanizmów. Na bazie zakładów opieki zdrowotnej tworzono rozmaite niepubliczne podmioty, które korzystając z majątku i personelu publicznej placówki, świadczyły te same usługi co publiczne. W  niektórych przypadkach dochodziło do wymuszania opłat od pacjentów za świadczenia przysługujące im w ramach ubezpieczenia. Często szef publicznej jednostki bywał jednocześnie członkiem zarządu niepublicznego podmiotu.

NIK zauważa, że korupcji sprzyja też brak rzetelnie prowadzonego rejestru oczekujących na deficytowe świadczenia.

sg, pap