Sprawa wulgarnych i antysemickich wpisów pod adresem Radosława Sikorskiego i jego rodziny została umorzona. Jako uzasadnienie prokurator odniosła się do "zjawiska zapaści poziomu debaty publicznej" czemu "sprzyjają politycy, również w osobie pokrzywdzonego".
Śledztwo trwa od 2011 roku. Izabela Szumowska z warszawskiej prokuratory okręgowej umorzyła sprawę. Powołała się przy tym na "brak interesu społecznego" w ściganiu takowych przestępstw. W uzasadnieniu podała, iż Radosław Sikorski i inni politycy z jednej strony formułują tezy o tym, jak czują się dotknięci pejoratywnymi wypowiedziami na tle rasowym, będąc sami nie do końca w swych poglądach konsekwentnymi i szczerymi", odnosząc się tym samym do afery taśmowej z udziałem szefa MSZ.
- Granica pomiędzy wypowiedziami prywatnymi i publicznymi polityków staje się obecnie coraz bardziej płynna (...) upublicznienie sformułowań polityków wypowiadanych także w prywatnym gronie nie pozostaje w społeczeństwie bez negatywnego echa i coraz częściej prowadzi do eskalacji emocji wyrażanych komentarzami, z którymi politycy powinni się liczyć - stwierdziła prok. Szumowska.
Uzasadnienie ma datę 10 lipca 2014 roku, co oznacza, iż było opisane w trakcie afery podsłuchowej, kiedy tygodnik "Wprost" ujawnił rozmowę m.in. Sikorskiego z Rostowskim.
Śledztwo zostało umorzone po raz trzeci. Sikorski złożył doniesienie za pośrednictwem Romana Giertycha, który podkreślał, że za wpisy tego typu grozi kara do 2 lat więzienia.
wyborcza.pl
- Granica pomiędzy wypowiedziami prywatnymi i publicznymi polityków staje się obecnie coraz bardziej płynna (...) upublicznienie sformułowań polityków wypowiadanych także w prywatnym gronie nie pozostaje w społeczeństwie bez negatywnego echa i coraz częściej prowadzi do eskalacji emocji wyrażanych komentarzami, z którymi politycy powinni się liczyć - stwierdziła prok. Szumowska.
Uzasadnienie ma datę 10 lipca 2014 roku, co oznacza, iż było opisane w trakcie afery podsłuchowej, kiedy tygodnik "Wprost" ujawnił rozmowę m.in. Sikorskiego z Rostowskim.
Śledztwo zostało umorzone po raz trzeci. Sikorski złożył doniesienie za pośrednictwem Romana Giertycha, który podkreślał, że za wpisy tego typu grozi kara do 2 lat więzienia.
wyborcza.pl