- Starałam się przekonać premiera, że teka komisarza ma większą moc rażenia niż wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej - powiedziała Elżbieta Bieńkowska, tłumacząc, dlaczego nie przyjęła tego stanowiska.
Bieńkowska do Brukseli wybiera się 1 listopada, a być może wcześniej, gdyż w tym dniu rozpocznie już pracę komisarza unijnego. Będzie zajmować się sprawami europejskiego rynku, przemysłu i przedsiębiorczości oraz sektorem małych i średnich przedsiębiorstw. W rozmowie z TVN24 przyznała jednak, że proponowano jej również stanowisko wiceprzewodniczącej KE.
- Starałam się przekonać premiera, że teka komisarza, poważna i ważna, łączona z dwóch dyrekcji, ma znacznie większą moc rażenia niż teka wiceprzewodniczącego bez całego aparatu urzędniczego, bez dyrekcji - wyjaśniła Bieńkowska. - I tak się stało. I z tego jestem bardzo zadowolona - dodała.
Teka przyznana Bieńkowskiej jest jedną z nowości w Komisji Europejskiej. Jak poinformował Juncker, będzie to "maszynownia realnej gospodarki".
Przyszła komisarz spotkała się w czwartek z Ewą Kopacz, przygotowującą się do sformowania nowego gabinetu. - Rozmawiałyśmy o tym, jak działa resort, jaki zespół tam pracuje - podsumowała spotkanie z przyszłą premier, unikając odpowiedzi na pytanie, kto ją zastąpi.
- Starałam się przekonać premiera, że teka komisarza, poważna i ważna, łączona z dwóch dyrekcji, ma znacznie większą moc rażenia niż teka wiceprzewodniczącego bez całego aparatu urzędniczego, bez dyrekcji - wyjaśniła Bieńkowska. - I tak się stało. I z tego jestem bardzo zadowolona - dodała.
Teka przyznana Bieńkowskiej jest jedną z nowości w Komisji Europejskiej. Jak poinformował Juncker, będzie to "maszynownia realnej gospodarki".
Przyszła komisarz spotkała się w czwartek z Ewą Kopacz, przygotowującą się do sformowania nowego gabinetu. - Rozmawiałyśmy o tym, jak działa resort, jaki zespół tam pracuje - podsumowała spotkanie z przyszłą premier, unikając odpowiedzi na pytanie, kto ją zastąpi.