Odpady z salmonellą trafiały na pola? "To niedopuszczalne"

Odpady z salmonellą trafiały na pola? "To niedopuszczalne"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Odpady z salmonellą trafiały na pola? "To niedopuszczalne" (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
50 tys. ton rocznie osadów pościekowych wywożą z oczyszczalni w Koziegłowach dwa przedsiębiorstwa - Zbigniewa Tarki i Przemysława Olejnika. - Osady z oczyszczalni ścieków nie są wożone do kompostowni, bo jej nie ma. Zatem muszą trafiać na pola. A to niedopuszczalne, gdyż zawierają salmonellę - mówi Hanna Kończal, wicedyrektor WIOŚ i zapowiada, że występuje o cofnięcie zezwoleń przedsiębiorstwom, które mają umowę z Aquanetem.
Wszystkie odpady miały trafiać do kompostowni Olejnika w Wąbiewie. - Pan Olejnik zresztą potwierdza przyjęcie każdej partii na specjalnych kartach. Tymczasem część osadów musi być wyrzucana na pole, bo żeby taką ilość przekompostować, potrzeba olbrzymiej instalacji, a tam takiej nie ma - tłumaczy Hanna Kończal.

Aquanet nałożył karę na uczestników konsorcjum w wys. 500 tys zł. Inspekcja skontrolowała również Aquanet. Nie miała uwag.

- Spółka wyraźnie zaznaczyła, że osady z ich oczyszczalni nie nadają się do rolniczego zagospodarowania, bo są skażone salmonellą. Dlatego muszą być kompostowane. A zakład w Wąbiewie rzeczywiście nie ma możliwości przyjęcia takich ilości osadów. Dlatego występujemy do starosty grodziskiego o cofnięcie pozwolenia panu Olejnikowi. Wprawdzie pozwolenie od stycznia traci ważność, ale przedsiębiorca wystąpił już o nowe. Przystępujemy więc do postępowania jako strona, by móc ewentualną nową decyzję zaskarżyć do SKO - wyjaśnia Hanna Kończal.

- Z wykonawcą podejmowano szereg rozmów dyscyplinujących, w trakcie których zwracano uwagę na nieprawidłowości w realizacji umowy i uprzedzano o możliwości podjęcia jeszcze bardziej zdecydowanych działań - tłumaczy Dorota Wiśniewska, rzeczniczka Aquanetu.

- Odbieram osady z wielu oczyszczalni, w Henrykowie je mieszam, badam i przygotowuje do wyrzucania na pola. A to legalne. W środę wyjaśniałem wszystkie te wątpliwości w WIOŚ-u - mówi Zbigniew Tarka. Kończal zapewnia jednak, że kilkakrotnie był u pana Tarka i "niczego tam nie było".

wyborcza.pl