Zniknięcie Ziętary: Były senator w sądzie. Śledczy chcą, by trafił do aresztu

Zniknięcie Ziętary: Były senator w sądzie. Śledczy chcą, by trafił do aresztu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksander G. w sądzie. Śledczy chcą, by trafił do aresztu (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Rozpoczęło się posiedzenie w sprawie aresztowania Aleksandra G., byłego senatora podejrzanego o podżeganie do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Prokuratura chce, by Aleksander G. trafił na trzy miesiące do aresztu.
Jak argumentują śledczy, za ich wniosek o areszt stoi obawa matactwa i zagrożenie surową karą. - Mamy uzasadnione podejrzenia, że gdyby pan Aleksander G. przebywał w tym momencie na wolności, mógłby bezprawnie wpływać na tok śledztwa - mówił Piotr Kosmaty z krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej.

Aleksander G. został wprowadzony na salę krakowskiego sądu w asyście dwóch policjantów. Mężczyzna nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Już po dwóch minutach posiedzenia, sędzia poprosił publiczność o opuszczenie sali - rozprawa w sprawie Aleksandra G. będzie odbywać się za zamkniętymi drzwiami.

- Proszę pamiętać, że zdarzenie miało miejsce 22 lata temu. Proszę pamiętać, czym dysponujemy. Badaliśmy oczywiście ślady DNA, szeroko wykorzystujemy też badania wariograficzne, wykorzystywany jest szereg nowoczesnych metod. Bardzo ciężko jest do czegoś dotrzeć, ale wierzymy w to, że będziemy szli do przodu - podkreślił prokurator Kosmaty. Zgromadziliśmy materiał dowodowy, który w naszej ocenie uzasadnia przedstawienie zarzutu panu Aleksandrowi G. Przedstawiłem mu te zarzuty, stwierdził, że nie wie, o co chodzi, odmówił składania wyjaśnień, nie przyznał się - tłumaczył Kosmaty.

Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej", a wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej". Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy. Tuż przed zaginięciem opisywał nieprawidłowości w państwowych przedsiębiorstwach transportowych. W 1998 r. w toku śledztwa ustalono, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Rok później sprawę umorzono, bo nie udało się odnaleźć ciała.

RMF24, Wprost.pl