Górnicza demolka (aktl.)

Górnicza demolka (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Protestujący przeciwko likwidacji kopalń górnicy starli się z policją. Są ranni - w tym niektórzy poważnie - zarówno po stronie górników, jak i policji.
Tysiące przybyłych ze Śląska górników wyruszyły spod warszawskiego Torwaru w kierunku pobliskiej siedziby SLD przy ulicy Rozbrat. Po drodze wznosili okrzyki: "Złodzieje", "Precz z komuną", "Hausner za kraty, Miller w zaświaty", "Pracy, chleba". Protestujący nieśli hasła: "Pojedziemy do Warszawy na Piechotę", "Gdy rząd Śląsk ignoruje, sam na siebie wyrok szykuje", "Klank (prezes Kompanii Węglowej) + Piechota = głupota".

W stronę budynku na Rozbrat poleciały kamienie, styliska kilofów, czerwona farba. Grupa górników zaatakowała też wóz z armatką. Według dziennikarzy, część agresywnie zachowujących się protestujących wydaje się być pod wpływem alkoholu.

Na placu Trzech Krzyży, demonstranci - nie czekając na przemówienia przywódców związkowych (przygotowano dla nich mikrofony) - zaatakowali budynek ministerstwa. W jego kierunku poleciały petardy, kamienie, koktajle Mołotowa, płonące gumowce. Ok. tysiąca osób zaatakowało policjantów także drzewcami transparentów i styliskami kilofów. Związkowcy organizujący protest stracili wtedy panowanie nad wściekłym tłumem. Bitwa trwała ok. pół godziny.

Protestujący minęli następnie budynek Sejmu i doszli pod Kancelarię Premiera w Alejach Ujazdowskich, gdzie zgodnie z planem, demonstracja miała się zakończyć. Tu jednak przywitała ich policja, informująca przez megafony, że demonstracja jest nielegalna i wzywająca górników do opuszczenia terenu. W przeciwnym wypadku użyjemy "środków przymusu bezpośredniego" - ostrzegła. Część górników wraz z liderami związków zastosowała się do wezwań i poszła prosto ulicą Belwederską w stronę autokarów zaparkowanych przed Torwarem. Około dwóch tysięcy zaatakowało budynek petardami, kamieniami i styliskami. Protestujący rozwinęli transparent z hasłami: "Precz z łapami od górnictwa, czerwone chamy", "Hausner - Judasz" i narysowana podobizna wicepremiera Jerzego Hausnera na  szubienicy. Odśpiewali też hymn i krzyczeli: "Miller zapytaj się Buzka, jak to jest przegrać wybory". "My tu wrócimy" - skandowali odchodząc.

Ochraniająca wszystkie budynki policja była obrzucana śrubami, kamieniami, koktajlami Mołotowa. Atakowano policjantów także prętami, zapalonymi szmatami, gumowcami, bito styliskami kilofów i konarami drzew. Policjanci użyli gazu łzawiącego, armatek wodnych i strzelb gładkolufowych, oddając jedynie - zdaniem Kubickiego, strzały ostrzegawcze w powietrze.

Większość protestujących nie brała udziału w ataku i jedynie przeszła całą trasę demonstracji. Pretensje o to mieli do nich atakujący policjantów. "Ch..., oni za was walczą, a wy stoicie i nic nie robicie". "Przyjechaliście na darmową wycieczkę?" - krzyczeli.

Wracający do autokarów sprzed kancelarii premiera górnicy zablokowali ruch w obie strony na Trasie Łazienkowską pod Placem na Rozdrożu. Przepuszczali jedynie pojedyncze pojazdy, m.in. autobusy miejskie. Trasa Łazienkowska zablokowana została również na wysokości stadionu Legii.

Wcześniej tuż po przybyciu do Warszawy, w czasie marszu górnicy przepraszali za utrudnienia w ruchu spowodowane ich przemarszem i apelowali do mieszkańców stolicy o zrozumienie.

Po krótkiej blokadzie, demonstranci ruszyli w stronę Torwaru oboma pasami jezdni, pozostawiając miejsce dla przejeżdżających pojazdów. Przemarsz był spokojny, manifestanci uderzali jedynie styliskami o barierki oddzielające pasy dróg. Pozostawili po sobie trasę usłaną porzuconymi maskami gazowymi.

Kilka autokarów z górnikami odjechało z parkingu przed Torwarem. Część górników wdała się w bijatykę z ochraniającą manifestację policją, a inni zastanawiają się, czy nie wrócić i domagać się załatwienia postulatów. Niektórzy protestujący są rozgoryczeni i zarzucają organizatorom protestu, że oprócz "zadymy" nic nie przyniósł.

W proteście zorganizowanym przez sztab protestacyjno-strajkowy górniczych central związkowych uczestniczą związkowcy z kilkunastu organizacji, m.in. "Solidarności", Kontry, Kadry, Sierpnia '80, Związku Zawodowego Górników w Polsce, Związku Zawodowego Przeróbka, Związku Zawodowego Ratowników Górniczych, Związku Zawodowego Jedności Górniczej, Związku Zawodowego Maszynistów Wyciągowych. Według protestujących, w demonstracji, oprócz górników, biorą udział pracownicy Wagonu SA z Ostrowca Wielkopolskiego, z Odry-Trans oraz innych zakładów.

W ocenie policji w proteście wzięło udział blisko 7  tysięcy osób. Według organizatorów, było ich 10 tys.

Bilans ofiar po czwartkowym proteście górników to ok. 40 rannych policjantów, w tym trzech poważnie. Ośmiu z nich trafiło do szpitala. Odniesione przez funkcjonariuszy obrażenia to oparzenia, rany szarpane rąk i nóg.

Na pogotowie zgłosiło się także co najmniej kilkunastu protestujących. Część ran to skutek rzuconej przez nich petardy. Poturbowanych zostało też dwóch dziennikarzy.

Policja zatrzymała już czterech demonstrantów pod zarzutem popełnienia przestępstwa. Inni zostaną zatrzymani po analizie materiałów nagranych podczas protestu.

Demonstrację ochraniało 1,2 tys. policjantów. "Uważaliśmy, że  jeśli demonstracja będzie pokojowa - takie były ustalenia z  organizatorami - będzie to wystarczająca liczba policjantów, by  zabezpieczyć przejście protestujących" -  powiedział komendant stołeczny policji Ryszard Siewierski. Dodał, że policjanci byli świadomi emocji panujących wśród związkowców. "Nie zakładaliśmy jednak, że demonstracja wymknie się spod kontroli organizatorów" - dodał.

Straty materialne to m.in. około 40 szyb, wybitych w ministerstwie gospodarki. Szacunkowy koszt wymiany szyb w jednym oknie wyniesie ok. 600 do 1200 zł -  poinformowało biuro prasowe resortu. Zniszczone zostały także schody wejściowe, które wraz z  chodnikiem i kostką brukową wymagają uzupełnienia. Przeszklone drzwi wejściowe i cały hol siedziby ministerstwa są całkowicie zdewastowane i wymagają wymiany. Zdemolowana została również budka wartownicza przy parkingu przed ministerstwem. Straty z tego powodu - według biura prasowego - będą duże, ale nie są jeszcze oszacowane.

Kosztowne mogą okazać się również prace porządkowe i prace na  wysokości, np. oczyszczanie z farby fasady budynku i pozostałych szyb.

W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wybitych jest przynajmniej 10 szyb, uszkodzony chodnik i elewacja gmachu.

Zdewastowany jest również budynek SLD przy ul. Rozbrat. Wybitych jest 30 szyb, zniszczone są drzwi wejściowe; budynek został też oblany niezidentyfikowanymi barwnymi cieczami.

W związku z zajściem SLD skierował do Prokuratury Okręgowej w Warszawie pismo z prośbą o ustalenie sprawców czwartkowej napaści na siedzibę Sojuszu przy ul. Rozbrat. "Cudem udało się uniknąć ofiar. Do budynku wpadały duże kamienie, kawałki bruku, metalowe pręty i kule. Na pierwszym piętrze duży kamień przeleciał kilka centymetrów od mojej głowy" - powiedział rzecznik Sojuszu Jerzy Wenderlich.

rp, pap