"Identyfikacja ofiar katastrofy może potrwać kilka tygodni"

"Identyfikacja ofiar katastrofy może potrwać kilka tygodni"

Dodano:   /  Zmieniono: 
FOT. ABACA/NEWSPIX.PL Źródło:Newspix.pl
Prokurator Marsylii, Brice Robin powiedział, że identyfikacja ofiar katastrofy airbusa linii Germanwings może potrwać nawet kilka tygodni. Robin dodał, że do śledczych w Paryżu trafiła już czarna skrzynka – podaje portal TVN24. - Jesteśmy to winni rodzinom. Nie pewno jednak nie odbędzie się to w ciągu pięciu minut, zajmie kilka tygodni – powiedział Brice Robin.
Jak poinformował prokurator, próbki DNA do identyfikacji ofiar zostaną pobrane na miejscu katastrofy przez antropologów i specjalistów medycyny sądowej.  

Trwa poszukiwanie drugiej czarnej skrzynki. Pierwsza trafiła już do Paryża. - Jest w trakcie badania, być może jakieś pierwsze wyniki przesłuchania rozmów pilotów będzie można przedstawić w środę po południu, jeśli nagrania będą możliwe do wykorzystania - powiedział Brice Robin. 

Wśród ofiar Brytyjczycy

Philip Hammond, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii potwierdził, że w katastrofie samolotu niemieckich linii Germanwings zginęło trzech obywateli Wielkiej Brytanii. Wśród trojga Brytyjczyków byli Marina Bandres Lopez-Belio i jej syn, którzy z pochodzenia są Hiszpanami, jednak na co dzień żyją w Manchesterze. Nad śmiercią brytyjskich obywateli ubolewał Victor Barrio, burmistrz Jaca, miasta z którego rodzina pochodzi. – Znałem Marinę dobrze i bardzo przeżyłem jej śmierć. Była dobrze znaną osobą w Jaca. 

"To nie było zniżanie na skutek dekompresji"

- Brak kontaktu z kontrolerami lotu nie musi oznaczać, że załoga była nieprzytomna. Być może w kabinie był taki kryzys, że nie było czasu odpowiadać - mówił na antenie TVN 24 redaktor naczelny "Przeglądu lotniczego" Krzysztof Krawcewicz. Krawcewicz mówił też, że trudno w tym momencie ustalić, co było przyczyną katastrofy. Więcej szczegółów dostarczy analiza zapisów z czarnych skrzynek.

Ekspert podkreślił, że piloci mogli działać zgodnie z typowymi zasadami lotniczymi, czyli "flight, navigate, communicate". Zasada ta mówi, żeby w pierwszej kolejności opanować lot, później nawigować i na końcu kontaktować się z kontrolerem.

Redaktora naczelnego "Przeglądu lotniczego" dziwił fakt, że samolot nie znajdował się w fazie opadania emergency. - To nie było zniżanie np. wskutek dekompresji. To było zniżanie, które można sobie wyobrazić. Do takich prędkości zniżania dochodzi przy jakiejś nagłej zmianie poziomu, wyminięciu burzy - mówił. Dodał też, że "ten samolot działał, wysyłał sygnały, że ten lot odbywał się po linii prostej. Tam nie było manewrowania".

Katastrofa w Alpach

Wczoraj w południowej Francji rozbił się airbus A320 linii Germanwings. Na pokładzie samolotu było 142 pasażerów, w tym 16 dzieci, i 6 członków załogi. Liczbę osób na pokładzie potwierdzili przedstawiciele Germanwings. Jak poinformowały francuskie władze, nikt nie przeżył katastrofy.

Samolot wystartował z barcelońskiego lotniska El Prat o 9.35. Jak ustalił Flightradar24, portal śledzący samoloty latające m.in. nad Europą, po osiągnięciu pułapu 38 tys. stóp (ok 12 km), zaczęła w pewnym momencie spadać. Łączność z załogą została utracona, gdy Airbus320 był na wysokości 680 0 stóp (ok 2,4 km n.p.m.). Według informacji Germanwings samolot opadał przez osiem minut. Po uderzeniu o zbocze góry rozpadł się na kawałki. Szczątki maszyny zostały zlokalizowane przez helikoptery francuskiej żandarmerii. Samolot rozbił się na wysokości 2961 m n. p. m. Jak twierdzą żandarmi obserwujący miejsce katastrofy ze śmigłowca, największy widoczny fragment wraku ma mieć metr długości. Części są rozrzucone w promieniu 10 hektarów.

Awaria przyczyną katastrofy?

Samolot został wyprodukowany w 2001 roku. Ostatnie badanie przeszedł w marcu, podczas feralnego lotu sterował nim pilot z ponad 10-letnim doświadczeniem. Kapitanowie linii Germanwings uważają, że katastrofa może mieć związek z naprawą, która dzień wcześniej uziemiła airbusa na kilkadziesiąt godzin. Szef Lufthansy Carsten Spohr zapewnił, że Airbus A320 był w znakomitym stanie technicznym. Wykluczył, by naprawa samolotu przeprowadzona dzień wcześniej mogła mieć związek z przyczyną katastrofy. Mechanicy mieli usunąć jedynie "problem z klapa koła".

KC, TVN24