Janik musi odejść!

Janik musi odejść!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prawo i Sprawiedliwość wezwało premiera do odwołania Krzysztofa Janika ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Według lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, Janik próbował obronić Zbigniewa Sobotkę zamieszanego w tzw. aferę starachowicką przed odpowiedzialnością. Zdaniem premiera, posłowie PiS mogą skorzystać z przysługującej im  konstytucyjnej możliwości i sami odwołać ministra.

"Ta zmiana jest dzisiaj bezwzględnie potrzebna i wzywamy premiera Millera, żeby tę zmianę przeprowadził" - powiedział na zwołanej w  sobotę konferencji Kaczyński.

"Ugrupowania parlamentarne apelują o różne rzeczy, najczęściej o  dymisję rządu. Przypominam, że posłowie mogą zawsze skorzystać z  konstytucyjnej możliwości i sami odwołać ministra rządu Rzeczpospolitej" - powiedział premier Leszek Miller podczas sobotniej konferencji prasowej. Janik nie chciał się ustosunkowywać do apelu PiS. "Polityki kadrowej nie uprawia się apelami. To jest, o ile pamiętam, artykuł 141 konstytucji. Trzeba coś czytać" - powiedział jedynie.

Zdaniem Kaczyńskiego, działania Janika w sprawie Sobotki były "zabiegiem, który wyraźnie wyglądał na próbę zapobieżenia podjęcia przez prokuraturę ostatecznych działań". "Bo jeżeli niespodziewanie ogłasza się, że pan Sobotka ma wrócić do pracy, dziś wiemy, że było to bez konsultacji z prokuratorem generalnym, to nikt, kto nie jest naiwny nie może sądzić, że to było o tak przypadkowo. To była próba wywarcia presji na prokuraturę" -  ocenił.

Według Kaczyńskiego, zmiany w MSWiA powinny dotyczyć nie tylko Janika, ale także innych pracowników resortu. "Ta zmiana powinna być zmianą generalną. Powinni stamtąd odejść ludzie, którzy kierowali kiedyś służbami PRL lub współkierowali, a wokół których jest wiele rzeczy niejasnych" - uważa. Powiedział, że PiS kieruje wniosek do premiera o dowołanie Janika, a nie wniosek o wotum nieufności, gdyż "nie chcemy, by po  raz trzeci pan Janik otrzymywał kwiaty i brawa". W piątek MSWiA poinformowało, że Sobotka nie wróci do pracy w  ministerstwie. "Do czwartku prokuratura nie zgłaszała możliwości wystąpienia z wnioskiem o uchylenie immunitetu poselskiego Zbigniewowi Sobotce, jednakże w piątek Prokuratura Krajowa podała taką informację - sytuacja zmieniła się" - powiedziała rzeczniczka resortu Alicja Hytrek. Dodała, że to spowodowało zmianę decyzji szefa MSWiA Krzysztofa Janika. Tymczasem jeszcze w czwartek Janik poinformował, że Sobotka wróci do pracy. "Pan Zbigniew Sobotka już jest nieobecny w pracy ponad dwa miesiące. Wykorzystał urlop, był na zwolnieniu, trochę się leczył i czas wracać - powiedział Janik. - Będzie normalnie pracował i będzie do dyspozycji prokuratury". W piątek rzeczniczka Prokuratury Krajowej Małgorzata Wilkosz-Śliwa powiedziała PAP, że  prokuratura nie wyklucza wystąpienia do Sejmu o uchylenie immunitetu poselskiego ministra Sobotki.

W lipcu tego roku media doniosły, że poseł (członek SLD, który od  tego czasu wystąpił z klubu parlamentarnego SLD) Andrzej Jagiełło zadzwonił do starosty starachowickiego Mieczysława S. (powiązanego z lokalnym gangiem) i ostrzegł go przed planowaną akcją Centralnego Biura Śledczego. Jagiełło miał się powołać na  informacje uzyskane właśnie od Sobotki. Po ujawnieniu afery Sobotka przebywał na urlopie, a potem na zwolnieniu lekarskim i  nie był dotychczas przesłuchany przez prokuraturę w Kielcach.

Kiedy ujawniono aferę, Sobotka powiedział, że chce, aby w czasie, gdy będzie przebywać na urlopie, sprawa źródła przecieku została wyjaśniona i aby jego pozostawanie na stanowisku nie oddziaływało na możliwość pełnego i jednoznacznego rozwiązania sprawy

rp, pap