Kazimierz Greń zwołał konferencję prasową, podczas której miał wyjaśnić sprawę zatrzymania go przed ostatnim meczem reprezentacji Polski z Irlandią. - Cała sprawa nie powinna mieć już miejsca. Dostałem dwa pisma i z obu wynika, że miałem postawione dwa zarzuty i oba zostały oddalone - mówił Greń.
- Oświadczam, że nie pojechałem na mecz Polska – Irlandia w celach zarobkowych. W Dublinie byłem tam prywatnie. Po co było mi to? Jakie mógłbym mieć pieniądze z 12 biletów? Bilety miałem dla grupy znajomych. Wejściówki policja wydarła mi z kieszeni - tłumaczył Greń.
"Będę dochodził swoich racji przed sądem"
- Po zatrzymaniu poprosiłem o adwokata i tłumacza. Tego dnia wykonałem tylko dwa telefony. Oba numery były mi znane. Mój znajomy, do którego zadzwoniła irlandzka policja potwierdził, że miał odebrać ode mnie bilety. O zwolnieniu w Irlandii decyduje sąd, a nie policja, więc musiałem spędzić noc w areszcie - mówił Greń. Jak dodał, pod stadionem został zatrzymany tylko on, a nie inne osoby, które "sprzedawały bilety".
- Przed polskim sądem, będę dochodził swoich racji - zapowiedział podkarpacki działacz PZPN. Podkreślał, że za bilety z puli Podkarpackiego ZPN zapłacił ze swoich prywatnych pieniędzy, a pod stadionem chciał je przekazać swojemu koledze. - Bilety, które nabyłem były bez nazwisk, bez numerów PESEL - powiedział.
"Ubrany byłem na czarno, nie na granatowo"
Kazimierz Greń pokazał również ubrania, w których miał być pod stadionem w Lublinie. - Czy to są granatowe spodnie? Czy to jest granatowy sweter? Czy to jest granatowa kurtka? - mówił, pokazując czarne ubrania. - Jeśli tak, to życzę powodzenia daltoniście - dodał.
"Będą pozwy"
- Składamy pozew przeciwko portalowi weszlo, Przeglądowi Sportowemu i Super Expressowi. Będę żądał milionowych odszkodowań. Moje życie zostało zniszczone. Do dnia dzisiejszego jedynym oficjalnym pismem jest dokument uniewinniający mnie - zapowiedział na koniec konferencji Greń. Później działacz PZPN opuścił salę, powiedział, że nie będzie odpowiadać na pytania dziennikarze.
Wyjaśnienia Grenia, zdjęcia internauty
Komisja dyscyplinarna PZPN wszczęła w sprawie postępowanie dyscyplinarne. Greń wyjaśniał, że gdyby chciał handlować dla zysku, nie miałby ze sobą 12 wejściówek (tyle odnalazła przy nim policja – red.), ale „49, 100 czy nawet 200 biletów, bo z 12 to za wiele bym się nie dorobił”. - To był najgorszy dzień w moim życiu - tłumaczył Greń, który handlować miał na prywatnej posesji – dodał.
W internecie pojawiły się jednak zdjęcia wejściówek, które internauta miał kupić od podkarpackiego działacza PZPN.
Noc w areszcie
W poniedziałek irlandzka gazeta "Irish Examiner" poinformowała, że Kazimierz Greń został zatrzymany z powodu sprzedaży biletów został zatrzymany i spędził noc w areszcie. Greń w rozmowie z "Przeglądem Sportowym” tłumaczył, że noc rzeczywiście spędził w areszcie, według rozmowy z Wirtualną Polską… wyszedł po przesłuchaniu i końcówkę meczu zobaczył w telewizji.
W rozmowie z Wprost.pl Jan Tomaszewski tłumaczył, że sprawa szkaluje polską społeczność futbolową i powinna być wyjaśniona przez MSZ.
Przegląd Sportowy, WPROST, Sport.pl, Weszlo.com, WP.PL
"Będę dochodził swoich racji przed sądem"
- Po zatrzymaniu poprosiłem o adwokata i tłumacza. Tego dnia wykonałem tylko dwa telefony. Oba numery były mi znane. Mój znajomy, do którego zadzwoniła irlandzka policja potwierdził, że miał odebrać ode mnie bilety. O zwolnieniu w Irlandii decyduje sąd, a nie policja, więc musiałem spędzić noc w areszcie - mówił Greń. Jak dodał, pod stadionem został zatrzymany tylko on, a nie inne osoby, które "sprzedawały bilety".
- Przed polskim sądem, będę dochodził swoich racji - zapowiedział podkarpacki działacz PZPN. Podkreślał, że za bilety z puli Podkarpackiego ZPN zapłacił ze swoich prywatnych pieniędzy, a pod stadionem chciał je przekazać swojemu koledze. - Bilety, które nabyłem były bez nazwisk, bez numerów PESEL - powiedział.
"Ubrany byłem na czarno, nie na granatowo"
Kazimierz Greń pokazał również ubrania, w których miał być pod stadionem w Lublinie. - Czy to są granatowe spodnie? Czy to jest granatowy sweter? Czy to jest granatowa kurtka? - mówił, pokazując czarne ubrania. - Jeśli tak, to życzę powodzenia daltoniście - dodał.
"Będą pozwy"
- Składamy pozew przeciwko portalowi weszlo, Przeglądowi Sportowemu i Super Expressowi. Będę żądał milionowych odszkodowań. Moje życie zostało zniszczone. Do dnia dzisiejszego jedynym oficjalnym pismem jest dokument uniewinniający mnie - zapowiedział na koniec konferencji Greń. Później działacz PZPN opuścił salę, powiedział, że nie będzie odpowiadać na pytania dziennikarze.
Wyjaśnienia Grenia, zdjęcia internauty
Komisja dyscyplinarna PZPN wszczęła w sprawie postępowanie dyscyplinarne. Greń wyjaśniał, że gdyby chciał handlować dla zysku, nie miałby ze sobą 12 wejściówek (tyle odnalazła przy nim policja – red.), ale „49, 100 czy nawet 200 biletów, bo z 12 to za wiele bym się nie dorobił”. - To był najgorszy dzień w moim życiu - tłumaczył Greń, który handlować miał na prywatnej posesji – dodał.
W internecie pojawiły się jednak zdjęcia wejściówek, które internauta miał kupić od podkarpackiego działacza PZPN.
Noc w areszcie
W poniedziałek irlandzka gazeta "Irish Examiner" poinformowała, że Kazimierz Greń został zatrzymany z powodu sprzedaży biletów został zatrzymany i spędził noc w areszcie. Greń w rozmowie z "Przeglądem Sportowym” tłumaczył, że noc rzeczywiście spędził w areszcie, według rozmowy z Wirtualną Polską… wyszedł po przesłuchaniu i końcówkę meczu zobaczył w telewizji.
W rozmowie z Wprost.pl Jan Tomaszewski tłumaczył, że sprawa szkaluje polską społeczność futbolową i powinna być wyjaśniona przez MSZ.
Przegląd Sportowy, WPROST, Sport.pl, Weszlo.com, WP.PL