Gowin: Nowe stenogramy to poświąteczna bomba Komorowskiego

Gowin: Nowe stenogramy to poświąteczna bomba Komorowskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Gowin (fot. Wprost) Źródło: Wprost
To ta zapowiadana przez sztabowców Komorowskiego poświąteczna bomba, która miała wysadzić kampanię Andrzeja Dudy - powiedział o nowych stenogramach lider Polski Razem Jarosław Gowin w Radiu ZET.
Nowe stenogramy przeczą utrzymywanej przez PiS wersji o zamachu w Smoleńsku. - Jarosław Kaczyński nie przesądzał, czy w Smoleńsku doszło do zamachu. Mówił tylko, że jest wiele argumentów przemawiających za tą tezą. Ja mam poczucie, że wiem coraz mniej - oznajmił jednak Jarosław Gowin.

Według polityka za chaos w sprawie Smoleńska odpowiada prokuratura wojskowa. - To pasmo kompromitacji prokuratury wojskowej - łącznie z tym, że doprowadziła do wycieku motywowanego kampanią wyborczą. To ta zapowiadana przez sztabowców Komorowskiego poświąteczna bomba, która miała wysadzić kampanię Andrzeja Dudy - powiedział Gowin.

Gowin nie chciał jednak odpowiedzieć, czy w Smoleńsku doszło do zamachu. - Trzeba brać pod uwagę wszystkie scenariusze - powiedział.

Nowe odczyty z rejestratora kokpitu

RMF FM dotarło do najnowszej opinii biegłych, którzy odczytywali zapis rejestratora rozmów w kokpicie prezydenckiego Tu-154 M. Eksperci zdołali odczytać o 1/3 słów więcej niż przy poprzednim badaniu. Stenogram rzuca zupełnie inne światło na to, co działo się w kokpicie przed katastrofą.

Zgodnie ze stenogramem sporządzonym przez biegłych w kabinie pilotów, do samego końca, przebywała osoba opisana jako DSP, czyli Dowódca Sił Powietrznych. Miała ona pozostać w kokpicie mimo wezwań stewardessy do zajęcia miejsc. To tej osobie biegli przypisują słowa dotyczące prób lądowania: "Faktem jest, że my musimy to robić, do skutku". Po pierwszym komunikacie "TERRAIN AHEAD" miał oczekiwać od załogi "Po-my-słów", zachęcał też pilota "Zmieścisz się śmiało". Sugestie o konieczności lądowania miały paść również z ust dyrektora protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazany.  

W ostatnich 20 minutach lotu magnetofon w kokpicie zarejestrował 7 prób uciszania innych osób. Na 2,5 minuty przed katastrofą pada "ku(...), przestańcie proszę".

Piwko na pokładzie

Biegli odczytali także rozmowę, która miała miejsce na 30 minut przed katastrofą. Jeden z członków załogi (raczej nie piloci) miał mówić o piciu piwa w czasie lotu. Rozmowa niezidentyfikowanych osób w kokpicie: -  Co to jest?  - Piwko, a ty nie pijesz?

Po dwóch minutach stewardessa pyta niezidentyfikowaną osobę: "Wypijesz?". W odpowiedzi pada przeciągłe "Taaak".

Nowa kopia

Stenogram opracowano na podstawie kopii zapisu rejestratora dźwięku zarejestrowanej podczas wizyty w Moskwie w lutym 2014. Poprzednie badania wykonywano na kopii zapisu przechowanego w Moskwie rejestratora MARS. Biegli prokuratury wojskowej ujawnili, że w Tu-154M w rejestratorze wykorzystano taśmę niezgodną ze specyfikacją producenta. Spowodowało to, że rozmowy są zaszumione.

Biegli zakwestionowali też wnioski Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, że rejestrator mógł zarejestrować rozmowy z prezydenckiej salonki, czyli z odległości 5 metrów od wejścia do kokpitu. Eksperci stwierdzili, że przy włączonej awionice wypowiedzi osób znajdujących się w odległości metra od wejścia do kabiny pilotów są już nieczytelne.

Więcej o sprawie w materiale RMF FM

Radio ZET, RMF FM