Oprócz dożywotniej renty w wys. 1450 zł Agnieszka powinna była otrzymać prawie 130 tys. zł odszkodowania plus odsetki. Po 6 latach, jakie upłynęły od wypadku, suma urosła prawie do 400 tys. zł. Parafia nie ma pieniędzy na wypłatę odszkodowania. Grozi jej licytacja.
We wtorek pełnomocnik i matka poszkodowanej zostały zaproszone do łódzkiej kurii, gdzie ksiądz kanclerz poinformował je, że dzięki "ofiarności ludzi dobrej woli" udało się zebrać 100 tys. zł.
"Zostałem upoważniony do przekazania księdzu proboszczowi dalikowskiej parafii kwoty 100 tys. zł, aby po porozumieniu się z panią Agnieszką przekazał je jej na konieczne leczenie" - powiedział ks. Andrzej Dąbrowski, kanclerz łódzkiej kurii na spotkaniu z dziennikarzami.
Propozycją kurii zaskoczona jest matka Agnieszki. Jak powiedziała, jej córka ma możliwość leczenia w Stanach Zjednoczonych, ale jest przekonana, że kwota 100 tys. zł to za mało. Pełnomocnik Agnieszki powiedziała, że jej klientka gotowa jest na ustępstwa do kwoty 250 tys. zł. To pozwoliłoby na wyjazd do USA i leczenie.
We wtorek obie panie powiedziały, że kolejne rozmowy w tej sprawie odbędą się za tydzień. Do tego też czasu wstrzymana została wycena nieruchomości należących do dalikowskiej parafii. Wśród nieruchomości, które miały zostać poddane wycenie, znalazły się: kościół z początku XX wieku, plebania z ogrodem, 4-hektarowe pole z niewielkim budynkiem i cmentarz.
rp, pap