Starzy towarzysze nie chcą odchodzić

Starzy towarzysze nie chcą odchodzić

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liderzy rodem z PRL się zużyli, więc upadające partie próbują sięgnąć po  młodych. Władysław Kosiniak-Kamysz ma być zbawcą ludowców, Krzysztof Gawroński ma reanimować SLD. Ale starzy wciąż walczą. SLD i PSL nie dostrzegły ciśnienia na zmianę generacyjną w polityce. W  PSL nawet były przymiarki do zmiany lidera, ale Władysław Kosiniak-Kamysz nie stanął do walki z Januszem Piechocińskim. Z kolei przekazanie Barbarze Nowackiej przywództwa Zjednoczonej Lewicy zaledwie trzy tygodnie przed wyborami okazało się mało wiarygodne. Dziś obie formacje staczają się po równi pochyłej. Ludowcy co prawda weszli do  Sejmu, ale osiągnęli najgorszy wynik wyborczy od 1989 r., a SLD spada do  trzeciej ligi politycznej, bo nie będzie go w Sejmie. PIECHOCIŃSKI MUSI ODEJŚĆ 7 LISTOPADA Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki, a także prezes PSL, już zapowiedział, że jest gotów się podać do dymisji na najbliższym posiedzeniu rady naczelnej 7 listopada. Proponuje też jednak drugi scenariusz, czyli dotrwanie przez siebie na funkcji prezesa do  przyszłorocznego kongresu, na którym nie zamierza się ubiegać o  przywództwo. – Biorę na siebie całą odpowiedzialność za nasz wynik wyborczy – mówi w rozmowie z „Wprost” Piechociński. – Jest gorszy niż  cztery lata temu, ale najważniejsze, że nadal gramy w parlamentarnej drużynie. Dla Krzysztofa Kosińskiego, prezydenta Ciechanowa i przedstawiciela młodego pokolenia ludowców, jest oczywiste, że nie ma co czekać do  przyszłego roku. 7 listopada partia powinna wybrać nowego prezesa, a  najlepszym kandydatem na to stanowisko jest Władysław Kosiniak-Kamysz, który – inaczej niż Piechociński – zdobył mandat do Sejmu. – Sytuacja jest zero-jedynkowa, Janusz Piechociński został odwołany z funkcji prezesa PSL przez wyborców, teraz trzeba dokonać szybkiej zmiany na  czele formacji i zacząć odrabiać straty – mówi Kosiński. – Bardzo żałuję, że do tej roszady nie doszło przed wyborami. To był nasz największy błąd, bo dziś bylibyśmy w innym miejscu. Trudno jednak przesądzić, czy minister pracy w rządach PO podejmie się kierowania partią, skoro przed wyborami nie stanął do walki o przywództwo. Zwłaszcza że w partii silne są frakcje Marka Sawickiego, ministra rolnictwa (zdobył mandat), i Adama Struzika, marszałka województwa mazowieckiego. Obaj są starymi wyjadaczami i w przeszłości zgłaszali aspiracje do kierowania partią. A teraz wystarczy się schylić, by  przejąć ugrupowanie osłabione wyborami. Sawicki co prawda publicznie mówił, że nie zamierza walczyć o przywództwo, ale to wcale nie znaczy, że nie liczy ewentualnych szabel. To samo dotyczy Struzika. Piotr Zgorzelski, bliski współpracownik marszałka Mazowsza, jest zdania, że przy wyborze nowego lidera wiek nie może być kategorią negatywną. – PSL jest partią samorządową, a Struzik jest naszym najbardziej popularnym samorządowcem – mówi. Zgorzelski nie odżegnuje się jednak od poparcia Kosiniaka-Kamysza. Tak czy inaczej również i on uważa, że 7 listopada wieczorem partia powinna mieć nowego przywódcę. Tym bardziej że PiS zaczyna straszyć skróceniem kadencji samorządów, które są bastionem ludowców. A na fali podwójnego sukcesu wyborczego PiS wygrałoby również wybory do sejmików wojewódzkich i wtedy PSL straciłoby wszystko. MILLER TYLKO DO 5 GRUDNIA Kłopoty ludowców to jest jednak nic w porównaniu z problemami lewicy. Tu wymiana generacyjna może być trudniejsza, bo to młode pokolenie wzięło na siebie i poprowadziło w dużej mierze przegraną kampanię, a po ogłoszeniu sondażowych wyników niektórzy się popłakali. Starsi towarzysze, którzy schowali się za plecami Barbary Nowackiej, dziś mówią, że młodość nie dała rady. W SLD już można usłyszeć, że koalicja Zjednoczona Lewica, którą wymogło młode pokolenie, była błędem. Że gdyby Sojusz poszedł sa- modzielnie do wyborów, to miałby i swoje przedstawicielstwo w  parlamencie, i pieniądze z dotacji tylko dla siebie. Teraz musi się podzielić skromnymi środkami z koalicjantem. W ubiegłym tygodniu spotkali się m.in. szefowie organizacji wojewódzkich. Młodzi nalegali na  jak najszybszą zmianę kierownictwa partii. Starzy chcieli odwlekać wybory, żeby zbierać poparcie. Wygrała koncepcja przyspieszenia. 7  listopada zbiorą się zarząd i rada krajowa SLD, które zwołają konwencję na 21 listopada. Wtedy zostaną wprowadzone zmiany do statutu, umożliwiające m.in. zmianę nazwy i logo partii. Kongres SLD ma się odbyć 5 grudnia i wybrać nowego przewodniczącego. – Drzwi dla Zjednoczonej Lewicy zostały ponownie szeroko otwarte – mówił w rozmowie z „Wprost” Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD i współarchitekt Zjednoczonej Lewicy, który od wyborów jest w rewolucyjnym nastroju. Nie  krył na przykład, że jeżeli nie uda się przeprowadzić zmian w partii, to  z niej odejdzie, bo nie ma zamiaru budować formacji dla 60-latków. Rewolucyjne nastroje nie są jednak powszechne. – Scenariusz zjednoczenia wszystkich partii z naszej koalicji wyborczej jest utopijny – mówi jeden z polityków Sojuszu. – Zieloni zaraz dogadają się z Partią Razem, bo tam są młodzi ludzie i zwyczajnie pokoleniowo jest im bliżej do tej formacji. Z Twojego Ruchu zaczną odpływać działacze i podejrzewam, że z  naszej partii też. Za chwilę wypadniemy z kluczowych programów informacyjnych i nie będziemy mieli żadnej trybuny. W mojej opinii to  jest już koniec SLD. Ale Barbara Nowacka w rozmowie z „Wprost” mówi, że  stworzenie jednego silnego środowiska jest przyszłością całej lewicy. – W czasie kampanii nauczyliśmy się współpracy i stwierdziliśmy, że wiele nas łączy – zaznacza Nowacka. Wydawałoby się, że zmiana lidera na  młodego człowieka – swoich aspiracji nie kryje Krzysztof Gawkowski – jest scenariuszem oczywistym. A jednak w Sojuszu toczy się walka o  pozostawienie tej partii pod wodzą starych działaczy. Dlaczego? Chodzi o  pieniądze. Koalicja Zjednoczona Lewica może liczyć na 6 mln zł rocznej dotacji, z czego ponad 60 proc. przypadnie SLD. To są pieniądze na  biura, na etaty dla ludzi, na think tank i na ewentualną pensję dla  przewodniczącego oraz sekretarza generalnego. Te fundusze pozwalają zachować resztki wpływów i dlatego mogą zablokować zmianę w Sojuszu.
Więcej możesz przeczytać w 45/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.