"Tak naprawdę nie liczy się Biegun jako miejsce na globie, lecz przekraczanie granic, które wydają się nie do przejścia. Każdy powinien mieć swój biegun i do niego dążyć, bo najważniejsze to mieć jakiś cel w życiu" - zaakcentował uczeń. "Tę wyprawę dedykuję wszystkim osobom niepełnosprawnym, wszystkim pokrzywdzonym przez los" - dodał Mela.
Na Spitsbergenie planowana jest aklimatyzacja i trening, a 14 kwietnia - przelot do dryfującej stacji Borneo, skąd nastąpi start na Biegun Północny.
"Jesteśmy już w drodze do celu. A droga wiedzie w dal i w dal. Gdzie się zaczęła? Tuż za progiem. A gdzie się skończy, nie wiem sam... Czy nie boimy się tej drogi? Boimy. Zdrowie, pogoda, szczeliny w lodzie, białe niedźwiedzie, słaba wola - też mogą być zagrożeniem. Wyprawa nie jest bezpieczna, aczkolwiek czasem wydaje mi się, że Warszawa jest bardziej niebezpieczna niż Biegun Północny" - powiedział kierownik wyprawy.
Na pytanie, co będą jedli przy pokonywaniu liczącej ponad 100 kilometrów trasy po zamarzniętym oceanie, 40-letni Marek Kamiński, pierwszy człowiek na świecie, który w ciągu jednego roku (1995) dotarł samotnie na oba bieguny Ziemi, podał przykładowy jadłospis:
"Na śniadanie musli z mlekiem w proszku, owsianka owocowa, kisiel, rodzynki lub orzechy. W trakcie marszu 1 czekolada, 2 batony, 200 g kabanosów i 1 gorący kubek. Na kolację zupka chińska makaronowa, 1 paczka liofilizatu, budyń, gorący kubek, witaminy".
Urodzony w Malborku Jan Mela jest uczniem 3 klasy gimnazjum. W lipcu 2002 roku poraził go prąd z linii wysokiego napięcia, w wyniku czego stracił rękę i nogę. Chodzi przy pomocy protezy.
oj, pap