Ksiądz-pedofil skazany

Ksiądz-pedofil skazany

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na dwa lata w zawieszeniu na pięć lat skazał w piątek Sąd Rejonowy w Krośnie księdza katechetę Michała M. z Tylawy za molestowanie seksualne sześciu dziewczynek.
Sąd Rejonowy w Krośnie (woj. podkarpackie) zakazał też 65-letniemu księdzu wykonywania zawodu nauczyciela, opiekuna i wychowawcy dzieci przez okres ośmiu lat. W tej kwestii sąd złagodził wnioskowaną przez oskarżyciela karę o dwa lata. Sąd nie  wymierzył jednak kary grzywny, której żądał prokurator.

Uzasadniając wyrok sędzia Piotr Wojtowicz podkreślił, że oskarżony miał pełną świadomość norm obyczajowych, które nie zezwalają na takie czyny, jakich dopuścił się oskarżony. a z racji swego kapłaństwa tym bardziej powinien stać na straży moralności. W opinii sądu były to działania "dewiacyjne i pedofilne".

Według sędziego, zasądzona kara zapobiegnie powrotowi księdza do  przestępstwa oraz spełni cele ogólnoprewencyjne.

Wyrok nie jest prawomocny. Obrońcy oskarżonego nie wykluczają apelacji.

Ksiądz odmówił komentarza i po raz kolejny zaznaczył, że nie czuje się winny.

Doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Krośnie na katechetę z Tylawy złożyła w maju 2001 roku Lucyna K., żona księdza grekokatolickiego. Według niej, rzymskokatolicki ksiądz Michał M., będący także katechetą w miejscowej szkole podstawowej, molestował seksualnie uczennice z młodszych klas podstawówki. Na poparcie swoich słów Lucyna K. złożyła w prokuraturze nagrane na kasetę magnetofonową zeznania trzech dziewcząt.

Po kilku miesiącach prokuratura krośnieńska umorzyła jednak sprawę, nie dopatrując się wówczas "znamion czynu zabronionego". Prokurator rejonowy Stanisław Piotrowicz tłumaczył wówczas, że ksiądz nie molestował dzieci, brał je jedynie na kolana i całował. Po umorzeniu sprawy w Krośnie akta zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej w Jaśle.

Sprawę molestowania dzieci przez księdza Michała M. nagłośniła latem 2001 roku "Gazeta Wyborcza", a po niej także inne media. Po umorzeniu sprawy przez krośnieńską prokuraturę do redakcji "GW" w Rzeszowie nadchodziły protesty, m.in. od organizacji zajmujących się ochroną praw dzieci i parlamentarzystów. Sprawą zainteresowało się także Ministerstwo Sprawiedliwości, które w piśmie przysłanym wówczas do dziennika zapowiedziało, że postępowanie będzie kontynuowane przez jasielską prokuraturę.

Akta sprawy - decyzją Sądu Okręgowego w Krośnie - trafiły wówczas do  prokuratury w Jaśle, a ta, na podstawie zebranych zarzutów, w czerwcu ub. roku oskarżyła księdza. Zarzuty zostały opracowane w oparciu o materiał dowodowy, obejmujący przesłuchania i zeznania kilkudziesięciu świadków, opinie biegłych psychologów, seksuologa i socjologa z Warszawy, a  także z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.

Wykorzystano także wyniki kilkutygodniowej obserwacji psychiatrycznej, której wiosną ubiegłego roku został poddany ksiądz. Wyniki badań wykazały, że Michał M. w chwili popełnienia zarzucanego mu czynu był poczytalny.

Proces ruszył wreszcie pod koniec października ubiegłego roku. Ze względu na charakter sprawy odbywał się częściowo przy drzwiach zamkniętych.

Ksiądz nie przyznał się do winy, ale przed sądem składał obszerne wyjaśnienia. Utrzymywał m.in., że nigdy nie dążył do rozładowania napięcia seksualnego przez kontakty z dziećmi, a jego zachowanie nie miało podtekstów erotycznych.

ss, pap