UP uważa za "niedopuszczalne stawianie sprawy w charakterze ultimatum", a deklarację lidera PO określa jako "niedobry precedens". "Unia Pracy deklaruje swój stanowczy sprzeciw wobec takich metod działania. Jesteśmy gotowi do debaty nad każdą propozycją, jednakże nie zgodzimy się na dyktat" - czytamy w oświadczeniu.
PO uzależniła poparcie ustawy zdrowotnej m.in. od utworzenia 16 Regionalnych Funduszy Zdrowia i nadzorującej je Krajowej Izby Ubezpieczeń Zdrowotnych, zrównania dostępu do świadczeń zdrowotnych dla służb mundurowych i zwykłych pacjentów oraz likwidacji przywilejów dla VIP-ów w ochronie zdrowia.
Zdaniem Morzyckiego, PO jest świadoma, że nieuchwalenie ustawy zdrowotnej może mieć poważne konsekwencje. "Tym trudniej zrozumieć, jak partia deklarująca się partią odpowiedzialną, może składać propozycje godzące w demokratyczny charakter publicznej debaty(...). Platforma Obywatelska musi wybrać, czy opowiada się za demokracją, czy dyktatem" - brzmi oświadczenie UP.
Szef klubu PO Jan Rokita powiedział, że Platforma niczego nie narzuca, tylko powiada: albo nasze idee są akceptowane i jesteśmy gotowi popierać ustawę, albo SLD i komisja zdrowia nasze idee uważają za złe. "Wtedy proszę nie oczekiwać od nas poparcia dla tej ustawy. To jest stanowisko wypływające ze zdrowego rozsądku" - podkreślił.
Jeśli Platforma Obywatelska chce pomóc w reformie zdrowia, zgłaszając swe propozycje rozwiązań w nowej ustawie o świadczeniach zdrowotnych, to konsekwencją tego byłoby, gdyby zaproponowała kogoś do kierownictwa ministerstwa zdrowia - uważa premier Marek Belka. Oznajmił, że jest "otwarty" nawet w sprawie stanowiska sekretarza stanu. "Taka osoba mogłaby koordynować wprowadzanie tej reformy".
"Pomysł - z całym szacunkiem dla autorów tego rodzaju pomysłów - że SLD i PO mają współrządzić państwem, jest pomysłem, który mógł się zrodzić wyłącznie w szpitalu dla umysłowo chorych" - tak na słowa premiera zareagował Rokita.
Według niego, od premiera "można by wymagać więcej konsekwencji". "Jeszcze wczoraj do Ministerstwa Zdrowia powołuje najbardziej skompromitowanych ludzi Mariusza Łapińskiego, dzisiaj - proponuje stanowiska w ministerstwo zdrowia Platformie Obywatelskiej. To, niestety, nie wygląda na poważną politykę" - ocenił Rokita.
Polityk PO podkreślił, że "wbrew wyobrażeniu premiera", Platforma stara się być poważną partią i nie prowadzi - jak to określił - "agencji wynajmu polityków do pomocy lewicowemu rządowi".
Pomysł Belki podoba się wiceszefowej klubu SLD Małgorzacie Ostrowskiej, która wcześniej apelowała do PO o współpracę nad tekstem ustawy i skrytykowała propozycję powrotu - jak ocenia - do kas chorych. Jej zdaniem, to bardzo dobry test na to, czy Platforma faktycznie "chce poczuć odrobinę odpowiedzialności" i traktuje poważnie kwestie związane z ustawą zdrowotną, czy "tylko wykorzystuje to do szermowania politycznego".
"Jeśli chcą wziąć współodpowiedzialność za naprawianie służby zdrowia, to powinni rozważyć taką propozycję" - powiedziała Ostrowska.
Oceniając wystąpienie Platformy, Belka powiedział, że nie podoba mu się jego ton. "Zresztą nie pierwszy raz w wystąpieniu Platformy tego rodzaju ton ultymatywny ma miejsce. Wydaje mi się, że potem Platforma musi się rakiem z tego wycofywać. Bardzo niedobre taktycznie posunięcie" - skomentował premier. Pozytywnie ocenił natomiast sam fakt sformułowania poprawek, Które według niego w znacznej części "idzą w tym samym kierunku, co propozycje rządowe, chociaż czasami inaczej są nazywane". "Ultimatum odrzucamy, natomiast wiele poprawek przyjmujemy" - podsumował.
We wtorek Platforma przedstawiła swoje propozycje poprawek do rządowego projektu ustawy zdrowotnej, w tym m.in. utworzenie 16 Regionalnych Funduszy Zdrowia i nadzorującej je Krajowej Izby Ubezpieczeń Zdrowotnych, zrównanie dostępu do świadczeń zdrowotnych dla służb mundurowych i zwykłych pacjentów oraz likwidacja przywilejów dla VIP-ów w ochronie zdrowia.
Od przyjęcia tych propozycji Platforma uzależnia poparcie dla całej ustawy. em, pap