Jak celnicy dorabiają na boku

Jak celnicy dorabiają na boku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Służba Celna nieudolnie likwiduje przejęte przez siebie towary. Ministerstwo Finansów nie sprawuje nad tą dziedziną odpowiedniej kontroli, a tymczasem jest ona korupcjogenna - oceniła NIK.
Resort finansów odpiera zarzuty.

W czwartek w Warszawie przedstawiono wyniki kontroli NIK z  sześciu izb celnych oraz z Ministerstwa Finansów w okresie od 2001 do połowy 2003 r.

Z kontroli wynika, że Służba Celna tolerowała m.in. kryminogenny mechanizm sprzedaży za granicę zajętych papierosów. Polegał on na  tym, że urzędy celne sprzedawały przejęte papierosy po bardzo niskich cenach odbiorcom w Polsce, pod ścisłym warunkiem ich wywozu i sprzedaży za granicę - co jest procedurą zgodną z prawem. Problem jednak w tym, iż celnicy zbywali czasami towary tzw. podmiotom podwyższonego ryzyka, a więc firmom, wobec których inne izby celne prowadziły postępowania wyjaśniające. Wobec niektórych firm istniało podejrzenie o prowadzenie działalności przemytniczej. W ocenie NIK to zjawisko "stanowi potencjalne zagrożenie dla dobrych stosunków handlowych Polski z innymi krajami".

"Oceniamy funkcjonowanie systemu likwidacji towarów krytycznie. Naszym zdaniem problem stanowi tutaj przede wszystkim brak zainteresowania tą sprawą ministra finansów, czyli organu odpowiedzialnego za nadzór nad Służbą Celną" - powiedział w czasie konferencji prasowej dyrektor Departamentu Gospodarki, Skarbu Państwa i Prywatyzacji NIK Paweł Banaś.

Jak wyjaśnił, kontrolerzy NIK stwierdzili szereg istotnych nieprawidłowości w izbach celnych w związku z likwidacją towarów. "Wskutek tej działalności Służby Celnej powstaje coś w rodzaju gigantycznego domu handlowego, z którego celnicy muszą towary sprzedać, zniszczyć, przekazać, czyli zlikwidować" - tłumaczył Banaś.

"Problem polega na tym, że Służba Celna jako służba administracji państwowej nie ma w swej naturze, a przynajmniej nie powinna mieć, żyłki biznesowej, która kojarzy się ze sprzedażą towarów. Na styku biznesu, który jest zainteresowany przejmowaniem tych towarów, i  Służby Celnej zawsze powstają jakieś problemy. Największe są z  likwidacją wyrobów tytoniowych, alkoholowych, spirytusu oraz  samochodów" - tłumaczył. "Likwiduje się również artykuły przemysłowe, spożywcze, broń i amunicję, substancje psychotropowe i leki oraz dzieła sztuki".

Banaś oświadczył, że z kontroli NIK wynika, iż Ministerstwo Finansów nie przejawia zainteresowania sprawą likwidacji towarów. "Poważnym brakiem jest w ministerstwie niewiedza na temat kosztów i przychodów z tego zjawiska. Dlatego jest kłopot z powiedzeniem, jaka jest jego skala" - wyjaśnił Banaś. Poinformował, że z  wyliczeń sześciu kontrolowanych izb celnych, które NIK zmusił do  wyliczenia kosztów i przychodów, wynika, że "chodzi o działalność o skali kilkudziesięciu milionów złotych rocznie".

Według NIK, wpływy budżetowe z likwidacji towarów w  skontrolowanych izbach wyniosły w badanym okresie 22,4 mln zł  netto (43 mln zł brutto).

"To, że ministra finansów to nie interesuje, jest sygnałem niepokojącym" - oświadczył Banaś. NIK niepokoi również fakt, że  resort finansów zaniechał kontroli nad likwidacją towarów przez Służbę Celną. Jak powiedział Banaś, minister uważa, że  wystarczający jest audyt wewnętrzny, jednak okazuje się, że  takiego audytu w ogóle nie prowadzono.

Wśród problemów Służb Celnych NIK wymieniła również m.in. opóźnienia w likwidacji towarów (nawet wieloletnie), bardzo poważne rozbieżności w wycenie tych samych towarów w różnych izbach celnych, nieprawidłowe magazynowanie towarów.

Bywa, że celnicy w momencie przyjmowania towarów do magazynu szacują jego wartość bardzo wysoko, ponieważ te dane wykazują w  swoich sprawozdaniach. "Te dane mają świadczyć o ich efektywności" - tłumaczył Banaś. Jego zdaniem, te kwoty są następnie porównywane z kwotami uzyskanymi w wyniku sprzedaży. Okazuje się, że są wielokrotnie mniejsze. Np. w izbie celnej w Białymstoku w okresie kontroli celnicy szacowali wartość zajętych papierosów i wyrobów tytoniowych na prawie 53 mln zł, a uzyskano niecałe 7 mln.

Ministerstwo Finansów odpiera zarzuty NIK. Zdaniem zastępcy dyrektora Departamentu Organizacji Służby Celnej w MF Krystyny Urbańskiej, Służba Celna od dawna postuluje zmiany przepisów, które dotyczą mechanizmu likwidacji zajętych papierosów, tak aby  można było je niszczyć od razu, a nie obowiązkowo najpierw szukać kupca, który miałby sprzedać je za granicą (właśnie do tego zobowiązuje SC aktualne rozporządzenie o postępowaniu egzekucyjnym w administracji). Poinformowała, że w resorcie powstał projekt zmiany tych przepisów.

Jej zdaniem, korupcja nie dotyczy służb celnych, ale nabywców towarów, którzy po ich zakupie, wywożą je za granicę, by ponownie przemycić do Polski.

Urbańska za bezzasadny uznała zarzut o braku nadzoru MF nad kwestiami finansowymi związanymi z likwidacją. "Resort ma dokładne wyliczenia co do kwot rocznych wpływów do budżetu państwa z tytułu likwidacji towarów. NIK chciałby wiedzieć, ile wpłynęło ze  sprzedaży papierosów, alkoholu itp. Jednak dla budżetu państwa nie  ma to znaczenia" - oświadczyła. Poinformowała, że w 2003 r. ze  sprzedaży towarów zlikwidowanych uzyskano 38 mln 494 tys. 461 zł.

Wyjaśniła też, że towary zalegają w magazynach, bo są problemy z  ich zbytem. Poza tym zgodnie z obowiązującym prawem mogą być one zlikwidowane dopiero wtedy, gdy jest prawomocne orzeczenie sądu. Podkreśliła, że Ministerstwo Sprawiedliwości prowadzi prace nad zmianą tych przepisów, tak by sąd mógł wydać zgodę na wcześniejszą likwidację.

ss, pap