Nauman nie brał sam

Nauman nie brał sam

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szwajcarski bank, w którym zablokowano konto Aleksandra Naumana, przekazał tamtejszemu resortowi sprawiedliwości listę 10 nazwisk Polaków podejrzanych o branie łapówek.
Nikt z informatorów PAP nie chce ujawnić, czy na tej liście figuruje nazwisko Naumana.

"Gazeta Wyborcza" podała w poniedziałek, że szwajcarska prokuratura zablokowała konto Naumana w banku w Zurychu i że prowadzone jest tam śledztwo w sprawie prania brudnych pieniędzy.

Zablokowane zostały też konta Wacława Bańbuły, byłego wspólnika Naumana ze spółki BNT, która w latach 90. handlowała z polskimi szpitalami sprzętem medycznym, oraz czterech innych osób, których tożsamości ani obywatelstwa nie ujawniono. Na zamrożonych na  wniosek jednego z banków kontach ma być 900 tys. franków szwajcarskich (2,61 mln zł), z czego do Naumana ma należeć 150 tys. franków.

Związki między szwajcarską firmą Pharmakon i polsko-szwajcarską spółką BNT opisała w czerwcu "Rzeczpospolita".

Udziałowcami BNT byli współwłaściciel Pharmakonu Toni Staub oraz  Nauman i Bańbuła. Obie spółki miały siedzibę w tej samej willi pod  Zurychem. Według "Rz", w 1995 r. Pharmakon wpłacił na osobiste konta Naumana i Bańbuły po 200 tys. franków.

"W chwili obecnej nie jesteśmy w stanie podać więcej szczegółów ponad to, że otrzymaliśmy listę z dziesięcioma nazwiskami od  banku, który sądzi, że te dziesięć osób z Polski miało powiązania między sobą" - powiedział w poniedziałek PAP prowadzący sprawę szwajcarski sędzia śledczy Dave Zollinger.

Agencji AFP Zollinger powiedział, że w śledztwie badany jest też wątek "prania brudnych pieniędzy".

W rozmowie z PAP Zollinger odmówił udzielenia dodatkowych informacji i jakichkolwiek szczegółów. Powiedział jedynie, że "być może także inni Polacy są zamieszani w tę sprawę". Ujawnił, że  szwajcarskie organa ścigania zdobywają informacje o tych osobach i  następnym krokiem będzie zwrócenie się o pomoc prawną do polskich władz. Szwajcarscy śledczy czekają też na dodatkowe dane od banku.

Sabine Zaugg z federalnego resortu sprawiedliwości powiedziała w  poniedziałek PAP, że jak dotąd nie otrzymano żadnej prośby od  polskich władz.

Warszawska prokuratura okręgowa w dalszym ciągu nie wszczęła śledztwa w sprawie działalności Naumana. Według rzecznika tej prokuratury Macieja Kujawskiego, nadal prowadzone jest postępowanie wyjaśniające.

AFP podaje, że korupcja urzędników, opłacanych, by nawiązać kontakty, jest karalna w Szwajcarii od maja 2000 roku. Współpraca firmy Pharmakon i spółki BNT sięga jednak lat 90., więc ludzie ze  spółki Pharmakon w Szwajcarii mogą uniknąć tam kary.

Zdaniem Zollingera, śledztwo będzie prowadzone we współpracy ze  stroną polską.

"Nie mamy jeszcze ze Szwajcarii wniosku o pomoc prawną. Zajmiemy się nim, jeśli nadejdzie" - powiedział w poniedziałek PAP naczelnik wydziału ds. obrotu prawnego z zagranicą Prokuratury Krajowej, prok. Andrzej Kępiński.

Pomoc prawna między Polską a Szwajcarią może się odbywać na  podstawie europejskiej konwencji o takiej pomocy w sprawach karnych, ale za pośrednictwem resortów sprawiedliwości obu krajów.

W latach 1995-96 m.in. firma Pharmakon wstawiała do polskich szpitali sprzęt medyczny, przekonując dyrektorów, że nie muszą za  niego płacić. Potem jednak wystawiała faktury i 100 mln zł  zapłacił budżet państwa. Oskarżonych w tej sprawie urzędników sąd uniewinnił.

Sam Nauman w wypowiedzi dla mediów oświadczył, że "nic nie wie o  koncie w Szwajcarii", ani też nikt się do niego w tej sprawie nie  zwracał. W poniedziałek PAP nie udało się skontaktować z Naumanem.

Według ministra zdrowia Marka Balickiego, (który w rządzie Leszka Millera odszedł z resortu, gdy nie uwzględniono jego sprzeciwu wobec powołania Naumana na szefa Narodowego Funduszu Zdrowia) to  dobrze, że szwajcarskie organy ścigania podjęły działania w całej sprawie.

"Prawo powinno być egzekwowane wszędzie. Dobrze, że szwajcarskie przepisy, które zmieniły się kilka lat temu, umożliwiają również działania, które dotyczą skutków w innych krajach, jeśli chodzi o  działania korupcjogenne" - powiedział w poniedziałek podczas prezentacji nowoczesnego samolotu ratunkowego na warszawskim lotnisku Bemowo.

ss, pap