Rokosz w SLD? (aktl.)

Rokosz w SLD? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rada Wojewódzka SLD na Podkarpaciu w przyjętej uchwale zobowiązała 8 posłów Sojuszu z tego województwa do głosowania przeciw wotum zaufania dla rządu Marka Belki - powiedział szef Sojuszu w tym regionie Krzysztof Martens.
"To nie była moja inicjatywa, zgłosił to jeden z posłów podkarpackich i przeszła ona jak burza" - podkreślił polityk, wyjaśniając, że podłożem takiej uchwały są m.in. nastroje "antybelkowskie" wynikające nie ze złej oceny rządu, ale ze złej oceny premiera jako polityka, "który upokorzył i lekceważy Sojusz".

Polityk zwrócił też uwagę, że obecnie w podkarpackim SLD trwa kampania sprawozdawczo-wyborcza przed grudniowym kongresem Sojuszu i partia jest "rozdygotana". Tymczasem, jak poinformował Martens, 1 października prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa Wojciech Pomajda "w brutalny sposób" odwołał ze  stanowiska dyrektora wojewódzkiego Agencji Stanisława Dubasa i  powołał na jego miejsce byłego dyrektora Ośrodka Doradztwa Rolniczego z czasów AWS Józefa Flagę.

"To wywołało wzburzenie podczas Rady Wojewódzkiej SLD, która odbyła się dwa dni później (3 października). Prezes Pomajda, który był obecny na posiedzeniu Rady nie potrafił przedstawić żadnego argumentu za taką decyzją" - dodał polityk.

Poinformował, że Rada Wojewódzka zdecydowała ogromną większością głosów, aby zobowiązać posłów z tego regionu do głosowania przeciw wotum zaufania dla rządu. Sam Martens nie chciał powiedzieć jak głosował, dodał jedynie, że nie było żadnych głosów przeciwnych.

Według Martensa, Pomajda obiecał kompromis, "wycofanie znienawidzonego człowieka i powołanie na jego miejsce bezpartyjnego fachowca". "Do wczoraj kompromis nie został zrealizowany. Dlatego zdecydowałem się powiedzieć o tej uchwale" -  podkreślił.

Pytany czy posłowie SLD z regionu podporządkują się uchwale polityk zaznaczył, że "Podkarpacie ma poczucie własnej wartości i  jest charakterne". "Jeżeli jednak ulegną naciskom, będą ocenieni przez Zarząd Wojewódzki" - zaznaczył polityk.

W środę Martens nie wykluczył zmiany decyzji, jeśli dojdzie do kompromisu w sprawach, które zbulwersowały Radę Wojewódzką. Gdyby do tego doszło, ma on upoważnienie od Rady Wojewódzkiej, żeby wycofać się z uchwały.

Kompromis - wyjaśnił - ma polegać na dwóch rzeczach: członkowie SLD mają być "poważnie traktowani" przez urzędników rządu Marka Belki. "Żeby okazano nam szacunek, nie arogancję i lekceważenie". Pomajda musi również wycofać dotychczasową kandydaturę Józefa Flagi na szefa wojewódzkiego Agencji, gdyż "działa ona na nas jak płachta na byka".

"Rada wojewódzka i ja pokazaliśmy, że w tych samochodach, które jadą szybko obok siebie, my się nie cofniemy. W związku z tym pytanie jest, czy w walce o prestiż, honor, twarz, należy stawiać coś tak poważnego jak przyszłość rządu Belki. Odpowiedź jest: a  czy prestiż, honor mają swoją cenę? Kiedy miały?" - mówił Martens.

"Dla podkarpackiego SLD, które ma poczucie własnej wartości, prestiż, honor nie mają ceny i gotowi jesteśmy poświęcić wszystko, łącznie z głową przewodniczącego" - podkreślił.

Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch określił uchwałę podkarpackiej SLD jako irracjonalną, oburzającą i nieodpowiedzialną. Powiedział, że to nie Rada Wojewódzka SLD, ale Klub Parlamentarny SLD decyduje, o tym jak będą głosować posłowie oraz że podczas głosowania nad wotum zostanie wprowadzona dyscyplina i jeśli ktokolwiek zagłosuje inaczej niż zdecyduje klub, to zostanie z niego usunięty. Podkreślił, że w takiej sytuacji osobiście złoży wnioski o wyrzucenie takich posłów z  klubu Sojuszu. Dodał, że zamierza tę sprawę poruszyć także na Zarządzie Krajowym SLD, bo, jak określił, "zachowanie tych osób jest karygodne".

Uchwała podkarpackiego SLD jest tym bardziej oburzająca, gdyż nie chodzi w niej o zarzuty wobec rządu, ale "o zwykły stołek". "Tej ekipie chodzi o zwykły stołek szefa Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa na Podkarpaciu. Chodziło o to, żeby dostała go osoba wcześniej uzgodniona i to jest główny powód tej uchwały" -  mówił Dyduch.

Jego zdaniem, nie można stawiać znaku równości między jednym stanowiskiem na Podkarpaciu, a odwołaniem całego rządu. "Poza tym szantażowanie rządu jest bez sensu, bo głosowanie przeciwko niemu to jest pozbycie się nie jednego stanowiska, tylko dziesiątek stanowisk na Podkarpaciu i moi koledzy chyba doskonale to  rozumieją. Ich zachowanie jest irracjonalne i politycznie bez sensu" - dodał.

"Moje zaplecze polityczne składa się z czterech klubów parlamentarnych. Być może jestem słaby w gestach, w tych imponderabiliach, które są ważne, ale zdaję sobie sprawę z tego, że gest czasami jest rozumiany przez inne ugrupowanie mojego niestabilnego zaplecza politycznego jako antygest. Jestem oszczędny w gestach i myślę, że jak na razie to się sprawdzało i  to funkcjonowało" - skomentował sytuację premier Belka.

Nie wszyscy podkarpaccy posłowie Sojuszu podporządkują się uchwale ich Rady Wojewódzkiej. Grzegorz Tuderek z okręgu podkarpackiego powiedział dziennikarzom, że zagłosuje za  wotum dla rządu Marka Belki. "Byłem wzburzony tym show telewizyjnym (wystąpieniem Martensa w TVN 24 we wtorek), dlatego że to dzieli nas, a nie łączy" - powiedział Tuderek. Dodał, że trzeba szukać kompromisów, bo "ultimatum jest za stanowcze".

Podkarpaccy posłowie SLD to, oprócz Tuderka: Wiesław Ciesielski, Joanna Grobel-Proszowska, Władysław Stępień, Wojciech Domaradzki, Tadeusz Kaleniecki, Marian Kawa, Witold Firak. ss, em, pap