PiS bojkotuje szefa PE (aktl.)

PiS bojkotuje szefa PE (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Sejmie gości przewodniczący Parlamentu Europejskiego Josep Borrell. Wystąpienie zbojkotowali posłowie PiS, protestując w ten sposób przeciwko niezaakceptowaniu przez PE kandydatury Rocco Buttiglionego.
Borrell podziękował polskim posłom za udział i wysiłek na rzecz rozwoju demokracji i przejrzystości UE. "Parlament Europejski wzbogaca się również dzięki temu, co wnosi polski parlamentaryzm i polscy przedstawiciele - podkreślił. - Parlament Europejski, któremu teraz przewodniczę, zawsze wierzył w dialog z parlamentami narodowymi. Tak będzie też w przyszłości".

Witając Borrella, marszałek Sejmu Józef Oleksy, który go zaprosił do Polski, podkreślił, że jego wizyta w Polsce jest pierwszą wizytą szefa PE w nowym kraju członkowskim Unii Europejskiej. Zaznaczył, że Sejmowi zależy na  utrzymaniu bliskich relacji z Parlamentem Europejskim.

W swoim wystąpieniu Borell poruszył szereg istotnych dla UE kwestii. Jako pierwsze omówił ostatnie wydarzenia związane z nową Komisją Europejską. - To nie jest kryzys - ocenił.

W minioną środę szef nowej Komisji Europejskiej Jose Barroso poprosił o odroczenie głosowania nad składem KE w Parlamencie Europejskim i zapowiedział przedstawienie jej składu po dokonaniu pewnych zmian. Przyczyną tego było zagrożenie odrzucenia Komisji przez PE w związku ze sporem o Włocha Rocco Buttiglionego, kontrowersyjnego kandydata na komisarza ds. sprawiedliwości, wolności obywatelskich i bezpieczeństwa. Przyczyną sporu były wypowiedzi tego katolickiego kandydata na komisarza na temat małżeństwa i homoseksualizmu; homoseksualizm nazwał grzechem, a małżeństwo - według niego - jest po to, by kobiety rodziły dzieci. W sobotę w Rzymie Buttiglione ogłosił, że wycofuje się z Komisji Europejskiej. Po tym oświadczeniu dwie główne grupy w Parlamencie Europejskim - chadecy (EPL-ED) i socjaliści (PES) - zażądały dalszych zmian w przyszłej Komisji.

"To co wydarzyło się w związku z Komisją Europejską pozwoliło na  uciszenie wszystkich tych głosów, które mówiły, że PE to taka papierowa instytucja, która spełnia tylko formalną rolę i jest tylko takim kanałem zatwierdzającym decyzje rządowe. Już nikt więcej chyba nie odważy się tego powiedzieć" - powiedział Borrell. Świadczy to  jedynie o tym, że "Parlament Europejski w pełni wykorzystuje swoje kompetencje".

"To była sytuacja kontrowersyjna, konfliktowa, z której musieliśmy znaleźć wyjście" - powiedział. W  jego opinii, z kryzysem mielibyśmy do czynienia wtedy, gdyby nie  można było znaleźć rozwiązania tego problemu. "Doskonale panujemy nad sytuacją, wobec tego nie można mówić o kryzysie. To normalna demokratyczna gra" - ocenił Borrell.

"Kryzys być może miałby miejsce, gdyby Komisja Jose Manuela Durao Barroso została zatwierdzona niewielką większością głosów, opartych głównie na skrajnej prawicy francuskiej" - zaznaczył.

Jak dodał, dotychczas dwa kraje (Włochy i Łotwa) zdecydowały się wycofać swych kandydatów na komisarzy, a inne kraje pozostawiają dotychczasowych kandydatów. "Myślę, że to doskonała podstawa i  fundament do przyszłej pracy dla pana przewodniczącego Barroso" -  ocenił przewodniczący PE.

Zadeklarował, że jeżeli Barroso będzie w stanie przedstawić nowy skład Komisji, to w piątek po południu może odbyć się spotkanie przewodniczących frakcji w PE, tak by od poniedziałku rozpocząć nowe przesłuchania i móc w krótkim czasie przegłosować nowy skład Komisji.

W minioną środę szef nowej Komisji Europejskiej Jose Barroso poprosił o odroczenie głosowania nad składem KE w Parlamencie Europejskim i zapowiedział przedstawienie jej składu po dokonaniu pewnych zmian. Przyczyną tego było zagrożenie odrzucenia Komisji przez PE w związku ze sporem o Włocha Rocco Buttiglionego, kontrowersyjnego kandydata na komisarza ds. sprawiedliwości, wolności obywatelskich i bezpieczeństwa. W sobotę w Rzymie Buttiglione ogłosił, że wycofuje się z Komisji Europejskiej.

Borrell podkreślił, że jeśli chodzi o polską komisarz Danutę Huebner, to "doskonale, z ogromnym aplauzem i dobrą oceną" przeszła ona przesłuchania w PE. "Chcę również zapewnić (...), że  nikt nie ma zamiaru zmieniać pani Huebner na jej stanowisku komisarza, spełnia ona wszelkie kryteria i jak najlepsze wrażenie wywarła w czasie przesłuchań" - podkreślił.

"Jest niezwykle ważne, jak sądzę, dla Polski również, aby pani Huebner była na tym stanowisku, które jej zostało przydzielone, czyli komisarza ds. rozwoju regionalnego. Myślę, że jest to  kluczowa i bardzo strategiczna pozycja ważna dla całej Europy -  dla Polski w szczególności" - dodał.

Według Borrella, PE będzie mógł już niebawem zatwierdzić nowych komisarzy. "Podjęte już zostały kroki w tym kierunku" - zaznaczył. "Chcę państwa zapewnić, że PE zrobi wszystko, co jest w jego mocy, aby rozwiązać tę sytuację. Wszystko zgodnie z zasadami określonymi w traktatach" - podkreślił.

Przewodniczący PE odniósł się do relacji UE ze światem islamskim. Jego zdaniem, Europa nie powinna zamykać się na kontakty z krajami tego kręgu kulturowego, tym bardziej, że - jak podkreślił - we wszystkich państwach Unii mieszka 14 milionów muzułmanów. "Musimy pokazać światu muzułmańskiemu, że nie zamykamy naszych granic, bo nasze kontakty mogą ułatwiać przyszłe procesy".

Szef PE poruszył też kwestię podejścia Europy do sprawy Białorusi i Ukrainy. Europa będzie musiała zdecydować, czy Białoruś i Ukraina pozostaną pod  wpływami Rosji, czy UE. "Polska ma w tym aspekcie bardzo istotny głos: są państwo pomostem między nimi i nami" - powiedział. Zastrzegł jednak, że nie jest to zagadnienie "naszych najbliższych planów".

Borrel przypomniał też o Turcji, która jest już krajem kandydującym do UE; Rada Europejska podejmie tylko decyzje, kiedy rozpoczną się negocjacje. Poinformował, że zwróci się do PE, by ten zajął własne stanowisko. "Przyjęta rezolucja zostanie przekazana Radzie, by miała ona podstawę do podjęcia decyzji w  imieniu obywateli Unii" - oświadczył.

Podczas wystąpienia Borrella na sali obrad nie było posłów Prawa i Sprawiedliwości. - To manifestacja niezadowolenia z niezaakceptowania przez PE składu Komisji Europejskiej - wyjaśnił wiceprezes PiS Marek Jurek. "...socjaliści - których jednym z przywódców jest Borrell - uniemożliwili wybór Komisji Europejskiej tylko z tego powodu, że  jeden z kandydatów na komisarzy Rocco Buttiglione publicznie przyznaje się do tego, że jest katolikiem".

Polityk PiS zastrzegł, że jego partia nie chce "robić despektu panu Borrellowi". "Uważamy, że powinien się spotkać z organami Sejmu i w takich roboczych spotkaniach chętnie bierzemy udział" -  dodał. Jednak, nie należy "przekształcać Sejmu w  płaszczyznę spotkań między socjalistyczną większością w naszym Sejmie a socjalistycznym przewodniczącym PE, w sytuacji gdy socjaliści tak naprawdę ostatnio zakwestionowali współpracę europejską, twierdząc, że dla katolików w instytucjach europejskich nie ma miejsca".

"Uważamy, że Sejm nie powinien być terenem manifestacji tego, w  jaki sposób polska postkomunistyczna lewica jest w stanie honorować swoich patronów z zachodniej Europy" - oświadczył Jurek.

Na konferencji prasowej po wystąpieniu sejmowym Borell poruszył sprawę wyborów prezydenckich w USA. Zwrócił uwagę na wciąż niepewny rezultat wtorkowych wyborów z powodu braku ostatecznych wyników w stanie Ohio. "Nawet jeden głos elektorski może zmienić sytuację" - podkreślił Borrell, przypominając sytuację z poprzednich wyborów, gdy na ostateczne wyniki trzeba było czekać bardzo długo. "Ktokolwiek będzie przyszłym prezydentem Stanów Zjednoczonych, jest oczywiste że będziemy musieli dokonać wielkiego wysiłku, by zachować jak najlepsze stosunki i partnerstwo łączące Europę i  Stany Zjednoczone" - podkreślił jednak szef PE.

em, pap