"Jeżeli nie uda się na posiedzeniu Zespołu osiągnąć konsensusu, rozważymy przeprowadzenie strajku generalnego, ale póki co, nie ma co straszyć społeczeństwa. Strajku na pewno nie będzie w święta. Nie chcemy utrudniać ruchu pasażerom, chcemy jedynie uświadomić zarządowi PKP i władzy, jak potrzebne są przewozy regionalne" - powiedział PAP przewodniczący Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ "Solidarność" Stanisław Kogut.
Związkowcy zdecydowali się na przeprowadzenie wtorkowego strajku ostrzegawczego, gdyż uważają, że rząd i spółka PKP nie wywiązują się z zawartych z nimi w ubiegłym roku porozumień. Dotyczyły one m.in. zapewnienia większych pieniędzy na przewozy regionalne i opracowania jasnej polityki transportowej w krajowych przewozach regionalnych.
PAP nie udało się do czasu nadania tej informacji skontaktować z rzecznikiem prasowym PKP S.A., ani rzecznikiem spółki Przewozy Regionalne.
W Białogardzie kilkudziesięciu związkowców w proteście przeciw likwidacji kolejowych połączeń regionalnych na ponad godzinę wyszło na tory. Opóźnienia miały pociągi do Szczecina, Piły, Kołobrzegu, Koszalina, Słupska i Poznania.
Na dwie godziny zablokowali ruch pociągów kolejarze na dworcu kolejowym w Lublinie. Na tory od strony Warszawy wyszło ok. 300 związkowców, druga grupa protestujących zablokowała tory z przeciwnej strony dworca. Protestujący zatrzymali m.in. pociąg do Kostrzyna przez Warszawę i pociąg z Chełma do Warszawy.
Między godziną 8.00 i 9.00 kolejarze wstrzymali ruch pociągów na stacji Kraków Główny. Blokowali wyjazd z dworca w kierunku zachodnim, wstrzymując w ten sposób wyjazdy pociągów m.in. do Czechowic-Dziedzic, Kozłowa, Katowic, a także ekspresu do Warszawy i Berlina. Od strony Tarnowa i Zakopanego ruch odbywał się bez przeszkód.
W wyniku trwającej godzinę blokady torów na dworcu Poznań Główny 18 pociągów wyjechało bądź dojechało do poznańskich stacji z opóźnieniem.
Kilkudziesięciu związkowców protestowało w Białymstoku przed budynkiem, w którym odbywała się sesja sejmiku wojewódzkiego. Kolejarze przekazali marszałkowi Podlasia petycję, w której domagają się dofinansowania przewozów regionalnych na poziomie 15,1 mln zł.
Zarząd PKP uważa, że ogłoszenie strajku, nawet krótkotrwałego, nie rozwiąże problemów spółki. "Pierwszą ofiarą takiego protestu staną się klienci, a wraz z nimi - sami pracownicy spółek PKP. Bez publicznego wsparcia, bez dobrej atmosfery wokół kolei, zdecydowanie trudniej będzie nam walczyć o należne polskim kolejom i niezbędne dla ich rozwoju środki finansowe z budżetu państwa" - napisano w stanowisku zarządu wydanym w miniony piątek.
em, pap