Kaczmarek: Kulczyk nie mówił o łapówce

Kaczmarek: Kulczyk nie mówił o łapówce

Dodano:   /  Zmieniono: 
B. minister skarbu Wiesław Kaczmarek powiedział, że Jan Kulczyk w rozmowie z nim zaprzeczył, iż mówił o łapówce dla Kaczmarka od rosyjskiego Łukoila.
Kaczmarek w poniedziałek ponownie - po raz piąty - zeznawał przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen.

B. minister oświadczył, że w rozmowie z nim Jan Kulczyk zaprzeczył, iż przekazywał informację o łapówce, jaką miał wziąć Kaczmarek od Łukoila za prywatyzację Rafinerii Gdańskiej na rzecz Rosjan. Kaczmarek powiedział, że spotkał się z biznesmenem i  zapytał, czy to on rozpowszechniał informacje o łapówce. "Kulczyk zaprzeczył i powiedział +Wiesław, to nie moje metody działania+" -  dodał b. minister. O tym, że informacja może pochodzić od Kulczyka powiedział mu Marek Borowski w marcu 2004 r. przy okazji debat związanych z rozłamem w SLD i powstaniem SdPl.

Kaczmarek zapewnił, że nigdy w życiu nie miał zagranicznego konta bankowego, nigdy nikomu nie udzielał pełnomocnictw do  jakiegokolwiek konta. W ten sposób odniósł się do niedawnych zeznań aresztowanego lobbysty Marka D. który zasugerował, że na szwajcarskie konto Kaczmarka miało być wpłacone 250 tys. dol. za  prywatyzację cementowni Ożarów. "Pan Dochnal pozwala sobie na różne bzdury, ale to są kłamstwa, pomówienia i oszczerstwa" - powiedział Kaczmarek. Zaznaczył, że  nie zna osobiście Marka Dochnala.

Były minister skarbu powiedział, że przeciwdziałał dezinformującym, szkalującym działaniom public relations w mediach - czarnemu PR stosowanemu przeciw Ministerstwu Skarbu Państwa ze  strony PKN Orlen. Działał metodami nieformalnymi, poprzez rozmowę z ówczesnym prezesem PKN Zbigniewem Wróblem i oficjalnie - poprzez przedstawicieli Skarbu Państwa w spółce. Na zlecenie Rady Nadzorczej PKN powstały dwa oficjalne audyty spółki, które mówią o  podejmowanych działaniach z dziedziny "czarnego PR".

Według jednego z audytów PKN Orlen, agencja PR Anny Garwolińskiej radziła prezesowi koncernu Wróblowi w razie groźby dymisji rozsiewanie informacji o rzekomych planach odwołania członków Rady Nadzorczej. Radziła również, by przez nieformalne kontakty z  przedstawicielami mediów rozpowszechniać informacje o zakusach Ministerstwa Skarbu dokonania kolejnej politycznej wymiany prezesa Orlenu oraz rozważyć pozwanie skarbu państwa do sądu za łamanie zasad ładu korporacyjnego.

Kaczmarek podał, że w czasie, gdy o kupno Rafinerii Gdańskiej ubiegało się konsorcjum Rotch Energy i PKN Orlen, koncern w liście do premiera zarzucił Nafcie Polskiej i Ministerstwu Skarbu Państwa, że celowo opóźnia prywatyzację Rafinerii Gdańskiej. Premier Leszek Miller zorganizował spotkanie, na którym Kaczmarek musiał wyjaśnić, że działał zgodnie z kalendarzem prywatyzacyjnym i nie zamierzał niczego przyspieszać, by do prywatyzacji doszło do  końca 2002 roku.

"To było technicznie niemożliwe. Poza tym powiedziałem, że w  ministerstwie pod moim kierownictwem nikt w tej sprawie nie  pójdzie na skróty, bo to nasz podpis będzie widniał pod umową prywatyzacyjną i będzie to nasza odpowiedzialność" - dodał.

Ok. rok po tym, jak przestał być ministrem skarbu rozmawiał na  temat oferty prywatyzacyjnej dla Rafinerii Gdańskiej tzw. konsorcjum gdańskiego z udziałem przyrodniego brata premiera Leszka Millera - Sławomira i "pana Baszniaka". "Ta oferta miała cechy spójne z wcześniejszą - sygnalizowaną przez Łukoil. Za  udział w prywatyzacji, oprócz pieniędzy za akcje oferowała pakiet inwestycyjny" - powiedział.