Rzecznik pomówionych o współpracę z SB?

Rzecznik pomówionych o współpracę z SB?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Henryka Bochniarz, która oskarżyła IPN o manipulację aktami SB, opowiada się za powołaniem w instytucie rzecznika praw osób pomówionych o współpracę. Proponuje też odtajnienie list funkcjonariuszy SB.
Do rzecznika, mającego dostęp do akt Instytutu, zwracałyby się osoby oskarżone o współpracę ze służbami, które uważają, że  przysługuje im status pokrzywdzonego.

Bochniarz chce też stworzenia rejestru działań służb bezpieczeństwa przeciwko m.in. Kościołowi, KOR-owi, ROPCIO, Towarzystwu Kursów Naukowych (TKN), Wolnym Związkom Zawodowym (WZZ) i Komitetowi Samoobrony Chłopskiej. Rejestr ten miałby na  celu wyodrębnieniu z listy IPN-u "rzeczywistych agentów - tych którzy naprawdę szkodzili Polsce". Z odtajnienia list funkcjonariuszy SB Bochniarz proponuje jednak wyłączenie osób, które przeszły weryfikację i nadal pracują w służbach specjalnych

Na poniedziałkowej konferencji prasowej Bochniarz skrytykowała "jazgot wokół kwestii teczek w Polsce". Opowiedziała się za powołaniem Komisji Prawdy, Skruchy i Pojednania, złożonej z  autorytetów społecznych i moralnych, w tym duchownych. Komisja miałaby służyć "wyjaśnieniu i zamknięciu trudnych i bolesnych spraw związanych z lustracją".

"Nie akceptuję sytuacji, w której pracownicy IPN stają się głównymi bohaterami mediów i wyrokują, kto jest moralny, a kto niemoralny. Instytut Pamięci Narodowej staje się instytutem polskiej niesławy, a chyba nie o to chodziło" - oświadczyła Bochniarz.

"IPN z IV Rzeczypospolitej zapowiadanej przez Kaczyńskiego, Rokitę i Giertycha nie może stać się V władzą" - podkreśliła.

Bochniarz opowiedziała się za przyśpieszonym dostępem do teczek dla osób poszkodowanych. "Jest rzeczą niedopuszczalną, żeby dowiadywać się o tym z telewizji, albo z gazet, ponieważ osoby, których teczki dotyczą, nie mogą ich zobaczyć" - podkreśliła.

"Z akt IPN, niedostępnych samym zainteresowanym, wyciągane są donosy, strzępy informacji przekazywane są mediom. Najlepszym tego przykładem jest teczka Marka Belki" - dodała. Bochniarz powiedziała się za upublicznieniem teczki premiera. "Jest to  deklaracja osoby zainteresowanej, powinna ona być spełniona" -  oświadczyła.

W Polsce - uważa Bochniarz - w zależności od tego, "kto komu chce dołożyć, może wykorzystać papier z jakiejś komisji śledczej, zażądać teczek. A potem tajne informacje przeciekają w ciągu pięciu minut i stają się przedmiotem politycznych rozgrywek".

Sprzeciwiła się otwarciu archiwów IPN-u oraz podaniu do  publicznej wiadomości teczek polityków. Jak dodała, jej nazwisko znalazło się na "liście Wildsteina". Bochniarz zwróciła się do IPN- u o przyznanie jej statusu pokrzywdzonego i po uznaniu jej za  osobę poszkodowaną zapoznała się ze swoją teczką.

"Ci wszyscy, którzy dzisiaj tak gromko krzyczą, żeby to wszystko położyć na stole, chyba nie wiedzą, co jest w tych teczkach -  donosy i oszczerstwa będące wynikiem wyobraźni czy nadmiernej aktywności tych, którzy wówczas donosili" - argumentowała.

"Z przeszłością musimy się absolutnie rozliczyć, ale nie w taki sposób, jaki ma to obecnie miejsce. Nie możemy dać się zwariować w  przedwyborczym zgiełku" - uznała Bochniarz.

ss, pap