Borowski nie wycofa się z kandydowania

Borowski nie wycofa się z kandydowania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kandydat na prezydenta Marek Borowski zapowiedział podczas konwencji wyborczej SdPl-UP-Zieloni 2004, że nie wycofa się z kandydowania w wyborach prezydenckich.
Zapewnił jednak, że "wie gdzie jest przeciwnik polityczny i nie zrobi niczego, co mogłoby ułatwić jakiemukolwiek kandydatowi prawicy wygranie tych wyborów".

"Chciałbym obwieścić coś, co jest pewnie dobrą wiadomością dla  moich przyjaciół i może nie najlepszą dla moich przeciwników z  różnych stron: nie wycofam się" - podkreślił Borowski podczas konwencji, która odbyła się w warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Na te słowa kilkuset zebranych zareagowało burzą oklasków.

Potem, dopytywany przez dziennikarzy czy jest możliwość, że po  wyborach do parlamentu (które odbędą się 25 września), a przed pierwszą turą prezydenckich (9 października) wycofa się z  kandydowania, jeśliby wejście Włodzimierza Cimoszewicza do drugiej tury było zagrożone, odpowiedział: "Moim przeciwnikiem są kandydaci prawicy, a nie Włodzimierz Ciomoszewicz".

Zapewnił też, że nie atakował Cimoszewicza do tej pory i nie będzie tego robił w przyszłości. Ale - dodał - to, że się z  Cimoszewiczem różnią "trzeba podkreślać".

W wystąpieniu podczas konwencji Borowski zaznaczył natomiast, że  "kandydat na prezydenta powinien pokazać wyborcom swoje zaplecze". "Musi im powiedzieć, kim jest, skąd przychodzi i z kim mu po  drodze. Nie można wmawiać wyborcom, że jest się znikąd. Ja z dumą mogę powiedzieć, kto mnie wspiera, oraz że moi przyjaciele nie są dla mnie kulą u nogi" - powiedział.

Podczas konwencji wspólnym motywem wystąpień przedstawicieli SdPl, UP i Zielonych 2004 było zagrożenie płynące ze strony idącej do władzy prawicy.

Szef Unii Pracy Andrzej Spychalski podkreślał, że polska prawica pokazuje "jak można biedę i nieszczęścia ludzkie wykorzystać i na nich żerować". "Najpierw, żeby zdobyć władzę, później, by rzucić demokratyczną nazwę w kąt, ograniczyć i +unieszkodliwić+ tych, którym nie odpowiada prawicowy porządek, by bezkarnie prześladować ludzi, którzy myślą i żyją inaczej niż panowie Giertych, Kaczyńscy czy Rokita" - przekonywał.

Jego zdaniem, polska prawica chce "siać nienawiść do wszystkich sąsiadów Polski i całej Unii Europejskiej". Temu - jak przyznał Spychalski - zjednoczona lewica "ma odwagę powiedzieć: dosyć". "Nie ma i nie będzie zgody dla dyktatury, dla prześladowania, dla  braku tolerancji, dla robienia z Polski +odizolowanego skansenu+ Europy" - zapewnił.

Natomiast występujący w imieniu Zielonych 2004 Krystian Legierski, który jest mulatem zaznaczył, że choć jest dumny z  polskiej tradycji i historii, to "bardzo nie podoba mu się, że  polska prawica chce mu tę Polskę zabrać". Ocenił, że dzisiejsza Polska jest krajem pełnym nienawiści i niesprawiedliwości. "Polska, którą widzę dzisiaj, to Polska cieknąca nienawiścią, w  której coraz to nowe akty agresji są podsycane i z jakąś szaloną pasją pielęgnowane" - oznajmił.

Legierski wyjaśnił też, że jego partia przyłączyła się do SdPl, ponieważ - jak powiedział - oddzielenie się Socjaldemokracji od  SLD było "wyrazem porzucenia PRL-owskiej tradycji i wyrazem zmierzania ku nowej socjaldemokracji".

Z kolei Borowski oświadczył: "Tym różnimy się od prawicy, że  skupiamy się na sprawach ważnych dziś i ważnych dla naszej przyszłości. Przeszłość chcemy oczyścić, a wszystkie brudy władzy ujawnić i napiętnować, ale wiemy, że godne życie, praca, sukces w  Europie wymagają patrzenia w przyszłość (...) Nie można prowadzić samochodu bez zerkania w lusterko wsteczne, ale ciągle gapienie się tam grozi katastrofą". Dodał, że jego formacji "nie interesuje IV RP, która ma być uzasadnieniem dla prawicowej fali wymiany kadr".

W swoim wystąpieniu kilka razy krytycznie odnosił się do  Platformy Obywatelskiej: "Niech nasi rodzimi liberałowie spod znaku PO nie opowiadają głupstw, że państwo polskie jest nazbyt socjalne. Jak można nazwać nazbyt socjalnym państwo, w którym milion rodzin cierpi nie tylko niedożywienie, ale wręcz głód?".

Borowski pytał też "jak można poważnie potraktować partię", która polskim bolączkom chce zaradzić przez "dołożenie pieniędzy bogatym i odebranie biednym, bo taki będzie skutek podatku liniowego". "Nie ma na to naszej zgody" - podkreślił.

Kandydat na prezydenta przywołał też hasło wyborcze SdPl-UP- Zielonych 2004: "Dla lepszej przyszłości". "To jest zobowiązanie nowej lewicy - SdPl, UP i Zielonych 2004. To jest też moje zobowiązanie jako kandydata na prezydenta" - zaznaczył. "Jestem pewien, że razem osiągniemy znacznie więcej niż ktokolwiek się spodziewa. Razem na pewno osiągniemy sukces.... dla lepszej przyszłości Polski i Polaków" - zakończył Borowski swoje wystąpienie.

Przedstawił w nim priorytety programu wyborczego trzech ugrupowań: dobrą szkołę i uczelnię; walkę z bezrobociem, biedą i  wyzyskiem; naprawę państwa.

Na konwencji zaprezentowano też liderów list wyborczych SdPl-UP- Zieloni 2004, którzy na mocy niedawnych porozumień będą stratować do Sejmu z list Socjaldemokracji: Borowski z Warszawy, Tomasz Nałęcz (SdPl) z Płocka, Spychalski z Kalisza, Marek Pol z Konina, współprzewodnicząca Zielonych 2004 Magda Mosiewicz z Warszawy II  oraz drugi współprzewodniczący Zielonych 2004 Dariusz Szwed z  Olsztyna.

W pozostałych okręgach pierwsze miejsca na listach zajmą m.in.: w  Lublinie - Izabella Sierakowska (SdPl), w Krakowie - prokurator Małgorzata Wilkosz-Śliwa, w Opolu - Arkadiusz Kasznia (SdPl), w  Gdańsku - Jolanta Banach (SdPl), w Katowicach - Andrzej Celiński (SdPl), w Elblągu - Bożena Łopacka.

Atrakcją konwencji był występ hip-hopowego wykonawcy Mezo. Wśród kilkuset uczestników konwencji najbardziej wyróżniali się przedstawiciele Zielonych 2004 ze słonecznikami w rękach. Borowski szczególnie ciepło przywitał Kingę Dunin, Kazimierę Szczukę i  Krystynę Koftę.

ss, pap