60 lat po Poczdamie

60 lat po Poczdamie

Dodano:   /  Zmieniono: 
W niedzielę mija 60 rocznica rozpoczęcia konferencji pokojowej w Poczdamie, która przypieczętowała powojenny podział Europy. Dla Polski oznaczała ona kolejną niewolę, ale... zdaniem historyka prof. Chojnowskiego miała też jedną pozytywną stronę.
"Konferencja ta potwierdziła krzywdzący dla Polski tzw. +porządek jałtański+ ale jednocześnie przeniosła Polskę w strefę Europy Środkowej i stworzyła z niej państwo jednonarodowe, zmniejszając tym samym ryzyko konfliktów z  wschodnimi sąsiadami - powiedział kierownik Zakładu Historii XX w. UW, prof. Andrzej Chojnowski.

"Niewątpliwie po II wojnie światowej, zwycięskie mocarstwa ustalały porządek terytorialny i polityczny nie licząc się ze  zdaniem mniejszych narodów. Z tego punku widzenia możemy mówić o  niesprawiedliwym potraktowaniu nas na konferencjach w Jałcie i w  Poczdamie. Tam również zapadła decyzja o podziale Europy na strefy wpływów i o tym, że Polska znajdzie się w strefie wpływów sowieckich i utraci swoją suwerenność" - wyjaśniał historyk.

"Jednak odebranie Polsce ziem wschodnich i oddanie części terenów, które potem były propagandowo nazywane +ziemiami odzyskanymi+ sprawiło, że powróciliśmy do Europy Środkowej. Wcześniej, od czasów Unii z Litwą w XIV w. byliśmy bliżej Europy Wschodniej i jej problemów" - dodał.

Ten fakt, jego zdaniem, a także wysiedlenie Niemców z obecnych ziem zachodniej Polski i osiedlenie tam Polaków z kresów wschodnich sprawiło, że Polska stała się krajem jednonarodowym, w  którym przestały mieć miejsce konflikty etniczne między Polakami a  Ukraińcami, Białorusinami czy Litwinami. To, według historyka dało Polsce korzystny punkt wyjścia do kreowania stosunków zagranicznych z jej wschodnimi sąsiadami.

Inna ważna decyzja, która zapadła w Poczdamie to sytuacja i rola Niemiec w powojennej Europie. Liderzy Wielkiej Trójki; Józef Stalin (ZSRR), Harry Truman (USA) i Winston Churchill (W. Brytania), którego później zastąpił nowy brytyjski premier Clement Attlee, obradowali tam do 2 sierpnia 1945 r. m.in. nad transferem ludności niemieckiej z Europy Środkowej i Wschodniej, m.in. z obecnych zachodnich terenów Polski i Czech. Niemcy zostały też podzielone na cztery strefy okupacyjne, którymi zarządzały USA, W. Brytania, Francja i ZSRR.

Z tej okazji w krajowym parlamencie Turyngii w Erfurcie zorganizowane zostało spotkanie przez klub parlamentarny CDU jako jedyny oficjalny akcent przypominającym o 60. rocznicy rozpoczęcia konferencji przywódców trzech zwycięskich mocarstw w  Poczdamie pod Berlinem.

Biorąca w nim udział przewodnicząca Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach, podkreśliła, że decyzje Konferencji Poczdamskiej w sprawie przymusowego przesiedlenia ludności niemieckiej nie były zgodne z zasadami prawa międzynarodowego, a także z ówczesnymi normami dotyczącymi praw człowieka. "W przeszłości wielokrotnie przesuwano granice, jednak mieszkańcy mieli zawsze prawo do pozostania w ojczyźnie" - powiedziała.

W chwili rozpoczęcia konferencji Wielkiej Trójki w Poczdamie wypędzenie ludności niemieckiej szło "pełną parą" - twierdzi szefowa BdV. "Dużą część Niemców wypędzono, zanim jeszcze alianci mieli okazję omówić ten temat" - dodała. Jej zdaniem, Stalin dążył w czasie konferencji do tego, by w protokole końcowym uzyskać "post factum" legalizację bezprawnych działań.

Z najnowszych badań naukowych wynika, że Amerykanie "nie chcieli wypędzenia", a Brytyjczycy mieli "poważne zastrzeżenia" do sposobu przeprowadzenia tej operacji - powiedziała Steinbach.

Jako "co najmniej kontrowersyjne, żeby nie powiedzieć druzgocące" ocenił wyniki Konferencji Poczdamskiej dziennik "Tagesspiegel". Zdaniem gazety, spotkanie w Poczdamie było "dokończeniem Jałty", czyli "dokończeniem podziału Europy poprzez podział Niemiec". Mocarstwom nie udało się uzgodnić ani wspólnej administracji, ani też jedności gospodarczej Niemiec. "Cezurą okazała się utrata wschodu i wypędzenie" - czytamy.

Zdaniem "Berliner Zeitung", na konferencji w Poczdamie nie zapadły postanowienia o wysiedleniu Niemców. "Poczdam był miejscem, gdzie tworzono legendy o wypędzeniu, i  gdzie demokratyczne mocarstwa Wielka Brytania i USA usiłowały zrzucić z siebie odpowiedzialność" - ocenił dziennik.

Autor materiału przypomniał, że jeszcze w Jałcie (luty 1945 r.) Churchill "jowialnie" zapewniał, że pomysł przymusowego przesiedlenia milionów osób nie będzie dla brytyjskiej opinii publicznej szokiem.

Natomiast udając się kilka miesięcy później do Poczdamu mówił już o "moralnych skrupułach". Podczas konferencji mocarstwa zachodnie usiłowały zrzucić odpowiedzialność za wypędzenia na Stalina. W rzeczywistości rządy w Londynie i Waszyngtonie już w 1942 r. pogodziły się z tym, że po wojnie miliony ludzi utracą swoją ojczyznę. "Od początku nie podlegało dyskusji, że nowe polskie tereny (uzyskane w ramach rekompensaty za obszar zajęty przez ZSRR) muszą zostać "etnicznie oczyszczone", by umożliwić powstanie homogenicznego narodowego państwa" - czytamy.

"Berliner Zeitung" określił jako "przerażającą" oczywistość, z jaką demokratyczne państwa uznały etniczne czystki za odpowiedni instrument do rozwiązywania narodowościowych konfliktów.

em, pap