Balicki: odwołać szefa NFZ (aktl.)

Balicki: odwołać szefa NFZ (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister zdrowia Marek Balicki chce, by Rada Narodowego Funduszu Zdrowia rozpatrzyła jego wniosek o odwołanie prezesa NFZ Jerzego Millera.
"Powody złożenia wniosku zostaną podane do publicznej wiadomości przed posiedzeniem Rady" - powiedział rzecznik prasowy resortu Jan Bondar. Dodał, że do czasu posiedzenia resort nie będzie komentować tej sprawy.

W myśl ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze  środków publicznych, to Rada może odwołać prezesa na wniosek ministra zdrowia. Jeśli nie odwoła, a nieprawidłowości wskazane przez ministra nie zostaną usunięte, może on wystąpić do premiera o odwołanie Rady. Ze źródeł zbliżonych do Funduszu wiadomo, że  Miller ma poparcie Rady.

Balicki zarzuca Millerowi manipulowanie opinią publiczną, tendencję do gromadzenia pieniędzy zamiast wydawania ich na  świadczenia medyczne oraz nieprawidłowości w finansowaniu leczenia hormonem wzrostu, leczenia po przeszczepach oraz leczenia onkologicznego. Prezes Funduszu nie zgadza się z tymi zarzutami.

Konflikt tlił się od zimy ubiegłego roku. Chodziło przede wszystkim o zakres nadzoru ministra zdrowia nad NFZ i krytyczne opinie Funduszu o niektórych projektach autorstwa resortu. W myśl ustawy, minister zdrowia "sprawuje nadzór nad Funduszem stosując kryterium legalności, rzetelności i celowości".

Kiedy media doniosły o problemach z leczeniem onkologicznym, hormonem wzrostu i leczeniem po przeszczepach, wiceminister zdrowia Paweł Sztwiertnia przed kamerami zapowiedział kontrolę w  Funduszu.

Urzędnicy NFZ skarżą się na styl kontroli i nagłe żądania rozmaitych dokumentów ze strony ministerstwa. Jak powiedziano w biurze prasowym Funduszu, protokół pokontrolny z ostatnich trzech kontroli ministra w Funduszu dotarł do NFZ we wtorek, w tym samym dniu, kiedy na konferencji prasowej Balicki przedstawiał ich wyniki. Zgodnie z prawem, NFZ ma dwa tygodnie na ustosunkowanie się do protokołu.

Balicki na konferencji prasowej nie odpowiedział na pytanie, czy  Fundusz złamał prawo - jego zdaniem doszło do "naruszenia ustaw".

Według ministra, w związku z biurokratycznymi opóźnieniami wystąpiło przerwanie prowadzonej u dzieci terapii hormonem wzrostu. Minister wytknął także błędy proceduralne przy finansowaniu leczenia immunosupresyjnego, zaś przy leczeniu onkologicznym - brak reakcji na sygnały o zwiększonych potrzebach w tej dziedzinie.

Wcześniej Jerzy Miller został ukarany przez ministra odebraniem jednej miesięcznej pensji za odmowę przekazania wszystkich dokumentów dotyczących powoływania dyrektorów oddziałów wojewódzkich NFZ. Miller argumentował, że ustawa nie daje ministrowi prawa nadzoru nad polityką personalną, Balicki powoływał się na zapis w tej samej ustawie o obowiązku wydawania ministrowi zdrowia wszelkich dokumentów dotyczących działania Funduszu. Sprawa znajdzie prawdopodobnie finał w sądzie.

Największą kością niezgody były nadwyżki finansowe, inaczej interpretowane przez obie strony.

NFZ w ciągu roku działa na podstawie planu finansowego. Na koniec roku bilans powinien wynosić zero. Plan finansowy na ten rok zawiera pulę pieniędzy na świadczenia medyczne zakontraktowane ze  świadczeniodawcami, rezerwę ogólną na nieprzewidziane sytuacje (np. spadek wpływów ze składki na ubezpieczenie zdrowotne) - ok. 300 mln zł na cały rok - która rośnie od zera do końca roku z  każdym miesiącem, rezerwę na spłacenie pożyczki z budżetu państwa -  216 mln zł, rezerwę na koszty leczenia Polaków w Unii Europejskiej - ok. 400 mln zł, oraz pulę pieniędzy na wydatki administracyjne. Fundusz przekazuje co miesiąc szpitalom 1/12 wartości kontraktów, jakie zawarły na ten rok. W sytuacji pojawienia się nadwyżek prezes NFZ może wystąpić do zmianę planu finansowego.

"Dobry gospodarz rozwiązuje rezerwy wtedy, kiedy ryzyko, że w  sytuacji nagłej nie będzie środków, jest małe" - powiedział Miller w tym tygodniu. Rezerwy budżetu państwa najczęściej rozwiązywane są pod koniec roku, a cześć pieniędzy "przechodzi" na rok następny. Część pieniędzy NFZ, choć jest na kontach w banku, nie  może być - zdaniem Millera - traktowana jako wolne środki. Tak jest w przypadku pieniędzy, które są zakontraktowane przez szpitale, ale jeszcze nie wykorzystane - mogą je zużyć do końca roku. Obecnie Fundusz ma ponad 200 mln zł takich środków.

Według Millera, wolne środki, jakimi dysponuje, to ponad 100 mln zł. Kwotę tę chce przeznaczyć w pierwszej kolejności na refundację leków (nie otrzymał zgody na sfinansowanie tej "dziury" z rezerwy ogólnej). Niewykluczone jednak, że w sierpniu także placówki medyczne otrzymają dodatkowe pieniądze, jeśli utrzyma się wzrost ze wpływu składki, jaki zaobserwowano za czerwiec.

Inne zdanie w sprawie nadwyżek ma Balicki. "Narodowy Fundusz Zdrowia bardziej skłania się do gromadzenia środków, podczas gdy zadaniem Funduszu jest ich wydawanie przy zachowaniu równowagi finansowej" - powiedział na konferencji prasowej we wtorek. Pokazał dziennikarzom wyliczenia, z których wynika, że na koniec maja Fundusz dysponował 754 mln zł nadwyżki. Wliczył jednak w tę kwotę rezerwy posiadane przez NFZ. Zdaniem ministra, NFZ powinien nadwyżkę przeznaczyć na te dziedziny medycyny, gdzie potrzeby są największe - np. na onkologię.

O co chodzi w tym sporze?

Wbrew znanemu powiedzeniu, w tym konflikcie na linii ministerstwo zdrowia - NFZ wcale nie musi chodzić o pieniądze, raczej o sprawy ambicjonalne. Polityczny i niemerytoryczny - oceniają go członkowie Rady NFZ, która ma zdecydować o dalszych losach prezesa Millera.

Wiceprzewodniczący Rady Rudolf Borusiewicz podkreślił, że Rada nie miała żadnych zastrzeżeń do działalności prezesa. "Jesteśmy na bieżąco informowani o wszystkim i nie mamy żadnych zastrzeżeń do przejrzystości i klarowności tych informacji" - powiedział. Dodał, że Rada już na początku zauważyła "pewien dystans" w  relacjach między ministrem a prezesem, czemu chciała przeciwdziałać. Dlatego - jak wyjaśnił - już na drugim posiedzeniu Rada wystosowała zaproszenie do Balickiego, z którego nie  skorzystał. "Czasami na posiedzeniach był wiceminister Paweł Sztwiertnia, a najczęściej dyrektorzy departamentów" - powiedział.

Borusiewicz powiedział, że Rada nie zna uzasadnienia wniosku ministra, ponieważ takie uzasadnienie do niej nie dotarło. Nie ma jednak takiego formalnego wymogu - zastrzegł.

Członkini Rady Elżbieta Hibner uważa, że konflikt na linii Balicki-Miller to rozgrywka o podłożu ambicjonalnym albo politycznym minister Balicki zarzucał Millerowi, że próbuje gromadzić środki, by wydać je po wyborach). "Merytorycznie nie widzę żadnego uzasadnienia tego wniosku. Jesteśmy po posiedzeniu rady, która przyjęła sprawozdanie. W Radzie zasiadają osoby, które potrafią czytać sprawozdania finansowe; nie dostrzegliśmy żadnego oszustwa ani nieprawidłowości, a realizacja budżetu odbywa się ze właściwą starannością" - powiedziała.

Rada NFZ składa się z 9 członków, powoływanych na wniosek rozmaitych organów i instytucji państwowych - m.in. ministra zdrowia, samorządów terytorialnych, rzecznika praw obywatelskich.

Większość polityków z Sejmowej Komisji Zdrowia proszonych o  komentarz w sprawie konfliktu i wniosku o odwołanie, jest zażenowanych sytuacją. "Tę sytuację, że dwóch szefów instytucji kłóci się w mediach, oceniam negatywnie, bowiem stwarza to  wrażenie zagrożenia wśród pacjentów" - powiedział Jakub Derech- Krzycki (SLD). Jego zdaniem, w tej sytuacji powinien pilnie interweniować premier.

Postawę Balickiego negatywnie ocenia Elżbieta Radziszewska (PO). "To żenujące. Balicki odpowiada za ochronę zdrowia i  odpowiedzialność za niepowodzenia próbuje zwalić na swojego wykonawcę - prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia" - powiedziała. Jej zdaniem, skandaliczne jest to, że konflikt toczy się w  mediach. Ona także wskazuje, że czas na interwencję premiera.

Niesmaczny, przedwyborczy konflikt - ocenia Bolesław Piecha (PiS). "Minister ma odpowiednie narzędzia, by NFZ kontrolować i  nie bardzo wiem, dlaczego teraz się obudził. Jedno jest pewne -  przegranym będzie pacjent" - powiedział. "To rozgrywki, które gdzieś tam buzują od roku; to wchodzenie i  jednego i drugiego w nie swoje kompetencje" - dodał. Jego zdaniem pewien spór jest wpisany w ustawę, określającą kompetencje ministerstwa i Funduszu.

O istniejącym w samej ustawie podłożu obecnego sporu jest przekonany Władysław Szkop (SdPl), który bierze jednak stronę Balickiego. "Ministrowi przypadła w udziale dbałość o zdrowie publiczne, a Narodowy Fundusz Zdrowia musi się mu podporządkować. To Fundusz musi poszukiwać porozumienia z ministrem, a nie na  odwrót" - powiedział.

Belka mediatorem

Premier Marek Belka, który przebywa za granicą, zapowiedział, że w najbliższym czasie spotka się z kierownictwem Ministerstwa Zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia i członkami rady NFZ.

"Nie chciałbym, żeby na 2 miesiące przed wyborami, w przyzwoitej sytuacji w jakiej znajduje się NFZ i służba zdrowia, dokonywane były jakieś radykalne kroki kadrowe. To jest niepotrzebne, będę próbował tego uniknąć, chyba że się nie uda, to polecą głowy" -  powiedział w drodze do Pragi, gdzie składa dwudniową wizytą.

Dodał, że jest pełen niesmaku z powodu sporu między NFZ a ministerstwem. "Mam nadzieję, że pójdą po rozum do głowy. Najważniejszym dobrem jest dobro pacjenta" - zaznaczył.

Komentując ten spór, premier nie stanął po żadnej ze stron. "Trzeba być ostrożnym. Nie można szastać pieniędzmi, ale też teza, że zbliżają się czarne chmury nad NFZ, jest nieuprawniona" - powiedział.

ks, em, pap

Czytaj: Twarda męska przyjaźń?