Posłance grożą trzy lata więzienia (aktl.)

Posłance grożą trzy lata więzienia (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
50 tys. zł będzie domagał się pełnomocnik pokrzywdzonego w wypadku samochodowym spowodowanym przez posłankę Renatę Szynalską we wrześniu 2004 r.
Posłance grozi do 3 lat więzienia.

Termin następnej rozprawy sąd wyznaczył na 23 listopada.

Szynalska, przyznała się do spowodowania wypadku, ale odrzuciła zarzut o nietrzeźwości. Podkreślała wielokrotnie, że gdyby mogła, "cofnęłaby czas".

Wyjaśniła przed sądem, że dzień przed wypadkiem wieczorem wypiła dwa piwa. W jej ocenie, pracownicy serwisu, do którego trafiła po  wypadku, przed poddaniem się badaniu alkomatem, mogli dolać jakiegoś alkoholu do kawy, którą ją poczęstowali.

Szynalska została poddana badaniu alkomatem dopiero ok. 4-5 godzin po zdarzeniu. Badanie wykazało zawartość 0,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Tuż po wypadku posłanka odmówiła poddanie się badaniu, gdy policjant poinformował ją, że ze względu na immunitet ma takie prawo. "Okazało się, że na badanie trzeba byłoby jechać do Pruszkowa, a ja chciałam jak najszybciej opuścić miejsce wypadku" - tłumaczyła w sądzie powód odmowy.

Wyjaśniła, że parę godzin później, na prośbę prokuratora, poddała się badaniu alkomatem, podczas którego musiała wielokrotnie dmuchać w urządzenie, ponieważ najpierw nic ono nie wskazywało, a  później podało dwa różne wyniki.

Pełnomocnik pokrzywdzonego będzie domagał się 50 tys. zł odszkodowania. Zapowiedział, że to tylko część tego, czego będzie żądał w pozwie cywilnym.

Szynalska powiedziała przed sądem, że po wypadku wielokrotnie kontaktowała się z poszkodowanym i oferowała mu pomoc w  zorganizowaniu rehabilitacji. Przekazała mu także 10 tys. na ten cel. Później, w rozmowie z dziennikarzami dodała, że zależy jej na  tym, by chłopak wrócił do zdrowia i normalnego życia i jest gotowa pomóc mu przy zorganizowaniu fachowej rehabilitacji.

Poszkodowany zeznał przed sądem, że faktycznie pomoc była mu oferowana, jednak on postanowił rehabilitować się sam w domu. Dodał, że obecnie czuje się już dobrze, choć odczuwa silne bóle nóg i nie może długo chodzić. Przyznał, że nie wykonał badań, o  które prosiła Szynalska, aby móc stwierdzić, jaka konkretnie pomoc jest mu potrzebna.

Na pytanie sądu o sumę 50 tys. odszkodowania, poszkodowany odpowiedział, że "taka suma odszkodowania zrekompensowałaby jego obrażenia".

Sąd przesłuchał ponadto kilku świadków, którzy byli na miejscu zdarzenia.

Do wypadku doszło we wrześniu 2004 r. pod Nadarzynem. Poszkodowany został 18-latek, który trafił do szpitala; doznał obrażeń m.in. obu kości podudzia, głowy i klatki piersiowej.

Prokuratura postawiła Szynalskiej - która sama zrzekła się immunitetu poselskiego - zarzut umyślnego "przekroczenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym", wyrażający się tym, że zbliżając się do oznakowania przejścia, będąc w stanie nietrzeźwym, nie  ustąpiła pierwszeństwa przechodzącemu pieszemu i potrąciła go, w  wyniku czego doznał obrażeń.

ss, ks, pap