Lustracji podlegają: prezydent, premier, ministrowie i wiceministrowie, parlamentarzyści, wyżsi urzędnicy administracji rządowej, szefowie mediów publicznych oraz sędziowie, prokuratorzy i adwokaci. Ich materiały z IPN nie są jawne dla każdego - dostęp do nich mają historycy i publicyści oraz (na mocy listopadowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego) oni sami.
Kolejna zmiana proponowana przez LPR polegałaby na wprowadzeniu jawności teczek członków partii politycznych, za ich zgodą. Jak zaznaczył Giertych, dotyczyłoby to przynajmniej członków zarządów partii. To - przyznał - wiązałoby się ze zmianą ustawy o partiach politycznych.
Giertych wyjaśnił, że chodzi o to, by uniknąć takich sytuacji jak w przypadku LPR, że na listach do Sejmu znalazły się osoby, które zostały uznane za kłamcę lustracyjnego. "Partia ponosi za to olbrzymią odpowiedzialność publiczną, a przed wciągnięciem na listę nie ma żadnej możliwości weryfikowania informacji o danej osobie" - uzasadniał.
Według obecnych przepisów ustawy, nie ma możliwości, by partia polityczna mogła wystąpić do IPN z pytaniem, czy jakiś jej kandydat był agentem. Prawomocne wyroki o kłamstwie lustracyjnym danej osoby pełniącej funkcję publiczną są zaś publikowane w "Monitorze Polskim".
Trzecia propozycja Ligi zmiany w ustawie o IPN to rozszerzenie zadań Instytutu o "ściganie historycznych pomówień wobec Polski".
Jak dodał lider LPR, Instytut mógłby "ścigać podmioty szkalujące Polskę" poprzez np. używanie określeń "polskie obozy koncentracyjne". Podobne określenia pojawiały się w prasie zagranicznej przy okazji 60. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
Dziś prokuratorzy pionu śledczego IPN ścigają zbrodnie hitlerowskie oraz komunistyczne. Ewentualnym znieważeniem narodu polskiego zajmuje się prokuratura powszechna.
ks, pap