Premier: pakt albo wybory

Premier: pakt albo wybory

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli w ciągu najbliższych dwóch tygodni nie dojdzie do podpisania tzw. paktu stabilizacyjnego gwarantującego poparcie dla rządu w Sejmie, powinny nastąpić przedterminowe wybory - powiedział premier Kazimierz Marcinkiewicz.
"Rozmowy w parlamencie pomiędzy ugrupowaniami politycznymi trwają. Albo w ciągu najbliższego tygodnia, maksymalnie dwóch, nastąpi podpisanie paktu stabilizacyjnego, czyli znajdzie się większość, która będzie wspierała rząd w ciągu przynajmniej najbliższych sześciu miesięcy, albo - jeśli nie - trzeba będzie odwołać się do demokracji" - powiedział Marcinkiewicz w Salonie "Polityki" w Krakowie.

Premier dodał, że wybory nie byłyby korzystne, bo rząd ma dobry program, który powinien być realizowany.

Szef rządu uważa, że nadal istnieje możliwość zbudowania większości parlamentarnej z udziałem PiS, Samoobrony, LPR i PSL.

"Nie wykluczam, że taka większość powstanie. Rozmowy są nadal prowadzone(...). Mam doskonałe rozeznanie, jakie są możliwości znalezienie tej większości. One nie są łatwe, ale są cały czas jeszcze możliwe" - powiedział premier podczas piątkowego "Salonu Polityki" w Krakowie.

Marcinkiewicz odrzucił takie rozwiązanie koalicyjne, w którym wicepremierem jego rządu zostałby przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper. "Jeżeli mamy założenia, o których mówimy od samego początku, że naprawa państwa wymaga nieskazitelności, i tego wymagamy od wszystkich członków rządu, to tu wydaje się, że sprawa jest zupełnie oczywista" - powiedział.

Premier podkreślił, że rozmowy koalicyjne muszą doprowadzić do  sytuacji, w której PiS jako partia zwycięska będzie mogła realizować swój program.

"Nie możemy sobie pozwolić na sytuację, gdy będziemy mieli większość realizująca inny program, niż ten, który przedstawiliśmy społeczeństwu i który przedstawił Jarosław Kaczyński w +pakcie stabilizacyjnym+" - zaznaczył premier.

Premier, pytany o ocenę proponowanego przez LPR projektu tzw. ustawy senioralnej (500 złotych rocznie dla najbiedniejszych emerytów i rencistów od 2007 roku), nazwał ją "fajerwerkiem wyborczym".

"Sprawa waloryzacji rent i emerytur jest sprawą bardzo poważną i  trudną. W tej chwili przygotowujemy zmianę ustawy, bo  chcielibyśmy, aby emeryci i renciści w sposób odmienny niż  obowiązujący otrzymywali tą waloryzację, ale nie chcemy czynić z  tego przetargu i fajerwerków. W moim przekonaniu pomysł przedstawiony przez jedną z partii politycznym jest właśnie takim fajerwerkiem" - powiedział premier.

"Chcemy dokonać tej zmiany, bo sytuacja, gdy emeryci i renciści muszą czekać lata, aż inflacja przekroczy 5-procentowy próg po to, by mogli otrzymać waloryzację świadczeń, nie jest dla tych ludzi sytuacją dobrą" - dodał.

Premier pytany o politykę prywatyzacyjną rządu powiedział, że  plan prywatyzacji założony na 2005 roku zostanie wykonany.

"My wprowadziliśmy do tego procesu jedną ważną zmianę, polegającą na większych uzgodnieniach wewnątrz danego przedsiębiorstwa, po  to, aby prywatyzacja przestała kojarzyć się z jakimś napadem na  daną firmę, ale wszystkie prywatyzacje zaplanowane na rok 2005 zostaną przeprowadzone" - zapowiedział.

Według niego rząd planuje też zmianę w obsadzie rad nadzorczych i  zarządów w spółkach Skarbu Państwa, tak aby ich członkowie wybierani byli na podstawie zewnętrznych egzaminów, przeprowadzanych przez grupę niezależnych, apolitycznych ekspertów.

Marcinkiewicz pytany o polskie służby specjalne, odpowiedział, że  to, co jego rząd zastał w Wojskowych Służbach Informacyjnych, było "zatrważające". "To udowodniło nawet największym sceptykom, że  trzeba WSI rozwiązać i dlatego przygotowaliśmy trzy ustawy, które rozwiązują WSI i powołują nowe służby. Są jednak ludzie w tych służbach, którzy pracują dla państwa polskiego w sposób wspaniały i kapitalny, i my nie uronimy ani jednej takiej osoby" -  zapowiedział.

ks, pap