Wannagate: proces nie rozpoczął się

Wannagate: proces nie rozpoczął się

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie doszło do rozpoczęcia procesu o zniesławienie z prywatnego aktu oskarżenia ministra koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna przeciwko Wandzie Gąsior z Nowej Huty.
Na wniosek pełnomocnika oskarżonej prof. Zbigniewa Hołdy, do  którego przychylił się pełnomocnik Zbigniewa Wassermanna, sąd odroczył początek procesu do 30 marca. Powodem prośby pełnomocnika o odroczenie była kolizja terminów z wcześniejszymi jego zobowiązaniami.

Sprawa dotyczy nieprawidłowości i nieporozumień przy budowie domu Wassermanna przez zięcia oskarżonej kobiety. Akt oskarżenia powstał, gdy w 2004 roku do ówczesnego posła dotarły pisma, które Wanda Gąsior wysłała do dziennikarki TVP Elżbiety Jaworowicz i  prezesa Telewizji Polskiej. Kobieta pisała w nich o gnębieniu prywatnych przedsiębiorców przez nieuczciwych zleceniodawców i  jako przykład podawała budowę domu przez swego zięcia dla posła Wassermanna.

Proszony przez TVP o ustosunkowanie się do zarzutów poseł uznał się za pomówionego przez kobietę i sporządził przeciw niej prywatny akt oskarżenia, dołączając kopie innych listów, które wysłała 75-letnia emerytowana nauczycielka historii z Nowej Huty, Wanda Gąsior, do osób publicznych. Akt oskarżenia trafił do sądu w  Warszawie, a następnie, po kilku miesiącach, do Sądu Rejonowego dla Krakowa Nowej Huty.

Sprawę przekazano do postępowania mediacyjnego, które nie  zakończyło się sukcesem. Trzykrotnie na wyznaczany termin mediacji nie stawiał się Wassermann, który w końcu przysłał do sądu pismo, że rezygnuje z mediacji. Jak napisał w oświadczeniu przesłanym PAP, zrobił to, ponieważ "mediacja w tej sprawie była wykorzystywana przez oskarżoną jedynie celem zdyskredytowania jego osoby w oczach opinii publicznej".

W piątek do sądu przybyła oskarżona. Natomiast Wassermann - jak powiedział PAP jego pełnomocnik mec. Łukasz Woźniak - ma zamiar stawić się w sądzie na następnej rozprawie. "Jego obecność jest wręcz wskazana, ponieważ mój klient, występujący jako pokrzywdzony, jest również źródłem dowodowym" - powiedział adwokat.

"Nie czuję się malutka i bezradna. Zwłaszcza że wy mi pomagacie, więc nie ma się co bać. Dzisiaj w Polsce jest tchórzostwo, ale dokąd w Polsce będą wolne media, to ludzie nie  mają co się bać" - mówiła dziennikarzom po wyjściu z sali rozpraw Wanda Gąsior.

Sprawa o zniesławienie z urzędu toczy się za zamkniętymi drzwiami. Jak poinformował mec. Woźniak, razem z ministrem Wassermannem nie będą składać wniosku o ujawnienie przebiegu rozprawy. "Nie widzimy celowości takiego wniosku" - powiedział PAP adwokat.

W sprawie budowy domu dla ministra krakowska prokuratura postawiła już przedsiębiorcy Januszowi D. zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na niebezpieczeństwo utraty życia lub  doznania uszczerbku na zdrowiu oraz oszustwa na kwotę 30 tys. zł. Pięciu innym osobom zarzuciła nieumyślne narażenie na  niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Podejrzanymi są podwykonawca i jego pracownicy oraz dwie osoby, które przeprowadzały kontrolę instalacji elektrycznej przed dopuszczeniem jej do użytkowania.

Powodem zarzutów jest zarówno wadliwa instalacja wanny z  hydromasażem, której zalanie wodą mogło spowodować porażenie prądem, jak też inne usterki wykazane przez biegłych w kilku ekspertyzach, m.in. wadliwa i niezgodna z projektem konstrukcja i  pokrycie dachu oraz usytuowanie wjazdu do garażu. Jak podawała prokuratura, zdaniem biegłych, łączny koszt usuwania stwierdzonych wad przekracza 120 tys. zł.

pap, ss