"Rzeczywiście zebrał się tam tłumek ludzi, bardzo zainteresowanych tym wydarzeniem. Po doprowadzeniu do prokuratury podejrzany jest w dalszym ciągu przesłuchiwany" - powiedział nadkomisarz Janusz Rzymek z wałbrzyskiej policji. W trakcie przesłuchania ściągnięto policyjne posiłki do ochrony budynku.
Danielowi K., który przyznał się do morderstwa, najprawdopodobniej zostanie postawiony zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. W poniedziałek Sąd Rejonowy w Wałbrzychu ma zadecydować o areszcie dla podejrzanego.
Podejrzany jest instruktorem kombat kalaki, filipińskiej sztuki walki na kije. Na zajęcia do niego uczęszczał 9-letni Sebastian. W piątek rano chłopiec przed wyjściem do szkoły powiedział mamie, że wyjeżdża na zawody. Gdy nie wrócił do domu, matka chłopca zawiadomiła policję o zaginięciu syna. Okazało się wówczas, że szkoła żadnego wyjazdu nie organizowała. Matka Sebastiana mówiła reporterowi TVN, że od kilku dni dało się zauważyć zmianę w zachowaniu chłopca, który jakby się czegoś bał, ale nie chciał powiedzieć, co się dzieje. Koledze miał powiedzieć, że instruktor zmusza go do zachowań, które mu nie odpowiadają.
Policjanci rozpoczęli poszukiwania, pytali o zaginionego wśród koleżanek i kolegów, a także u rodziny, przeszukiwano okoliczne lasy. Sprawdzany również był wątek uprawianego przez Sebastiana sportu. Tak natrafiono na trenera chłopca.
"Trener zamierzał zażądać za chłopca okup, jednak według informacji z przesłuchania podejrzanego wiemy, że od początku planował on morderstwo. Mężczyzna przyznał się do zabicia Sebastiana, wskazał także miejsce, gdzie ukrył ciało. Zwłoki leżały zawinięte w worek w kompleksie leśnym u stóp góry Chelmiec" - poinformował Rzymek.
Daniel K. był już wcześniej zatrzymywany, jednak policja nie chce ujawnić za jakie czyny.
pap, TVN24, em