Sędzia bez immunitetu za wyrok ws. MTK?

Sędzia bez immunitetu za wyrok ws. MTK?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Katowicka prokuratura okręgowa wystąpiła o uchylenie immunitetu sędziemu z Gliwic, który w listopadzie 2005 roku wydał kontrowersyjny wyrok ws. odszkodowania dla Międzynarodowych Targów Katowickich.
O skierowaniu wniosku w tej sprawie do Sądu Apelacyjnego w Katowicach poinformował w poniedziałek rzecznik prokuratury Tomasz Tadla.

Prokuratura chce zarzucić sędziemu niedopełnienie obowiązków. Zdaniem śledczych, mając wiedzę na temat złego stanu hali nie powiadomił on o tym organów ścigania. Jak podkreślił Tadla, prokuratura nie wiąże jednak zaniechania sędziego z tym, że doszło do tragedii, nie kwestionuje też wydanego przez niego wyroku.

Orzeczenie sądu z 2005 r., skrytykowane m.in. przez ministrów sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i transportu Jerzego Polaczka, nakazywało ubezpieczycielowi wypłacenie MTK odszkodowania za uszkodzenie dachu hali, który w 2002 r. ugiął się pod ciężarem śniegu. Sąd uznał, że ubezpieczyciel nie może unikać wypłaty pieniędzy za naprawę argumentując, że dach nie był odśnieżony. Dach hali runął 28 stycznia 2006, grzebiąc pod gruzami 65 osób.

Prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy prokuratura uznała, że prowadząc tamten cywilny proces, gliwicki sędzia dysponował - jak się wyraził Tadla - całą paletą dowodów na temat stanu hali. Z przeprowadzonej ekspertyzy wynikało, że teren hali z powodu dużego zagrożenia zawaleniem powinien być niezwłocznie zabezpieczony; niektórzy specjaliści mówili wręcz, że zgodnie z normami bezpieczeństwa konstrukcja ta nie miała prawa stać - wyliczał Tadla.

"W oparciu o opinie biegłego, zeznania świadków, a także inne dowody, (sędzia - PAP) powziął informację o istotnym uszkodzeniu dachu i niewyłączeniu z użytku tego obszaru, co rodziło bezpośrednie niebezpieczeństwo sprowadzenia katastrofy i zaniechał zawiadomienia organów ścigania" - powiedział rzecznik.

Dodał, że zgodnie z kodeksem postępowania karnego, sędzia miał obowiązek niezwłocznie powiadomić o złym stanie hali organy ścigania (o tym, że w gliwickim sądzie toczyła się sprawa dotycząca hali, sędzia powiadomił już po katastrofie - PAP). Ponieważ tego nie uczynił, śledczy są zdania, że nie dopełnił ciążących na nim obowiązków.

Jak mówił Tadla, wniosek o zgodę na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej nie jest "zamachem na niezawisłość sędziowską", bo nie dotyczy samego wyroku, którego prokuratura nie kwestionuje.

Prowadzący śledztwo - dodał rzecznik - nie wiążą zaniechania sędziego z samą katastrofą. "Nie ma takiego związku przyczynowego" - podkreślił Tadla. Zaznaczył jednak, że sędzia był być może ostatnią osobą, która mogła zawiadomić organy ścigania o stanie hali.

Dziennikarze pytali Tadlę, czy nie obawia się konfliktu pomiędzy prokuraturą a sądem po skierowaniu wniosku o uchylenie immunitetu sędziemu.

"Prokurator w swojej pracy nie może się oglądać na to, że jego działania - zgodne z przepisami prawa - będą rodziły jakiekolwiek konflikty międzyludzkie, czy też międzyinstytucjonalne. Po prostu musi robić to, co do niego należy, a więc ścigać przestępców, jeśli oczywiście ma na to dowody" - odpowiedział Tadla.

Jeżeli immunitet zostanie uchylony, prokuratura postawi sędziemu zarzut niedopełnienia obowiązków, za co może grozić do 3 lat więzienia.

W kwietniu tego roku wobec sędziego wszczęto już postępowanie dyscyplinarne, o co wnioskował minister Ziobro. Początkowo zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy katowickim SA odmówił wszczęcia postępowania, nie dopatrując się w tej sprawie naruszenia przepisów prawa procesowego, a w szczególności tego, by było ono "rażące i oczywiste". Minister zaskarżył to postanowienie. Sąd Apelacyjny w Lublinie uznał jego rację i ponownie przekazał sprawę sędziego zastępcy rzecznika dyscyplinarnego w Katowicach w celu wszczęcia postępowania.

"W najbliższym czasie należy się spodziewać decyzji rozstrzygającej w tej sprawie" - powiedział w poniedziałek PAP rzecznik Sądu Apelacyjnego w Katowicach Waldemar Szmidt. Jak wyjaśnił, prowadzący sprawę zastępca rzecznika dyscyplinarnego może zdecydować o skierowaniu sprawy do sądu dyscyplinarnego lub zdecydować o jej umorzeniu.

W listopadzie 2005 r. gliwicki sąd nakazał towarzystwu ubezpieczeniowemu STU Ergo Hestia wypłacenie na rzecz MTK 242 tys. zł odszkodowania za naprawę dachu hali, uszkodzonego kilka lat wcześniej w wyniku zalegania na nim grubej warstwy śniegu. Targi chciały od ubezpieczyciela 319 tys. zł.

Według ministra sprawiedliwości, sędzia orzekający w tej sprawie rażąco naruszył zasady prawa. Minister zarzucił sędziemu, że nie dokonał analizy stanu prawnego i oparł się wyłącznie na opinii biegłego. Chodziło o stwierdzenia biegłego, że nie ma żadnego przepisu nakazującego właścicielom odśnieżanie dachu oraz że taki obowiązek nie wynika z przyjętych zwyczajów.

W opinii sądu Lublinie, obowiązek odśnieżania dachu wynika ze zdrowego rozsądku i zasad współżycia społecznego. "W cywilizowanym świecie XXI wieku obowiązek odśnieżania dachu budynku, w którym mieszkają ludzie lub przebywają duże skupiska ludzi, wynika już z zasad współżycia społecznego, czyli ze zdrowego rozsądku. A te zasady również nie mogą być przedmiotem opinii biegłego" - argumentował sąd.

W opinii dołączonej do akt gliwickiej sprawy biegły wyraził pogląd, że właściciel obiektu nie musi odśnieżać dachu i nie musi wiedzieć, jaka jego ilość może spowodować katastrofę. Kiedy po katastrofie hali sprawa stała się głośna, biegły mówił dziennikarzom, że nie mógł wydać innej opinii, bo takie jest prawo.

Zarzuty wobec sędziego z Gliwic niektórzy przedstawiciele środowiska sędziwego określali jako atak na sędziowską niezależność. Sąd Okręgowy w Gliwicach wyrażał "oburzenie" i "zdziwienie" krytycznymi wypowiedziami na temat jego decyzji. 15 lutego kolegium gliwickiego sądu przyjęło uchwałę, w której zbulwersowani formą krytyki sędziowie upoważnili prezesa sądu do "podjęcia stosownych działań prawnych".

Jeżeli sąd dyscyplinarny zdecyduje o uchyleniu immunitetu gliwickiego sędziego, a prokuratura postawi mu zarzuty, będzie on siódmą osobą, podejrzaną w związku z zawaleniem się hali MTK. Wcześniej prokuratura postawiła zarzuty trzem szefom MTK oraz trzem projektantom hali. Pięć osób aresztowano. Sprawa sędziego toczy się odrębnie, w maju dotyczące go materiały zostały wyłączone do odrębnego postępowania.

pap, ss