Wystawa Steinbach obciąża stosunki niemiecko-polskie

Wystawa Steinbach obciąża stosunki niemiecko-polskie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wystawa "Wymuszone drogi" fundacji Eriki Steinbach "Centrum przeciwko Wypędzeniom" obciąża niemiecko- polskie stosunki - napisał w sobotę dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
Komentarz "Polskie odruchy" wyszedł spod pióra warszawskiego korespondenta największej niemieckiej opiniotwórczej gazety Thomasa Urbana.

Władze w Warszawie widzą w berlińskiej wystawie o wypędzeniach zagrożenie dla (polskiego) narodu - pisze Urban i zwraca uwagę na "gwałtowne reakcje" z Polski. Przypomina, że w otwarciu wystawy uczestniczyli znani przedstawiciele politycznej elity Berlina z przewodniczącym Bundestagu Norbertem Lammertem na czele. "Nie wykryli żadnych antypolskich akcentów" - podkreślił Urban.

Dziennikarz zauważył, że żaden z polskich polityków, którzy głośno protestowali przeciwko wystawie, nie widział jej. Premier Jarosław Kaczyński "wyznaczył kontrapunkt", ogłaszając w byłym obozie koncentracyjnym w Sztutowie pod Gdańskiem, że w Berlinie próbuje się zakłamywać historię - czytamy.

"Tym samym (premier) postawił kolejny akcent w prowadzonej przez polską prawicę kampanii przeciwko rzekomym próbom Niemców wypierania się winy za wojnę i holokaust. Do tej kategorii należy też absurdalny zarzut, że Niemcy chcieliby zrzucić na Polaków odpowiedzialność za obozy koncentracyjne" - pisze Urban.

"A przecież istniały jak najbardziej polskie obozy: stworzono 1200 (obozów) dla Niemców, którzy po wojnie pozostali na ziemiach położonych na wschód od Odry i Nysy. Odsetek przypadków śmiertelnych był tam bardzo wysoki. Ten temat traktowany jest przez Warszawę jak tabu, zakłóca bowiem prawicowy obraz +narodu bohaterów i ofiar+" - czytamy. Autor dodaje, że świadomość tych faktów obecna jest na Śląsku, gdzie lokalni politycy udział w odsłanianiu kamieni upamiętniających zmarłych Niemców uważają za oczywistość.

"Nacjonaliści argumentują natomiast, że Niemcom nie wolno upamiętniać własnych ofiar, ponieważ wynieśli Hitlera do władzy i witali go z entuzjazmem. Erika Steinbach jest w ich oczach rewanżystką, która chce kontynuować politykę narodowych socjalistów" - czytamy.

Komentator uważa, że znalezienie wyjścia z obecnej sytuacji nie będzie łatwe. Jego zdaniem, niemieccy politycy muszą Polakom cierpliwie tłumaczyć, że nie ma mowy o historycznym rewizjonizmie, a równocześnie, że nie można wykluczyć wypędzonych z procesu pojednania.

Polscy eksperci ds. niemieckich obawiają się jednak, że bracia Kaczyńscy nie są zainteresowani dialogiem - twierdzi Urban. Ze względu na niskie poparcie mogą raczej nadal stawiać na antyniemieckie emocje opierające się na obciążeniach z przeszłości - dodaje.

"Ataki na berlińską wystawę wpisałyby się wtedy w jeden ciąg obok - merytorycznie jak najbardziej uzasadnionych - protestów przeciwko projektowi gazociągu przez Bałtyk, który piętnowany jest jako nowy pakt Hitler-Stalin, oraz oburzenia z powodu szytej grubymi nićmi satyry w berlińskiej gazecie +Tageszeitung+ na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, która określana jest jako +atak na polski naród+" - stwierdził w konkluzji Thomas Urban.

pap, ss