Niekonstytucyjne zniesławienie?

Niekonstytucyjne zniesławienie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Konflikt dwóch konstytucyjnych wartości: z jednej strony ochrony godności i czci, a z drugiej wolności prasy będzie podstawą do rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie pytania prawnego, zadanego przez gdański sąd rejonowy.
Zapytał on TK, czy przepisy kodeksu karnego, dotyczące zniesławienia, są zgodne z konstytucyjnymi gwarancjami wolności słowa i wolności prasy. Po dwóch i pół godziny narady Trybunał uznał, że sprawa jest zawiła i postanowił odroczyć wydanie wyroku do 30 października.

Pytanie ma związek ze sprawą dziennikarzy "Polityki" i "Gazety Wyborczej", Bianki Mikołajewskiej i Macieja Samcika, przeciw którym toczy się postępowanie przygotowawcze w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku za serię artykułów o Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych (SKOK).

Prokuratura zwróciła się do sądu o zwolnienie dziennikarzy z tajemnicy zawodowej. Sąd Rejonowy w Gdańsku skierował do Trybunału pytanie, czy przepisy kodeksu karnego, dotyczące zniesławienia, są zgodne z konstytucyjnymi gwarancjami wolności słowa i wolności prasy. W ocenie sądu przepisy te w sposób niedopuszczalny ingerują w sferę swobody wypowiedzi, gdyż penalizują większość wypowiedzi o charakterze pejoratywnym, niepochlebnym.

Art. 212 Kodeksu karnego stanowi, że "kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej, o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku". W przypadku dziennikarzy maksymalna kara to dwa lata więzienia.

W ocenie Sąd Rejonowego w Gdańsku, regulacja ta może prowadzić do sytuacji, w której wolność prasy stanie się iluzoryczna, ponieważ nie obejmuje wolności wyrażania krytycznych poglądów i ocen.

"Wolność słowa i wolność prasy to fundamentalne zasady demokratycznego państwa prawa" - mówił w czwartek, przedstawiający pytanie prawne sędzia Marcin Stażewski.

"Godność ludzka jest nienaruszalna" - odpowiadał na to przedstawiciel Prokuratora Generalnego Przemysław Piątek. Także przedstawiciel Sejmu, poseł Wojciech Szarama (PiS), przekonywał, że przepisy karne o zniesławieniach obowiązują w polskim prawie od 1932 r. i powinny w nim pozostać, bo chronią przede wszystkim zwykłych obywateli przed pomówieniami.

Przedstawiciel gdańskiego sądu, który zadał pytanie prawne w tej sprawie, uznał natomiast, że odpowiedzialność cywilna może być znacznie bardziej dotkliwa dla autora zniesławienia, niż hipotetyczna groźba kary, bo w procesie cywilnym można zasądzić duże odszkodowanie.

Według obecnych przepisów nie ma przestępstwa zniesławienia, gdy publicznie rozgłaszany zarzut jest prawdziwy i podaje się go w interesie społecznym. "Ale ten przepis jest niejasny, dziennikarz nie wie, kiedy sąd uzna interes społeczny, a kiedy nie" - mówił sędzia Marcin Stażewski.

pap, ss