Koledzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dziś wystarczy być przyjacielem Jarosława Kaczyńskiego, by zachować stanowisko. Problemem nie jest nawet wtedy pezetpeerowska przeszłość.
W latach 80., kiedy SB niszczyła podziemną "Solidarność" a Jarosław Kaczyński był jednym z filarów zdelegalizowanego przez pezetpeerowskie władze związku, Witold Jasiński, obecny minister skarbu trafił do PZPR. Dzięki temu został szefem Wydziału Spraw Wewnętrznych płockiego Urzędu Miasta, kluczowej komórki inwigilacji dla milicji oraz specsłużb PRL.

"Jasiński jest moim przyjacielem" - oznajmia dziś Jarosław Kaczyński, który - jak sam przyznaje - już dawno rozgrzeszył swego przyjaciela udzielając mu absolucji wieczystej. A skoro Witold Jasiński został oczyszczony z grzechów przeszłości przez samego Jarosława Kaczyńskiego, to znaczy, że spełnia już wymogi konieczne, by zasiąść w fotelu ministra rządu obecnego premiera.

Dlatego też perfidną podłością jest wypominanie zaprzeszłych win ministrowi skarbu, krytykowanie go za hamowanie prywatyzacji i kierowanie ministerstwem jak partyjnym folwarkiem PiS. Wystarczy ślepo spełniać życzenia premiera, by uzyskać wysoką ocenę przydatności. Posłowie głosujący za odwołaniem ministra Jasińskiego powinni raz na zawsze to zrozumieć.