Trzy miesiące aresztu dla Włodzimierza W.

Trzy miesiące aresztu dla Włodzimierza W.

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na trzy miesiące trafi do aresztu Włodzimierz W., podejrzany o przywłaszczenie mienia znacznej wartości, pochodzącego ze spółki Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu, pomoc w ukryciu tego mienia i pranie brudnych pieniędzy.
Tak zdecydował Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu.

Poinformował o tym zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu, Janusz Wiśniewski.

Dodał, że sąd podzielił argumentację prokuratury, że zarzuty postawione W. są zagrożone wysoką karą (do 10 lat), oraz że istnieje obawa matactwa ze strony podejrzanego, gdyby pozostał na wolności.

W. został zatrzymany w niedzielę, a jego przesłuchanie rozpoczęło się w poniedziałek i trwało do wczesnego popołudnia we wtorek. Prokuratura ze względu na dobro śledztwa nie ujawnia szczegółów. Postawione w trakcie przesłuchania zarzuty są kolejnymi zarzutami Włodzimierza W. w sprawie LFO.

W styczniu 2005 roku tarnobrzeska prokuratura postawiła mu zarzut pomocy głównemu podejrzanemu w tej aferze Zygmuntowi N. w przywłaszczeniu mienia spółki LFO na łączną kwotę około 8 mln zł. Jest on także podejrzany, jako jeden z udziałowców spółki, o fałszowanie protokołów z posiedzeń zarządu i zgromadzenia wspólników oraz o uszczuplenie kwot na zaspokojenie wierzycieli spółki, czyli banków, przez przeniesienie udziałów spółki na innych, zagranicznych udziałowców.

Tymczasem główny podejrzany w sprawie Zygmunt N. przebywa w Wielkiej Brytanii. Prokuratura chce mu postawić zarzuty wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenia 8 mln dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Jednak N. nie stawiał się na wezwania prokuratury, przedstawiając zaświadczenia lekarskie o badaniach.

W styczniu 2005 roku Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał - na wniosek prokuratury - Europejski Nakaz Aresztowania Zygmunta N. Pod koniec listopada ub. roku sąd magistracki w Londynie rozpatrujący wniosek o przekazanie Polsce Zygmunta N., uznał, iż jego stan zdrowia jest na tyle dobry, że może on odpowiedzieć na postawione mu zarzuty przed sądem w Polsce. Tym samym sąd odrzucił argumenty obrony, według której przekazanie Polsce N. na mocy ENA w obecnym stanie zdrowia byłoby wobec niego nieuzasadnione i nadmiernie surowe, a skutkiem byłoby pogorszenie się obecnego stanu zdrowia N. Obrona zapowiedziała odwołanie się do sądu wyższej instancji.

Kolejną podejrzaną jest była podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, a obecnie członek Rady Polityki Pieniężnej, Halina W.-T. Prokuratura postawiła jej zarzut niedopełnienia obowiązków, w wyniku czego Skarb Państwa stracił blisko 61 mln zł.

W sprawie LFO oskarżonym jest Wiesław Kaczmarek. 2 października ub. roku przed warszawskim sądem zaczął się jego proces. Tarnobrzeska prokuratura oskarżyła go w maju 2005 roku o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Grozi mu do 5 lat więzienia.

W sprawie dotyczącej LFO, którą od pięciu lat zajmuje się tarnobrzeska prokuratura, prowadzone są dwa śledztwa. Jedno dotyczy Zygmunta N. (przedłużone do 22 maja) drugie - ewentualnego wpływu urzędników państwowych - od byłego prezydenta po ministrów - na sprawę LFO (przedłużone do 30 marca).

O takich naciskach miał mówić podczas przesłuchania w grudniu 2004 roku były SLD-owski minister zdrowia Mariusz Łapiński. Według niego, w spotkaniach tych miał wziąć udział m.in. Marek Ungier - b. szef gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Marek Wagner - były szef kancelarii premiera Leszka Millera i Zbigniew Siemiątkowski - były szef Agencji Wywiadu, a wcześniej Urzędu Ochrony Państwa. Na chwilę na spotkanie miał także "wpaść" prezydent Kwaśniewski.

Prokuratura przesłuchała w lipcu i grudniu ub. roku w charakterze świadka byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Przeprowadzono także konfrontacje między b. prezydentem a Łapińskim, a także między Łapińskim a pozostałymi osobami, które - według niego - brały udział w spotkaniach.

Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 roku na budowę fabryki ogromny kredyt - 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank. Gwarancji w 60 proc. udzielał zaś ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka dostała 32 mln dolarów pożyczki, z czego wykorzystała 21 mln. Zamiast fabryki wybudowano jednak tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wyegzekwowały już od Skarbu Państwa prawie 61 mln zł.

ab, pap