Zastępca RPO: W Polsce są ośrodki, które urągają poczuciu człowieczeństwa. Wędrzyn to absurd

Zastępca RPO: W Polsce są ośrodki, które urągają poczuciu człowieczeństwa. Wędrzyn to absurd

Straż Graniczna, zdjęcie ilustracyjne
Straż Graniczna, zdjęcie ilustracyjne Źródło:X / SG
Dr Hanna Machińska, zastępczyni RPO, w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” przypomniała o kryzysie humanitarnym na granicy polsko-białoruskiej. Zwróciła uwagę na warunki panujące w ośrodkach dla migrantów i zapowiedziała, że będzie dochodzić w nich do ekstremalnych wydarzeń.

Na samym początku rozmowy dr Machińska przypomniała, że w lasach między Polską i Białorusią wciąż kryją się ludzie. Dodała do tego trudną sytuację w ośrodkach dla cudzoziemców. Jej zdaniem taka sytuacja w XXI wieku w państwie Unii Europejskiej nie powinna mieć miejsca. Raz jeszcze przypomniała, że osoby przekraczające naszą granicę mają prawo pozostać w Polsce aż do wyjaśnienia ich sytuacji prawnej. Nie powinni być wyrzucani na Białoruś, gdzie czekają ich tortury.

Zastępczyni RPO zwróciła też uwagę na trudne życie „szczęśliwców”, którym już uda się uzyskać pomoc w naszym kraju. – W Polsce są takie ośrodki, które po prostu urągają poczuciu człowieczeństwa – rzuciła. – Wędrzyn to absurd... kto mógł podjąć decyzję, żeby na poligonie wojskowym, na którym odbywają się regularne ćwiczenia, trzymać ofiary wojny. Migrantów, którzy sami przeżyli wojnę i uciekli przed nią. Narażeni na huki, strzały w dzień i nocy. Powiem to jeszcze raz, to coś urągające godności człowieka – oceniała.

Ośrodek w Wędrzynie. Przeludnienie, brak mebli, brak prywatności

Dr Machińska wśród największych problemów ośrodka w Wędrzynie wymieniła ogromne przeludnienie, więzienną normę przestrzeni na jedną osobę, dostęp do kącików sanitarnych zamiast toalet, brak zasłon w oknach, brak umeblowania i konieczność trzymania ubrań na podłodze w plastikowych workach. – To najgorsze warunki więzienne. A przecież ośrodek strzeżony to nie więzienie – zwracała uwagę.

– Pytam, jaki jest cel takich działań, które – jak widzimy – doprowadziły już do buntów. Nie pomogą tu nawet największe starania funkcjonariuszy. Warunki, w jakich ci ludzie się znajdują, są tak fatalne, że będzie to wywoływało dalsze napięcia – ostrzegała. Podkreślała też, że nie wszyscy muszą trafiać do ośrodków zamkniętych. Zwłaszcza rodziny z dziećmi w jej ocenie powinny mieć szansę na ośrodki otwarte.

Kryzys graniczny. Warunki polskich żołnierzy są „bardzo złe”

Rozmówczyni „Wyborczej” nie zapomniała o żołnierzach, których sytuację również oceniła jako „niezwykle trudną”. – Mówią, że warunki, w jakich wykonują swoje zadania, są bardzo, bardzo złe. Oni także potrzebują pomocy psychologicznej, którą nie zawsze mogą uzyskać. Często są to młodzi funkcjonariusze, bez przeszkolenia, którzy podobnie jak mieszkańcy strefy przygranicznej musieli zderzyć się nagle z kryzysem humanitarnym – zwracała uwagę.

– To jak „operacja na żywym organizmie”. Nie pomyślano i nie zadbano o to, jak będą funkcjonowali. A przecież mundurowi ponoszą ogromną odpowiedzialność za migrantów. Przeżywają traumy, ale też niejednokrotnie okazują serce i pomoc migrantom – podkreślała.

Czytaj też:
„Bunt” w ośrodku dla migrantów w Wędrzynie. Powybijane szyby i próba sforsowania ogrodzenia

Źródło: Gazeta Wyborcza